Oswoiliśmy śmierć

11.05.2003

Czyta się kilka minut

Mama zmarła nagle. Na atak serca. Wezwała pogotowie do Taty, który, jak się potem okazało, miał wylew. Nie byłam przy Niej. Mieszkam za daleko od Gołdapi. Od wylewu, spowodowanego guzem przerzutowym, do śmierci Taty w hospicjum w Jaślicach koło Olecka minęło równo sześć tygodni. Tato spędził je z nami, czyli moimi dziećmi (19, 22 i 25 lat), bratanicą (19 lat) i ze mną w szpitalach i hospicjum (reszta rodziny odwiedzała Tatę). Oswoiliśmy śmierć i umieranie, choć, gdy patrzę wstecz, baliśmy się, niezależnie od wieku, tej pierwszej nocy w szpitalu. Pamiętam jednak nie tylko lęki, także to, że było nam dane przebywać z Tatą. Dzieci stały się bardziej dojrzałe, nauczyły się rozmowy o trudnych, ostatecznych sprawach, cierpliwości i zrozumienia chorego człowieka. Zobaczyły w udręczonym do granic możliwości ciele tego samego Dziadka, który wprowadzał je w świat.

Gdy widziałam dzieci w szpitalu (wymienialiśmy się około 12-13 w południe), które opiekując się Dziadkiem zdawały egzaminy sesyjne, spędzały przerwę międzysemestralną i ferie szkolne - gdy widziałam ich spokój, radość z przebywania z Dziadkiem i opanowanie trudnej sztuki pomocy Mu, ton i sposób rozmowy z Dziadkiem, gdy potem - z powodu „pocących się oczu” wychodziłam na korytarz szpitalny - byłam wdzięczna Bogu za to, że na naszej drodze postawił wspaniałego lekarza, panią dr Prażmo-Fiałkowską. To ona na nasze pytanie, co możemy jeszcze dla Taty (Dziadka) zrobić, odpowiedziała: ,,Być, być przy Nim”. To, że Dzieci odpowiedziały razem ze mną na to wezwanie, że tak dojrzale do tego podeszły, było moją wielką radością. Słowa pielęgniarek i lekarzy, uśmiechy i rozmowy pacjentów dodawały mi sił.

I potem ostatni, krótki, bo zaledwie trzydniowy etap życia Taty - przystanek w hospicjum. Byłam wdzięczna pani doktor, że skierowała tam mojego Tatę, że sama wszystko załatwiała, choć na pewno nie musiała tego robić... Pozwolono mi przy Nim być do końca, podano zapałki, abym mogła zapalić gromnicę, pozwolono pożegnać się z Nim sam na sam (,,tak długo jak pani będzie chciała”), potem wykręcano za mnie kolejne numery telefonów, a na koniec - poczęstowano ogromnym kubkiem doskonałej herbaty owocowej z dodanymi listkami mięty. Na zawsze to zapamiętam. I choć nadal boli, wiem, że warto „oswoić śmierć”, warto ,,być” - bo wtedy, proszę mi wierzyć, dużo więcej się dostaje, niż daje.

Na koniec wielka prośba skierowana do bliskich osób, które umierają: nie bójcie się być przy nich, nie zamykajcie się w swoim cierpieniu, pomóżcie im swoją obecnością, naprawdę wiele otrzymacie, wiele się nauczycie i wiele dowiecie się o sobie, swoich reakcjach i możliwościach. Czy potem będzie łatwiej? Może nie, ale inaczej będzie spoglądać na zdjęcie, słuchać głosu zapisanego na taśmie, rozpamiętywać wspomnienia. Gdzieś zginie uczucie niepokoju. I jeszcze jedno. Dziękuję tym Wnuczkom i Wnukom mego Taty, którzy swoją postawą pokazali, że Młodzież - to brzmi dumnie.

KRYSTYNA SZCZĘŚNIAK (Gdańsk)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2003