Odzyskiwanie przestrzeni

Kultura nie jest ilustracją rzeczywistości. Ma jednak związek z przepływem zbiorowych pragnień i potrzeb. Gdański program Wolne Słowo chce zmienić to, jak postrzegamy wojnę, ale też samych siebie.

12.12.2022

Czyta się kilka minut

Sala główna Lwiego Zamku z freskiem Wołodymyra Kuzniecowa. 30 września 2022 r. / MICHAŁ ALGEBRA / MATERIAŁY PRASOWE
Sala główna Lwiego Zamku z freskiem Wołodymyra Kuzniecowa. 30 września 2022 r. / MICHAŁ ALGEBRA / MATERIAŁY PRASOWE

Lwi Zamek przy Długiej 35 w Gdańsku to jedno z pierwszych odzyskanych od Rosji miejsc. Potrzeba przeciwdziałania niesprawiedliwości epistemicznej, która od stuleci wyklucza i wycisza na świecie wiedzę o kulturze ukraińskiej, białoruskiej i innych wchłoniętych przez imperium tożsamości, zaostrzyła się w toku pełnoskalowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Masowe zbrodnie i gwałty zmieniają układy dotychczasowych ­odniesień. Nie wiadomo jeszcze, co wyłoni się z gruzów upadającego właśnie konsensusu. Konsensusu, w ramach którego ludzie zabici przez ZSRR i Rosję nie doczekali się od świata szczególnej uwagi, nie powstało też na ich temat wiele książek, filmów, spektakli czy dzieł sztuki.

Przygotowując program Gdańsk Miasto Literatury jako wieloletni plan zmiany społecznej, mieliśmy potrzebę nowej perspektywy i wzmocnienia nie dość dobrze słyszanych dotąd głosów. Po 24 lutego pojawiła się konieczność przemyślenia naszych relacji z kulturą ukraińską. Tak powstał program Wolne Słowo, szukający głosu twórczyń i twórców z Ukrainy, którzy dają odpór dzisiejszym zbrodniarzom, a także dzieciom i wnukom nierozliczonych zbrodniarzy z przeszłości.

Dom Słowa

Nazwa programu odnosi się do charkowskiego Domu Słowa, który w latach 20. XX wieku został wymyślony jako spółdzielczy dom literatów. Zbudowano go w latach 30. jako prezent od Stalina dla ukraińskiego środowiska pisarzy. Ów gest miał zjednać Ukraińców po obraźliwej odmowie Maksyma Gorkiego, który nie zgodził się na tłumaczenie „Matki” na język ukraiński. Architektoniczny podarunek Stalina stał się instrumentem inwigilacji, miejscem, z którego zaczynały się represje, skutkujące wymordowaniem całej generacji nazwanej potem rozstrzelanym odrodzeniem.

Historia Domu Słowa została w ostatnich latach podjęta przez ukraińskie środowisko twórcze. Tak jakby zbiorowo zrozumiano, że agresja, która rozpoczęła się okupacją Krymu i Ukrainy Wschodniej, jest kontynuacją radzieckich represji i przemilczenia ofiar. Kiedy w marcu 2022 r. rosyjskie wojska rozpoczęły ostrzał budynku Domu Słowa, tradycja terroru znowu obnażyła kły. (Chciałabym pójść za metaforą kłów, ale myślę jednocześnie o ciele zamordowanego Wołodymyra Wakułenki – pisarza dla dzieci zidentyfikowanego w listopadzie 2022 r. w zbiorowym grobie w Iziumie – i zawodzą mnie wszystkie metafory).

Dom Słowa musi podnieść się z gruzów, podobnie jak stało się to z Lwim Zamkiem przy Długiej 35 w Gdańsku, zniszczonym w czasie II wojny światowej przez Armię Czerwoną, a odbudowanym, jak większość gdańskiej starówki, na początku lat 50. Do lat 60. XX wieku znajdowała się tu siedziba Miastoprojektu, a potem na długie dekady, aż do marca 2022 r., zagnieździły się tu organizacje animujące polsko-radziecko-rosyjską „przyjaźń”. Historia gdańskiego budynku, który jak w soczewce skupia problematykę Europy Wschodniej drugiej połowy XX wieku, jest skomplikowanym punktem odniesienia.

Rozbrojenie propagandowych narracji, które uruchamia, polegać będzie na ich krytycznej analizie, a nie szpachlowaniu ścian i dobraniu mniej sowieckiej kolorystyki. Pierwsze projekty w tej odzyskanej przestrzeni to refleksja na temat radzieckiej spuścizny w objętej wojną Ukrainie i krajach Europy Wschodniej. Nie ­stanowią próby wymazania czy też ukrycia toksycznego dziedzictwa ­imperium. ­P­rzeciwnie, podejmują próbę obnażenia jego mechanizmów, które nadal są aktywne. Oto kilka przykładów.

Nowa perspektywa

Ołeksandr Burłaka stworzył dla Długiej 35 powieść graficzną „Zona Supperta”, która dzieje się w roku 2050, a za punkt wyjścia ma Łuhański Instytut Organizacji Przestrzennej imienia Chrystyny Ałczewskiej – instytucję powołaną do racjonalnego podnoszenia się z ruin (podobnie jak niegdyś Miastoprojekt). Program z Łuhańska zakłada długofalowy wynajem mieszkań w miejsce sprzedaży, gęstą siatkę ulic i sprawny transport publiczny w miastach. Poeta i performer Jarosław Futymski, który od początków wojny nieomal zarzucił działalność artystyczną na rzecz odbudowywania domów zniszczonych przez rosyjskich okupantów, chodząc po Gdańsku widzi głównie ślady wojny sprzed blisko 80 lat. Słyszy też fantomowe syreny, do których wróci w swojej pracy dla Gdańska.

Wykład Marii Tkaczenko o ukraińskiej socrealistycznej powieści produkcyjnej przyniósł wspomnienie o sposobach używania pisarzy przez aparaty propagandowe. Performans Tanzlaboratorium „Niedościgniona katastrofa” Larysy Wieniediktowej, Ołeksandra Lebiediewa i Marianny Matwiejczuk to kontynuacja „Dyktatury ofiary”, powstałej w 2017 r. z okazji stulecia komunistycznego terroru. Podczas trwającej wojny, nalotów, ataków artyleryjskich, podczas ekshumacji świeżych masowych grobów artyści nadal podejmują temat głębokiego wpływu „radzieckości” na ich i nasze życie. Dzisiejsze zbrodnie mają źródło w nierozliczonej spuściźnie Związku Radzieckiego. Takie to nasze pojałtańskie egzorcyzmy.

Dzięki projektom unikalnej instytucji ArtPole, tworzonej przez Myrosławę Haniuszkinę i Olę Mychajluk, które wraz z Tomaszem Sikorą przedstawiają muzyczno-wizualne działanie „Nikt nie jest wyspą”, wybrzmiewają tu m.in. historie Mariupola i Krymu. Alevtina Kakhidze umożliwiła z kolei wirtualny spacer po zrujnowanym podczas okupacji Irpieniu w VR-owym filmie „Inwazja 1,2,3”. Jej rysunkowy dziennik prowadzony z podkijowskich Muzycz dokumentuje zmieniające się zagrożenia – od fizycznego ataku rosyjskich żołnierzy w marcu po dzisiejsze nieustające naloty i towarzyszące temu dyskusje ze światem kultury w internecie.

Dominujący wizualnie w głównej sali Lwiego Zamku od listopada 2022 r. fresk Wołodymyra Kuzniecowa opowiada o międzynarodowej sieci wolontariuszy. Wyładowany przedmiotami pierwszej potrzeby – od generatorów prądu i noktowizorów po chleb i pieluchy – bus zmierza w kierunku ściany ognia. Za portalem z płomieni jest przyszłość, a w niej jeż z bioniczną protezą, który mimo utraty ręki i nogi uprawia pole. W dolnej partii fresku, która powstała z udziałem gdańskich wolontariuszy, jednorożczyni pokazuje staremu łosiowi wybuchy bomb fosforowych, on zaś uruchamia zbiórkę środków na kupno broni.

Projekty w Lwim Zamku bezpośrednio wiążą się z losem osób z Ukrainy. Prace te pozwalają rozruszać traumatyczny stupor niemożności zrozumienia siebie wobec tego, co się dzieje w Ukrainie. Płynąca z nich refleksja nie sprzyja zamykaniu się w prostej konstatacji. Tak jest z „Obiektem dla Długiej 35” Jasi Khomenko, który powstał z odzieży przeznaczonej na pomoc humanitarną. Artystka widzi swoje ogromne płótno jako rodzaj kamuflażu, tkanina imituje zastaną architekturę wnętrz. To dyskretna ironia wobec konstruowania opowieści, wchodzenia w relacje z otoczeniem, ale także procesu planowania w warunkach niestabilności. Ubrania użyte do produkcji były mocno zniszczone, a artystka opracowała technologię, która pozwala na przetworzenie starych rzeczy w plastyczny, atrakcyjny materiał.

Nowe opowieści

Kultura nie jest ilustracją rzeczywistości. Ma jednak związek z przepływem zbiorowych pragnień i potrzeb. Gdański program Wolne Słowo ma na celu komunikację z wyzwaniami współczesności na płaszczyźnie kultury, która wchodzi w kontakt z pojęciami i wartościami niezamkniętymi jedynie w trybie deklaratywnym. Pierwsze kroki są trudne, ale kluczowy jest wysiłek włożony w komunikację. Żeby zmiana nie była wyłącznie nominalna, odbywa się w procesie spotkań, działań artystycznych, rozciąga się w czasie i z lekka powstrzymuje ostateczne nadanie ram i domykanie definicji charakteru tego miejsca. Ważne są także dyskusje z aktywistami i aktywistkami, działającymi przeciwko szerokim, niejednokrotnie wzajemnie sprzecznym wpływom rosyjskiego miru w polskiej kulturze. A także z osobami prowadzącymi wydawnictwa od lat promujące literaturę ukraińską i białoruską. Rozmawiamy także o wielu książkach, które teraz nabierają nowych znaczeń.

Pełnoskalowa inwazja Rosji polega na zbiorowym i indywidualnym mordowaniu, bombardowaniu cywilnej infrastruktury, ale też na celowym niszczeniu ukraińskiej kultury, zaprzeczaniu jej istnienia poprzez propagandę. Wojna zmienia priorytety. Dotychczas używane języki przestają pomagać w nawigowaniu w potrzaskanej rzeczywistości. W czasie kryzysu zmieniają się układy odniesień również w przestrzeni kultury. Większość współczesnych twórców i twórczyń skupia się na swojej obywatelskiej roli, która polega na aktywnym pomaganiu Siłom Zbrojnym Ukrainy, a także poranionej fizycznie i psychicznie ludności. Wspiera i nagłaśnia potrzeby obrony życia ludzi i granic.

Mając skuteczne instrumentarium z zakresu kultury wizualnej czy umiejętność kreowania dyskursu, artyści mogą budować obrazy i narracje na użytek wewnętrzny. Wiele osób miało jednak potrzebę, żeby te gotowe narzędzia odłożyć.

W XXI wieku mocno się zmieniliśmy. Zwiększa się liczba osób, które są słyszane. A dzięki temu mogą nie godzić się na proponowaną w wizualnym obiegu syntezę ich losu. Można nawet, tak jak zrobiła to Kristina Berdynskykh, dotrzeć do zachmurzonego dziecka ze zdjęcia wykonanego po wyzwoleniu Chersonia, dowiedzieć się, że ma na imię Gleb, zapytać, co sądzi o fotografii, i usłyszeć, że wcale mu się nie podoba, bo na co dzień ten chłopczyk widzi się jako osobę waleczną i optymistyczną. Nie ofiarę. I to jest ważny komunikat, który płynie z Ukrainy.

A co do kultury rosyjskiej, niech pogrąży się w milczeniu i żałobie. Tylko to jej teraz przystoi, jest bowiem skompromitowaną bronią tej i poprzednich zbrodni. Porozmawiamy o niej, kiedy skończy się uprawiane w jej imieniu ludo­bójstwo. ©

Autorka jest kuratorką, publicystką, członkinią redakcji „Nowej Europy Wschodniej”. Pracowała w dyplomacji publicznej w MSZ w Kijowie i Petersburgu. Kuratorka gdańskiego projektu Wolne Słowo.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 51-52/2022

Artykuł pochodzi z dodatku „Gdańsk Miasto Literatury