Odrobina soli wystarczy

Społeczeństwo obywatelskie potrzebuje chrześcijan, a chrześcijanie powinni się angażować w jego budowanie – to przesłanie ostatniego Zjazdu Gnieźnieńskiego.

19.03.2012

Czyta się kilka minut

Gdy w marcu 1000 roku młody cesarz Otton III szedł boso, w pokutnym stroju do grobu św. Wojciecha w Gnieźnie, chrześcijaństwo panowało w Europie, a uznanie przez władcę i jego poddanych wiary w Jezusa Chrystusa równało się z przynależnością do ekskluzywnego klubu. Tysiąc lat po Zjeździe Gnieźnieńskim – jak nazwano spotkanie cesarza z Bolesławem Chrobrym i papieskimi legatami – ekskluzywnym klubem jest Unia Europejska. Tyle że znaczenie religii chrześcijańskiej ogromnie zmalało.

Odnowione Zjazdy Gnieźnieńskie mają być refleksją nad kondycją duchową dzisiejszej Europy. Wymyślił je kilkanaście lat temu ówczesny metropolita gnieźnieński abp Henryk Muszyński. Pomysł wypalił, bo do maleńkiego Gniezna – obok Poznania, kolebki polskiego chrześcijaństwa i państwowości – przyjeżdżają świeckie i duchowne autorytety z całej Europy.

Wagę spotkań docenia Benedykt XVI. – Chrześcijaństwo, choć ukierunkowuje człowieka ku wieczności, nie zwalnia go z obowiązku troski o rzeczywistość doczesną, co więcej – zachęca do aktywnego uczestnictwa w życiu społecznym w duchu miłości Boga i bliźniego – napisał w przesłaniu do uczestników IX Zjazdu Gnieźnieńskiego, nawiązując do jego hasła: „Europa obywatelska. Rola i miejsce chrześcijan”.

W tym samym tonie brzmiało końcowe przesłanie do Europejczyków. – Jesteśmy głęboko przekonani, że człowiek wierzący – święty obywatel – to dobry obywatel – napisali uczestnicy Zjazdu. Przyznali jednak, że głos chrześcijan słabnie w Europie „z powodu niedostatecznego świadectwa wyznawców Chrystusa”.

Nostalgia...

Podczas trzydniowych debat padło wiele słów o atakach na religię. – Religia jest uważana za sprawę prywatną i dlatego odmawia się jej prawa do obecności w życiu publicznym. Niepokoi szerzenie się sztucznie podsycanych fobii antychrześcijańskich oraz agresywnego laicyzmu – ubolewał kard. Stanisław Ryłko, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Świeckich.

Z pewną nostalgią wspominano, że ojcowie zjednoczonej Europy – Robert Schuman, Alcide De Gasperi i Konrad Adenauer – byli praktykującymi katolikami. Ale nikt nie miał złudzeń, że to już przeszłość. Obecny w Gnieźnie Jerzy Buzek, b. przewodniczący Parlamentu Europejskiego, narzekał, że chociaż powiodła się budowa instytucji europejskich, to wciąż brak „silnej Europy obywateli”. – Jak nigdy mocno czujemy potrzebę odświeżenia definicji tego, co chrześcijańskie i europejskie – mówił prezydent Bronisław Komorowski, który objął honorowy patronat nad Zjazdem.

Uczestnicy gnieźnieńskiego spotkania wzywali wyznawców Chrystusa, by nie zamykali się we własnym getcie, lecz bez kompleksów dawali wszędzie świadectwo wiary. Ale i nie zabrakło głosów rozsądku w kwestii obecności religii w życiu publicznym. – Wspólnoty religijne i osoby zainspirowane swoją wiarą mają takie samo prawo do wyrażania swoich opinii i do udziału w publicznej debacie, jak wszyscy pozostali. Źle pojmuje ideę wolności słowa i ducha demokracji ten, kto próbuje im, kto próbuje nam, to prawo ograniczać albo wręcz odbierać – mówił wyraźnie prezydent Komorowski. Z kolei kard. Kazimierz Nycz przestrzegał rodaków przed ryzykiem „ciasnego rozumienia polskości i ciasnego rozumienia katolickości”, prowadzących do nacjonalizmu.

...i pokora

– Nie musimy popadać w zakłopotanie, że ludzi uważających się za chrześcijan w Europie ubywa. Soli nie musi być dużo – odpowiadał ks. Tomáš Halík z Pragi. I rozprawiając się z tęsknotami za masowym chrześcijaństwem, ostrzegał, że „droga szeroka, wygodna dla masowych pochodów, nie prowadzi do uświęconego życia z Jezusem, lecz ku śmierci”.

Czeski duchowny – od lat krytykujący modną w wielu kręgach katolickich „kulturową walkę” przeciwko liberalizmowi w imię hasła: „dać Europie duszę” – zamiast kultywowania mesjanizmu, wzywał wyznawców Chrystusa do wyzbycia się triumfalizmu i do większej pokory.

Co jest w takim razie zadaniem współczesnych chrześcijan? – Abyśmy jako poszukujący, a nie pyszni właściciele prawdy, byli wiarygodnymi i spolegliwymi partnerami i towarzyszyli wielu duchowo poszukującym – podpowiadał Halík. Radził chrześcijanom, aby stawali się głosem z marginesu zarówno społeczeństwa, jak i Kościoła, których „menedżerowie władzy nie słuchają”.

Na problem wykluczonych zwracała uwagę s. Małgorzata Chmielewska. Założycielka polskiej Wspólnoty Chleb Życia przyjechała z maleńkiej wsi Zochcin w Świętokrzyskiem, gdzie mieszka pod jednym dachem z bezdomnymi. – Jakże trudno nam przyznać, że ten najbardziej zawszony łajdak, to ten, którego Bóg kocha aż po krzyż – mówiła.

Przekonywała, że ubogim i wykluczonym nie wystarczy tylko dać jeść, ale trzeba im przywrócić prawo do bycia w społeczeństwie. Dostała najdłuższe brawa.

Dostać serce

W tym roku do Gniezna licznie zjechali przedstawiciele organizacji charytatywnych. Wydarzeniem miała być obecność kontrowersyjnego dla części polskich katolików Jerzego Owsiaka. Twórca Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie dojechał z powodu choroby. Sam żałował, bo – jak tłumaczył w nadesłanym usprawiedliwieniu – liczył, że „spotkanie to przybliżyłoby wielu osobom sposób naszych działań, a także moją osobę”.

A jednak o Owsiaku mówiono sporo. Zwłaszcza gdy liderów innych organizacji pytano, czy popierają WOŚP. Okazało się, że tak, bo – jak wyznali zgodnie świeccy i duchowni zajmujący się działalnością charytatywną – „nie konkurujemy ze sobą w pomaganiu drugiemu człowiekowi”. – Kiedyś kwestowali moi uczniowie. Jak mogłem im nie wrzucić pieniędzy do puszki? – odpowiadał ks. Marian Subocz, dyrektor Caritas Polska. – Jak miałabym przyjść na drugi dzień do mojej fundacji bez serduszka? – pytała Janina Ochojska z Polskiej Akcji Humanitarnej.

Na Zjeździe narzekano jednak, że chociaż działalność charytatywna i wolontariat cieszą się w Polsce dużą popularnością, to wciąż niewykorzystany pozostaje potencjał tkwiący w 10 tysiącach polskich parafii. Zaledwie siedem procent wierzących angażuje się w działalność w innych organizacjach. Polscy katolicy nie garną się też do zarządzania parafią: stąd rady duszpasterskie istnieją tylko w co piątej parafii, a rady ekonomiczne – w co dziesiątej.

Podczas debat rozmawiano o trudnościach z wypracowaniem wspólnego lobbingu chrześcijańskiego w Europie. – W ważnych sprawach nawet katolicy mają różne stanowiska – argumentował Stefan Vesper, sekretarz generalny Związku Katolików Niemieckich. – Są przecież chrześcijanie, którzy popierają związki partnerskie – wtórował mu prawosławny arcybiskup Jeremiasz.

Szkoda, że w Gnieźnie zabrakło przedstawicieli kościelnych środowisk prawicowych, jak chociażby Rodziny Radia Maryja, która – jak podkreślił jeden z dyskutantów – „ma cechy ruchu obywatelskiego”. – Bez tego jakakolwiek debata staje się niemożliwa – mówiono. Organizatorzy tłumaczą, że wspomniane środowiska same bojkotują Zjazdy Gnieźnieńskie, bo uważają je za inicjatywę polityczną, z którą się nie utożsamiają.

Do tych podziałów w polskim Kościele nawiązał dominikanin Ludwik Wiśniewski. – Wychowanie do społeczeństwa obywatelskiego dokonuje się tylko tam, gdzie jest szacunek dla drugiego człowieka. Tymczasem we współczesnym Kościele polskim mamy mnóstwo harcowników, któ­¬rzy powołując się na Ewangelię, harcują i atakują ludzi o odmiennych poglądach – mówił zakonnik. – Im kto bardziej pluje na osiągnięcia ostatnich lat, na nasz kraj, tym lepszym jest katolikiem i większym patriotą – dodał z sarkazmem o. Wiśniewski.

Mimo ciekawych wystąpień, trudno było oprzeć się wrażeniu, że formuła gnieźnieńskich spotkań jakby traciła na znaczeniu. Mniejsze było tym razem zainteresowanie mediów. – A może to świadczy o mediach, które nie inte resuje głębsza debata nad tożsamością europejską? – zastanawia się Tomasz Królak, wiceprezes współorganizującej zjazdy Katolickiej Agencji Informacyjnej. Spotkanie nie ciekawiło również samych gnieźnian. Aula, w której występowali znamienici prelegenci, świeciła często pustkami. Na Ekumeniczną Drogę w Bazylice Prymasowskiej, którą przygotowało dziesięć Kościołów chrześcijańskich, mieszkańcy miasta też nie przyszli.

***

Gdy ks. Halík zalecał chrześcijanom pokorę, gmach, gdzie odbywały się obrady, pikietowała samotnie kobieta z wielkimi plakatami. „Owsiak nie czyta Pisma Świętego” – głosił jeden z nich. Drugi był wymierzony w ks. Jacka Stryczka, inicjatora charytatywnej akcji „Szlachetna Paczka”: „Patronat medialny »Szlachetnej Paczki« proaborcyjna »Gazeta Wyborcza«, mamona nie śmierdzi”.

– Pan też powinien zmienić gazetę. Pan Jezus był radykałem, a nie liberałem – usłyszałem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2012