Odmowa uznania. Felieton Tomasza Stawiszyńskiego

Kto odmawia uznania rzeczywistości, ten łatwo uzna za rzeczywistość wszystko, co nią nie jest. I wtedy naprawdę może się stać narzędziem w rękach potężnych i mrocznych sił.

15.04.2022

Czyta się kilka minut

Fot. Karol Paciorek /
Fot. Karol Paciorek /

Z rwącego nurtu informacyjnej rzeki, która dzień w dzień wylewa się ze smartfonów, laptopów, odbiorników radiowych i telewizorów, można oczywiście wystąpić, ale nie jest to wcale proste. Nie od dzisiaj wiadomo, że lśniące elektroniczne ekrany, a dokładniej: mknące przez nie treści, oddziałują na ludzki organizm z siłą porównywalną do najbardziej uzależniających substancji. Poczucie specyficznego pobudzenia, jakie wyzwala się podczas obcowania z kolejnymi doniesieniami, działa w sensie dosłownym jak narkotyk. Nieprzypadkowo język współczesnej psychologii popularnej zdążył się w ostatniej dekadzie wzbogacić o takie pojęcia jak np. FOMO, czyli fear of missing out – lęk przed tym, że nas ominie coś ważnego, ba, fundamentalnego, jeśli tylko odłączymy się choć na chwilę od tętniących źródeł wiadomości. Ten permanentny, tak charakterystyczny dla współczesności „stres informacyjny” ma oczywiście rozmaite konsekwencje. Najczęściej opisywane i przeanalizowane już na wiele sposobów to zobojętnienie i znudzenie. Czyli habituacja – zjawisko znane doskonale z biologii: po osiągnięciu określonej liczby powtórzeń danego bodźca reakcja nań zaczyna zanikać, aż do zera.

Czy przez ten właśnie pryzmat da się spojrzeć na zyskujący obecnie coraz większe zasięgi negacjonizm? Fenomen niegdyś marginalny, dziś natomiast funkcjonujący w przestrzeni medialnej nieomal na prawach jednego z licznie reprezentowanych światopoglądów. Najkrócej rzecz ujmując, negacjonizm to – jak sama nazwa wskazuje – negowanie zjawisk, co do których istnienia panuje konsensus, nie tylko naukowy. Do szerokiej i wielopokoleniowej rodziny negacjonistów należą m.in. zwolennicy poglądu, że Ziemia jest płaska; ludzie przekonani, że nie było Holokaustu; aktywiści i sympatycy ruchów antyszczepionkowych; entuzjaści hipotez o nieistnieniu pandemii oraz koronawirusa; ostatnio zaś ci – a wśród nich są przecież także politycy zasiadający w parlamencie RP – którzy z ogromną pewnością siebie twierdzą, że rosyjskie zbrodnie w Ukrainie, łącznie ze zniszczeniem Mariupola i morderstwami w Buczy, są jedną wielką (ukraińską) inscenizacją.

Czy zatem faktycznie odmowa uznania tego, co rzeczywiste, ma źródła w ogólnym przebodźcowaniu? Zmęczeniu natłokiem coraz straszniejszych doniesień, których od pewnego momentu – na mocy ewolucyjnie wytworzonych praw rządzących naszymi organizmami – po prostu nie jesteśmy już w stanie zasymilować?

Cóż, być może to jedna z przyczyn, ale dalece niejedyna. Jest bowiem jeszcze coś więcej w tym geście negacji realnego, w tym „nie” rzucanym wiedzy pochodzącej z autoryzowanych źródeł, z instytucji wypracowanych i podtrzymywanych właśnie po to, żeby dbały o adekwatność naszego obrazu świata. Więcej aniżeli tylko znudzenie, zmęczenie i niezdolność do przyswojenia kolejnej porcji niezbyt optymistycznie nastrajającej prawdy.

Cóż to takiego? Powiedziałbym, że… osobliwe poczucie władzy. A dokładniej, jej szczególnej odmiany, trudnej na pierwszy rzut oka do dostrzeżenia z zewnątrz, na swój sposób jednocześnie subtelnej i brutalnej, wyrafinowanej, a zarazem głuchej na wszelkie niuanse i zróżnicowania. W świecie szczelnie oplecionym informacyjnymi sieciami, sfilmowanym, sfotografowanym, opisanym i przeanalizowanym na setki tysięcy sposobów, jednostkowe poczucie sprawstwa siłą rzeczy musi być raczej skromne. Wpływ wielkich podmiotów gospodarczych i politycznych, zwłaszcza w czasie globalnych kryzysów, staje się jaskrawo widoczny. Na tym tle zaś jeszcze intensywniej widoczna staje się nasza – pojedynczych ludzi – zależność od machinacji tych wielkich graczy.

Okazuje się jednak, że – niczym kopista Bartleby – nawet wobec tej przytłaczającej nierównowagi sił mamy do dyspozycji narzędzie, które w każdym razie daje złudne poczucie autonomii, sprawstwa, a może i osobliwej przyjemności. Tym narzędziem jest… „nie”. Nie wierzę, nie uznaję, odmawiam akceptacji dla wszystkiego, co przychodzi z zewnątrz. I co składa się na obraz świata, w którym jestem tylko cząsteczką nieprzewidywalnej całości, poruszanej przez siły pozostające całkowicie poza moim zasięgiem.

Cóż, psychologicznie jest to mechanizm zrozumiały, jego przewrotność tkwi jednak w fakcie, że – paradoksalnie – właśnie odmawiając uznania rzeczywistości, stajemy się nieskończenie podatni na manipulację. Kto bowiem odmawia uznania rzeczywistości, ten łatwo uzna za rzeczywistość wszystko, co nią nie jest. I wtedy naprawdę może się stać narzędziem w rękach jakichś potężnych i mrocznych sił.

Z czego najwyraźniej nie zdają sobie sprawy nie tylko liczni konsumenci rosyjskiej propagandy, ale i niektórzy polscy politycy, bezrefleksyjnie (miejmy nadzieję) powielający jej negacjonistyczne fantazmaty. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Eseista i filozof, znany m.in. z anteny Radia TOK FM, gdzie prowadzi w soboty Sobotni Magazyn Radia TOK FM, Godzinę filozofów i Kwadrans Filozofa, autor książek „Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii”, „Co robić przed końcem świata” oraz „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 17/2022