Oddech na plecach

Jeśli ktoś nie zdążył jeszcze odkryć cenionej na świecie kinematografii koreańskiej, film Kim Ki-duka będzie dla niego wyborną okazją i niezwykłą przygodą.

09.10.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Na polskich ekranach gościł dotychczas tylko jeden film tego twórcy - fascynująca buddyjska przypowieść “Wiosna, lato, jesień, zima i... wiosna". I choć uczestnicy zeszłorocznego festiwalu Era Nowe Horyzonty namiętnie odkrywali kino koreańskie, większość polskich widzów nie ma wielu sposobności do spotkania z nim. W ostatnich latach była bodaj jedna po temu okazja - “Old Boy" Park Chan-wooka, pełna okrucieństwa tragedia, nawiązująca do wzorów greckich. Teraz możemy zobaczyć film naprawdę wyjątkowy, nagrodzony za reżyserię Srebrnym Lwem w Wenecji, a w plebiscycie międzynarodowej federacji krytyki filmowej FIPRESCI wybrany najlepszym filmem minionego sezonu.

Fabuła “Pustego domu" zbija z tropu wraz z każdą niemal sceną. Bohater Tae-suk jest roznosicielem ulotek, ale nie takim zwyczajnym, bo przy okazji włamuje się do mieszkań, których lokatorzy wyjechali na urlop. Jakiż jednak z niego włamywacz, skoro z mieszkań niczego nie wynosi - chce w nich tylko chwilowo sobie pomieszkać. Bierze więc prysznic, przebiera się w ubrania nieobecnych właścicieli, bezwstydnie sączy ich trunki. Ale to nie wszystko. Przy okazji naprawia domowe sprzęty, robi gospodarzom pranie (ręczne!), pielęgnuje opuszczone przez nich rośliny. Coś jakby Niewidzialna Ręka, która pojawia się i znika niepostrzeżenie, pozostawiając za sobą same pożytki.

A więc komedia? Też nie. Pistolet nabity w pierwszym akcie musi przecież wypalić i to nawet nie na końcu. Sun-hwa, młoda kobieta, którą bohater znajduje uwięzioną w jednym z mieszkań, będzie mieć na twarzy ślady niedawnego pobicia. A optymizm rozbrzmiewający z głosów nagranych na automatycznych sekretarkach okaże się nie całkiem prawdziwy.

“Pusty dom" ma w sobie ekscytujący posmak thrillera, ale napięcie nie wynika tu z nagłych zawirowań akcji. Ta akurat u Kim Ki-duka jest przesunięta na drugi plan. Najważniejsza jest atmosfera, która sprawia, że niczym bezcielesne zjawy przenikamy ściany mieszkań i wkraczamy w cudzy świat próbując się w nim zadomowić. Razem z kamerą i bohaterem stajemy się podglądaczami, ale wyzbytymi wstydu, jaki zawsze niesie ze sobą wdzieranie się w czyjąś intymność. Mimowolnie stajemy się czymś na kształt opiekuńczych duchów, które pozostawiają po sobie widoczny ślad. Tętno domu będzie biło odtąd inaczej.

Albowiem film Kim Ki-duka to także opowieść o domu jako takim. Każde z odwiedzanych przez bohaterów mieszkań, choć puste i uporządkowane, opowiada jakąś historię. Zobaczone z zewnątrz staje się sceną wydarzeń - czasem tragicznych, czasem śmiesznych; tu jednak aktorzy mogą grać swoje role bez masek. “Pusty dom" to także film o domu jako przestrzeni pozornie oswojonej. O tajemnicy, która czai się w czterech ścianach. Albo o poczuciu bezdomności, której nie uleczy pełna lodówka, wyprasowana pidżama ani modny design wnętrza.

Nic więc dziwnego, że Sun-hwa sprawia wrażenie, jakby lepiej czuła się w obcych mieszkaniach. I że Tae-suk zamknięty w surowym więzieniu będzie bardziej wolny niż ona w swoim przestronnym apartamencie z ogrodem do gry w golfa. Bycie razem jako więzienie, dom odczuwany jako pułapka - to również sugestie, które łatwo z filmu Koreańczyka wyczytać.

Ten film to jednak przede wszystkim jedna z najoryginalniejszych współczesnych historii miłosnych. Nie ma tu burz namiętności, nie słychać miłosnych zaklęć - związek pomiędzy Sun-hwa i Tae-suk rozgrywa się w absolutnym milczeniu i niemal bezcieleśnie. Kiedy dochodzi do pierwszego spotkania kochanków, ich wspólnym językiem stanie się “Gafsa", piękna arabska piosenka w wykonaniu Natachy Atlas. To ona wyśpiewa nam cały smutek młodej kobiety, całą niepewność jej nowego związku, wzruszającą bezinteresowność gestu, który wykona w jej stronę Tae-suk.

Właśnie muzyka otworzy przed nami ten dziwny, niepokojący wymiar filmu, balansującego gdzieś na granicy jawy i snu, realności i marzenia. Z filmu Kim Ki-duka bije niesłychany spokój. Aż chciałoby się rzec buddyjski, ale po co odbierać filmowi jego uniwersalną wymowę. Tutaj każdy pusty kadr coś znaczy, przemawiają przedmioty i fotografie. “Pusty dom" pozwala doświadczyć kina w krystalicznej postaci - nie wyobrażam sobie, by to, co osiągnął na ekranie koreański reżyser, dało się łatwo przełożyć na język literatury.

Film nie stroni od okrucieństwa - wyrafinowanego, a zarazem dosłownego, w iście azjatyckim wydaniu. Jednocześnie trudno odnaleźć w nim jednobrzmiący ton. Absurdalny humor sąsiaduje tu z najprawdziwszą powagą. Przypadek - jedna fatalnie trafiona piłeczka golfowa - niesie straszliwe skutki. Spotkanie bohaterów ze śmiercią jest jak najbardziej realne i wymaga nie biurokratycznych procedur, ale troskliwych rytuałów. Miłość przemienia ich w aniołów i zmusza do przekraczania samych siebie. A w tym wszystkim dojmująca gorycz, która wynika z poczucia wyobcowania i nieautentyczności. To one każą bohaterce porzucić dotychczasowe życie i zdać się na niepewny los z chłopakiem na motorze. Odtąd jej dom będzie wszędzie tam, gdzie on. To samotność każe bohaterowi włamywać się do mieszkań i żyć przez chwilę urojonym życiem innych.

Film, przewrotny w swojej pochwale buntu i wewnętrznej wolności, a zarazem przepełniony melancholią, ma w sobie coś zbójeckiego. Nie jest jednak toksyczny. Wytrąca na chwilę z błogiego trwania, każe na moment spojrzeć na swoje życie z oddali, pozwala poczuć na plecach oddech kogoś bliskiego, kto, niewidzialny dla oka, patrzy na nas i strzeże naszej wolności.

“PUSTY DOM" (“Bin-jip"). Scen. i reż.: Kim Ki-duk, zdj.: Jang Seung-beck, muz.: Slvian, wyst.: Jae Hee, Lee Seung-yeon, Kwon Hyuk-ho, Joo Jin-mo i inni. Prod.: Korea Południowa / Japonia 2004. Dystryb.: Gutek Film. W kinach od 7 października.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2005