Obcość spojrzenia

W wywiadzie dla "Tygodnika" Herta Müller mówiła: "W Niemczech byłam obca w sposób obiektywny. W Rumunii obcość polegała na czymś zupełnie innym: nie rozumiałam samej siebie.

13.10.2009

Czyta się kilka minut

Herta Müller/ Fot. Przemysław Pokrycki, Reporter /
Herta Müller/ Fot. Przemysław Pokrycki, Reporter /

Nie miałam pewności, że dwa i dwa to nadal cztery" ("TP" nr 30/2004). W tych na pozór zwyczajnych słowach Müller nawiązuje do słynnej sceny z powieści Dostojewskiego "Notatki z podziemia", w której bohater rozprawia o krępujących go prawach natury. Nie może nic poradzić na to, że dwa i dwa zawsze daje cztery, ale nie ma to dla niego żadnego znaczenia. Ignoruje fakty, gdyż "ściana nieodpartych zasad" nie daje ukojenia, nie jest "formułą pokoju". U Müller odwrotnie - totalitarna rzeczywistość jest tak zdeformowana, że znikają z niej wszystkie punkty oparcia.

Tym zdeformowanym światem Müller zajmuje się od początku swej literackiej kariery. Od pierwszych opowiadań i wierszy, które powstawały jeszcze w Rumunii, obsesyjnie, z bezwzględną precyzją opisuje rodzaje totalitarnego zniewolenia i ich konsekwencje. Narcyzm władzy, uległość społeczeństwa, które pogrąża się w letargu przerywanym wybuchami autoagresji i perwersji, kokieteria sprzedajnych intelektualistów, przemoc i emocjonalna otchłań - oto scenografia rumuńskiego totalitaryzmu pod rządami Ceauçescu. Nic ją z tym miejscem nie łączyło, choć nie potrafiła i nadal nie potrafi się od niego uwolnić. Richard Wagner, pierwszy mąż Müller, napisał, że obydwoje wywodzili się z "osobliwego obszaru" (wieś zamieszkana przez rumuńskich Niemców), który sąsiadował z całym ówczesnym światem, nie należąc do żadnej jego części. Kiedy oni i ich znajomi przenosili się do Bukaresztu czy Timişoary, wrażenie jedynie się potęgowało.

Wyjazd z Rumunii i przeprowadzka do Niemiec niczego nie zmieniły. W eseju "Obce spojrzenie" Müller przytacza opinie niemieckich czytelników, którzy w pierwszych latach jej emigracji podkreślali wyjątkowy charakter przyjmowanej przez nią perspektywy. Obce oko przybywa do obcego kraju i nie potrafi znaleźć w tej nowej rzeczywistości żadnego oparcia. Müller niestrudzenie tłumaczyła, że jej spojrzenie było obce już w Rumunii, ponieważ nie potrafiła znaleźć wytłumaczenia dla przeżytych doświadczeń. Według niej totalitaryzm nie skrywa żadnej tajemnicy. Nie chodzi o to, że jest banalny (tak jak w opinii Arendt zbrodnie nazistowskie były manifestacją banalności zła), lecz o to, że nie ma żadnego uzasadnienia ani metafizycznego fundamentu. Jest trwale obecny w świadomości ludzi, choć nie wiadomo, jaki jest jego status, bo przecież nie chodzi tylko o jak najbardziej realne tortury, przesłuchania, gwałty, zabójstwa, ale także o zakodowane w umysłach poczucie zniewolenia. To wrażenie sprawia, że rzeczy przestają być tym, czym się wydawały, stają się obce. "W ten sposób - pisze Müller - rower niedługo pozostaje rowerem, rozjaśnianie włosów nie może być tylko rozjaśnianiem włosów, perfumy perfumami, klamka klamką, lodówka lodówką". Jedność rzeczy i słów ma ograniczoną datę ważności. A kiedy już ta jedność zostanie raz zerwana, tracimy ją na zawsze, tak jak - wraz z nadzieją - tracą ją niemal wszyscy bohaterowie książek Müller.

Pisanie to tylko prowizoryczny środek zaradczy. Krytycy podkreślają, że twórczość laureatki jest próbą przepracowania traumy totalitaryzmu.

A przecież Müller w żadnej powieści nie podejmuje takiej próby, albowiem nie wierzy w jej powodzenie. Czytelnik odczuwa, że im dokładniej pisarka odtwarza szczegóły z przeszłości, tym bardziej są one niezrozumiałe dla jej bohaterów. Nie wiedzą, kim są i co tak naprawdę przeżywają, jakby nadmiar bólu tępił zmysły i prowadził nie tyle do emocjonalnego zobojętnienia, ile raczej percepcyjnego niedowładu. "Kiedy milczymy - mówi w pierwszych zdaniach "Sercątka" Edgar - stajemy się nieprzyjemni, kiedy mówimy - śmieszni". To samo zdanie - podkreślające pisarski i egzystencjalny impas - zamyka powieść. Pomiędzy nimi znajduje się dwieście stron szamotaniny, która stanowi inscenizację tego, co Müller gdzie indziej nazywa "bezgłowym strachem". Bezgłowym właśnie dlatego, że powstaje tylko w umyśle, nie posiada żadnego bezpośredniego zakorzenia w rzeczywistości, a jednak stanowi jej nieodłączną część.

W 20. rocznicę upadku komunizmu Komitet Noblowski wskazał pisarkę, która o totalitarnej przeszłości nie potrafi i nie chce zapomnieć, która ciągle rozgrzebuje ziemię opadającą na naszą pamięć.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodzony w 1978 r. Aktywista literacki, filozof literatury, eseista, redaktor, wydawca, krytyk i tłumacz. Dyrektor programowy Festiwalu Conrada. Redaktor działu kultury „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor programów literackich Fundacji Tygodnika Powszechnego.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2009