Obciach rulez!

Politycy zrozumieli: z odium obciachu wygrać nie sposób. Obciachem należy grać.

12.10.2010

Czyta się kilka minut

Rys. Mateusz Kaniewski /
Rys. Mateusz Kaniewski /

Tadeusz Cymański, europoseł Prawa i Sprawiedliwości, podaje swoją wykładnię terminu - obciach to narzędzie walki jednych polityków z innymi: - W dobrym tonie było i jest śmiać się z PiS-u. Że antymodernizacyjni, że z "moherami" pod rękę idący, bez kont bankowych. Nieraz słyszałem: "Fajny pan facet, tylko nie z tej partii, co trzeba". Jeśli ktoś krytykuje PO, jest to krytyka i nic więcej. A jak krytyka dotyczy nas, zawsze pojawia się specyficzny posmak obciachu.

Jednak sam Cymański, poproszony, podaje swoje typy na polityczny obciach. Miejsce pierwsze: Janusz Palikot w Platformie.

- Obciach podwójny - precyzuje - bo to nie oni go w końcu wyrzucili, tylko sam odszedł.

Miejsce drugie: blogi Joanny Senyszyn.

- Zwłaszcza wierszyk o naszym polityku: "Pewien poseł jest ze Słupska, o czerwonych marzy d...", czy jakoś tak... Jak na polityka, a w dodatku profesora, obciach na całego.

Wicemarszałek Stefan Niesiołowski (PO) w pierwszym odruchu daje na to samo pytanie odpowiedź do bólu przewidywalną: "Jarosław Kaczyński". Jednak po chwili się reflektuje: - Nie, jednak Nelli Rokita. Obciach to coś niegroźnego, nieszkodliwego, a nawet zabawnego, operetkowego.

Polityków skłóconych od lat partii godzi Eryk Mistewicz, ekspert od politycznego wizerunku, przypominając "obciachową" prawdę oczywistą: - Ta łatka dotyczy zawsze konkurenta. Polityk, który ma rozwiązane sznurówki, ale jest "nasz", ma po prostu rozwiązane sznurówki. A ten z konkurencyjnej partii, któremu się one rozwiązały, jest już "obciachowy".

Obciach ponadczasowy

Czy istnieje obciach ponad podziałami? Zestaw zachowań polityków, które nie uchodzą, przynoszą wstyd?

- Nawet jeśli coś na początku się tak zapowiada, później wchodzi do normalnego obiegu i obciachem już nie jest - mówi Tomasz Sianecki, dziennikarz TVN24 i prowadzący "Szkła Kontaktowego", swoistej kroniki politycznego obciachu

Sianecki podaje przykład fotograficznych "ustawek" polityków: - Zaczyna się od tego, że ktoś pokazuje rozchyloną koszulę. Następny polityk obnaża już na Facebooku całą klatę. Obciachem przestaje już nawet być fatalna polszczyzna. Niektórzy potrafią mieć siedem końcówek "om" na osiem słów, "włanczać" i mówić "tutej". Te błędy się nieustannie wytyka, a politycy nadal swoje.

Jak dodaje dziennikarz, zwierzając się z zażywania viagry czy szyjąc na maszynie w programach satyrycznych, politycy świadomie grają obciachem. Na potwierdzenie tej teorii Sianecki przytacza anegdotę z rozegranego w ostatnią sobotę meczu politycy kontra dziennikarze TVN: - Na meczu był korespondent U1 Bator z programu Szymona Majewskiego. Niektórzy politycy sami ustawiali się w kolejkę, by z nim porozmawiać. Na pytanie, po co im to, odpowiadali, że odrobina lansu nie zaszkodzi. Prawdziwego obciachu już nie ma. Wszystko wolno.

A jednak bogata historia zachowań wyszydzanych i pamiętanych politykom do dziś zdaje się tej tezie przeczyć. Do istotnej kategorii obciachów politycznych należą kompromitujące wystąpienia sejmowe. - Pewien poseł miał zwyczaj odczytywania wystąpień przygotowanych przez kogoś innego - wspomina Tadeusz Cymański. - Pewnego razu miał ze sobą dwa takie przemówienia, i zaczął odczytywać to niewłaściwe.

- Była cała masa takich posłów - ożywia się pytany o wspomnienia marszałek Niesiołowski. - Jeden z nich, referując stanowisko klubu w sprawie pornografii, pokazywał z mównicy przyniesione na tę okazję zdjęcia rozebranych niewiast. Inny poseł, na którego podczas przemówienia ktoś krzyknął: "ty ćwoku!", rzucił: "Panie marszałku, on na mnie mówi »ćwok«".

Osobną kategorią politycznych obciachów było powoływanie się w wystąpieniach na cytaty z literatury. Do annałów przeszedł występ Lesława Podkańskiego z PSL, który chcąc uwiarygodnić przekaz twórczością Oscara Wilde’a, wymówił nazwisko literata z pominięciem reguł angielskiej fonetyki. Na uwagę innego parlamentarzysty, że nazwisko zostało odczytane niepoprawnie, poseł ludowców rzucił: "Odczytałem je po niemiecku!".

Pojęcie politycznego obciachu ucieleśniali politycy. Andrzej Lepper, zanim wbił się w drogie i dobrze skrojone garnitury, wielu odbiorcom kojarzył się z tym słowem nieodłącznie. - To papież obciachu polskiej polityki - ocenia Adam Łaszyn, spec od politycznego wizerunku.

Według Jarosława Flisa, socjologa UJ i komentatora politycznego "Tygodnika", zderzenie tego, co uznaje się za "miejskie", z tym, co w stereotypowym odbiorze "wiejskie", pomaga zrozumieć istotę pojęcia "obciach": - Pewien Szwed powiedział kiedyś jednej z gazet: "Ileż Polacy wkładają wysiłku, by nie uchodzić za kogoś, kogo oni nazywają »wieśniak«". Antagonizm wieś-miasto tłumaczy wiele w sprawie obciachu. Są nawet w języku polskim powiedzenia, które to ilustrują, np. "Wychodzi mu słoma z butów". Kultura wiejska jest tu postrzegana jako wstecznictwo, coś anachronicznego. To zjawisko uosabia właśnie postać Andrzeja Leppera sprzed lat.

Obciach, bywało, stawał się nieoczekiwanie atutem w walce o głosy wyborców. - Obciachowość Leppera wyniosła go do fotela wicepremiera - przypomina Adam Łaszyn. - Jego przemiana w polityka w dobrze skrojonym garniturze skończyła się katastrofą.

Bywało też, że obciachem grano świadomie. Aleksander Kwaśniewski nie stracił z pewnością na pląsach w rytm muzyki disco-polo w czasie kampanii prezydenckiej. Podobny manewr powtórzył w ostatnich wyborach Grzegorz Napieralski.

Popularność obciachu jako coraz istotniejszej kategorii w wartościowaniu polityków zdaje się potwierdzać wysyp plebiscytów i sondaży na "obciachy roku", na którego przeprowadzenie zdecydował się nawet w 2007 r. TNS OBOP (na zlecenie "Dziennika"). Zwyciężył Tadeusz Rydzyk za wypowiedź o "szambie" w kancelarii prezydenta, a na kolejnych miejscach znalazły się: "filipińska choroba" Aleksandra Kwaśniewskiego oraz wypowiedź rzeczniczki praw dziecka o domniemanych preferencjach seksualnych postaci z kreskówki dla dzieci.

Również w kolejnych latach o obciachy roku pytały Polaków dzienniki i portale internetowe (na wysokich miejscach były m.in.: wizyta Lecha Kaczyńskiego w Azji, Donalda Tuska w Peru, przepychanki premiera z prezydentem przy stole w Brukseli czy "występ" w Sejmie posłanki Elżbiety Kruk).

Zarządzanie obciachem

Krótka historia politycznego obciachu to cały katalog zachowań i wypowiedzi, dla których trudno znaleźć wspólny mianownik (czym innym będzie obciach dla inteligenta, czym innym dla młodego internauty). Jedno zdaje się być pewne: kategoria ta stała się ważna również dla samych polityków, którzy prawdziwą "batalię na obciachy" zaczęli prowadzić przed wyborami w 2007 r. Jedni, próbując przekonać jak największą rzeszę wyborców, że na konkurentów nie wypada głosować, inni - usiłując rozpaczliwie zdjąć z siebie odium obciachu. Kto tę walkę wygrał?

- Wiadomo raczej, kto ją przegrał - komentuje Jarosław Flis. - Prawo i Sprawiedliwość. Silniejszą motywacją okazało się to, że nie wypada na tę partię głosować, niż to, że wypada oddać głos na PO.

- W 2007 r. Platforma wypłynęła na fali "antyobciachu" - potwierdza Adam Łaszyn, przez lata jako spec od wizerunku związany właśnie z PO. - Przecież jednym z przesłań tamtej kampanii było hasło: "Dość obciachu na arenie międzynarodowej". Ta kategoria miała więc w tamtych wyborach kluczowe znaczenie. Ona częściowo wyznaczyła charakter sceny politycznej.

Stworzenie bloku antyestablishmentowego, zacieśnienie współpracy z Samoobroną i LPR, podpisywanie umów w studiu Telewizji Trwam, dla wielu będącej wraz z Radiem Maryja symbolem obciachu - to elementy, które wpłynęły zdaniem Jarosława Flisa na zmianę wizerunku Prawa i Sprawiedliwości: - PiS samo się o taką etykietkę trochę prosiło. Przecież jeszcze w 2001 r. na partię Kaczyńskiego głosowali przede wszystkim mieszkańcy dużych miast, w tym byli wyborcy Unii Wolności.

Nowy wizerunek, coraz bardziej przylegający do Prawa i Sprawiedliwości, liderzy tej partii próbowali neutralizować komunikatem: "Tak, jesteśmy »obciachowi«, solidaryzujemy się z »moherami«, ale jesteśmy z tego dumni". O tym, że w ostatecznym rozrachunku strategia ta okazała się chybiona, świadczy wynik wyborów.

Jednak zachowanie dość dużych wpływów przez PiS w kolejnych politycznych rozdaniach wskazuje też na to, że duża część wyborców okazała się na "obciachową narrację" odporna. - Kluczowe jest to, kto wykazuje szczególną wrażliwość na trendy, na to, co wypada, a co nie - mówi Flis. - W jednych miejscach przekaz trafił na podatny grunt, w innych nie. Co ciekawe, PiS zachował wpływy na terenach, które nigdy nie były poddane władzy uważającej się za wyższą kulturowo. Dotyczy to zaboru rosyjskiego i Galicji. Tam też ludzie okazali się mniej podatni na trendy związane z obciachem. Inaczej rzecz się miała na terenach przesiedleńczych oraz takich jak Wielkopolska, Pomorze czy Śląsk, gdzie silna była kiedyś presja akulturacji.

Rok 2010 to kolejny zwrot w polskiej "walce na obciach". - PiS dokonał próby rozprawienia się z jego odium - mówi Eryk Mistewicz. - Tym właśnie była operacja wprowadzenia portretu Jarosława Kaczyńskiego na koszulki. Portret był wzorowany na znanym obrazie Andy’ego Warhola z Marilyn Monroe. Jednocześnie próbowano wyolbrzymiać kampanijne potknięcia Bronisława Komorowskiego.

Próbie przełożenia "wektora obciachowości" - jak nazywa strategię PiS-u Mistewicz - sprzyjał wizerunek kandydata partii rządzącej. Nieco anachronicznego, z wąsem, słuszną sylwetką, podkreślającego swoje arystokratyczne korzenie. - Złośliwi mówili, że ma powierzchowność sołtysa - mówi Flis. - Do Radosława Sikorskiego taka łatka z pewnością by nie przylgnęła.

Z postacią Komorowskiego miały, w zamierzeniu strategów PiS-u, kontrastować wyluzowane oblicza Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Pawła Poncyliusza. I choć politycy ci zostali po wyborach odstawieni na boczny tor, świadomość konieczności walki

z odium obciachu wydaje się być w szeregach PiS-u żywa. - O tym, że jest to dla nich ważne, świadczy wystawienie Czesława Bieleckiego w wyborach na prezydenta Warszawy - mówi Tomasz Sianecki. - Sam słyszałem, jak jeden z działaczy mówił: "Nie jesteśmy już obciachowi, bo mamy Bieleckiego".

Obciachowa kula śniegowa

Według Adama Łaszyna "potencjał obciachowości" jako składowej poważnej polityki rośnie wraz ze wzrostem znaczenia nowych mediów. - Facebook, internetowe demotywatory, antyspoty uwielbiają się karmić obciachem i jego wyśmiewaniem - zauważa Łaszyn. - Rośnie liczba konsumentów tego rodzaju mediów, rośnie więc również rola obciachu.

Jak dodaje, kierunek na tym polu wyznaczyły Stany Zjednoczone, gdzie atrybuty obciachu trwale przylgnęły do Georg’a W. Busha, stając się ważnym elementem zjawiska głosowania negatywnego: - Mimika, liczne wpadki słowne, niedostatki inteligencji rozumianej jako umiejętność szybkiego i właściwego reagowania w warunkach masowej komunikacji, zrobiły swoje.

Dalszy etap to zjawisko, do którego opisu spec od wizerunku używa metafory kuli śniegowej: - Seria wpadek sprawia, że media desperacko doszukują się podobnych wydarzeń. Widać to było na przykładzie Lecha Kaczyńskiego. "Irasiad", "Borubar" i kilka innych wydarzeń sprawiło, że media jak kania dżdżu oczekiwały dalszych potknięć.

To dlatego polityk wepchnięty (najczęściej przez siebie samego) w koleiny obciachu ma spore trudności, by się z nich wydostać. Przyczyn tej trudności nie należy jednak szukać w nagonce elit, spisku dziennikarzy czy przemyślanych działaniach politycznych konkurentów - tak tłumaczą swój "obciachowy" wizerunek niektórzy politycy - ale raczej w nieubłaganej logice działania internetu i mediów. - To, co krąży w sieci w postaci demotywatorów i antyspotów, szybko podchwytują inne media - tłumaczy Łaszyn. - Dzięki temu siła obciachu rośnie. Żyje własnym życiem, co pokazuje nie tylko przykład PiS, ale też Bronisława Komorowskiego czy Georg’a W. Busha.

Metafora kuli śniegowej pasuje nie tylko do losów pojedynczych polityków. Na estetycznym kryterium wyboru, którego obciach jest ważną składową, opiera się coraz bardziej cała polityka. Ze sfery politycznego folkloru obciach wdziera się na polityczne salony. Tym bardziej, im chętniej politycy przejmują "obciachową" narrację, tak jak Radosław Sikorski, który przed ostatnimi wyborami mówił o Polsce, która zasługuje na prezydenta "bez obciachu", czy Jarosław Kaczyński, który swoim zwyczajem łajał media za dzielenie polityków na "obciachowych" i "trendy".

Używając młodzieżowego slangu, można powiedzieć: "Obciach rulez!", a w przyszłości będzie "rulez" jeszcze bardziej. - Rośnie siła paparazzich, tabloidów i "pudelków" - mówi Łaszyn. - Dzisiaj politycy boją się posądzeń o korupcję i nepotyzm. Nadchodzą czasy, kiedy będą się panicznie bali posądzenia o obciachowość.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem – nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Trzykrotny laureat… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2010