Obama: polityk czy gwiazda pop?

Barack Obama - Superstar! Żaden z europejskich polityków nie potrafiłby dokonać tego, co udało się Obamie: zmobilizować masy. 200 tys. głównie młodych ludzi zebrało się w miniony czwartek spontanicznie pod berlińską Kolumną Zwycięstwa i w ogrodach Tiergarten, aby wysłuchać przesłania kandydata Demokratów na prezydenta USA. Barack Obama spłynął na Berlin niczym mesjasz i oczarował Niemców; w sondażach 80 proc. z nich życzyłoby sobie, aby to właśnie czarnoskóry senator został kolejnym lokatorem Białego Domu.

29.07.2008

Czyta się kilka minut

Berlin był punktem kulminacyjnym podróży Obamy przez świat. Niedoświadczony dotąd w sprawach międzynarodowych, Obama przemierzał teren politycznie dlań ryzykowny: nie tylko pola bitew w Iraku i Afganistanie oraz Izrael (gdzie poruszał się z niezwykłą wręcz ostrożnością; najmniejszy błąd mógł kosztować go głosy żydowskich wyborców w USA), ale także stolice zachodnioeuropejskie: Londyn, Paryż i Berlin.

W tych dwóch ostatnich Obama doświadczył czegoś, co któryś z komentatorów nazwał "Obamanią" (aluzja do "Gorbimanii" sprzed 20 lat). Zwłaszcza w Berlinie, gdzie - jedyny raz w swej podróży - zabrał publicznie głos. Berlin oferował najwyraźniej najlepszą scenografię: miasto kiedyś podzielone, na styku Wschodu i Zachodu, jako symbol jedności i wolności. Mając za sobą taką symbolikę, Obama postanowił zaprezentować się jako polityk niosący hasło "przełomu" dla nowego pokolenia po obu stronach Atlantyku. Nawoływał do nowego partnerstwa między Europą a Stanami, aby wspólnie rozwiązać globalne problemy, jak terroryzm czy zmiany klimatyczne. Roztaczając wizję świata bez broni atomowej, ostrzegał przed nowymi murami w XXI wieku, dzielącymi ludzi bogatych i biednych, ludzi wyznania chrześcijańskiego, islamskiego i żydowskiego.

W Berlinie usłyszeliśmy od Obamy sporo wizjonerskiej retoryki, zobaczyliśmy niezłą porcję populizmu - ale mało konkretnej polityki. Obama przybył, przemówił - ale czy zwyciężył? Walka o Biały Dom rozstrzygnie się w Ameryce. Trosk amerykańskich wyborców - spowodowanych kryzysem na rynku nieruchomości czy wysokimi cenami paliw - nie uspokoją wizjonerskie przemówienia w dalekim Berlinie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1935-2020) Dziennikarz, korespondent „Tygodnika Powszechnego” z Niemiec. Wieloletni publicysta mediów niemieckich, amerykańskich i polskich. W 1959 r. zbiegł do Berlina Zachodniego. W latach 60. mieszkał w Nowym Jorku i pracował w amerykańskim „Newsweeku”.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2008