Nowe w Hrubieszowie

W 1822 r. car Aleksander I zatwierdził powołane w dobrach Stanisława Staszica Towarzystwo Rolnicze Hrubieszowskie. Była to instytucja wyjątkowa, opierająca się na zupełnie nowym zorganizowaniu wspólnoty lokalnej. Pomysł okazał się sukcesem, gdyż Towarzystwo, mimo burzliwych kolei losu, istniało aż do końca II wojny światowej, czyli ponad stu lat. Co więcej, wciąż się rozwijało, tak że po trzydziestu latach funkcjonowania dołączyły do niego gospodarstwa z dwóch sąsiednich wsi. Nawet gdy zaborca po 1861 r. podzielił obszar gminy na dwie części - z osobną administracją - nadal w wielu sprawach to władze Towarzystwa, działające na całym obszarze, uznawano za ważniejsze od władz lokalnych. W latach 80. XIX i na początku XX wieku Towarzystwo dokupiło kolejne hektary lasu, tworząc nowe kolonie osadnicze. Jego historię zakończyła powojenna nacjonalizacja.

14.04.2007

Czyta się kilka minut

Pomysł fundacji był zakorzeniony w idei I Rzeczypospolitej. Tu tradycja odgórnie stanowionych fundacji (w istocie działań filantropijnych) opierała się na dobrej woli fundatora, dlatego też nie bez powodu często mówi się o Towarzystwie jako o fundacji właśnie. Czerpał więc Staszic (świadomie lub nie) z takich tradycji jak samodzielna wspólnota wiejska czy zakładane przez światłych właścicieli wiejskie instytucje wzajemnościowe. Przykładem może być kasa pożyczkowa na zakup "sprzężaju, wołów i koni", ufundowana w 1715 r. przez

ks. Jordana w Pabianicach, "kasa powszechna" ze Starej Wsi na zakup ziemi, założona w 1779 r. przez Michała Świdzińskiego, czy na handel przynoszący korzyść całej gromadzie, jak "karbona bieżuńska" powołana przez Zamoyskich w 1765 r.

Tkwiące w tradycji rozwiązanie, zaproponowane przez Staszica, było jedną z najbardziej dojrzałych instytucji przedspółdzielczych w Europie, wyprzedzając pomysły, które sprawdziły się kilkadziesiąt lat później. Towarzystwo Hrubieszowskie obejmowało mieszkańców dóbr, między których rozdzielono ziemię, ale pod określonymi warunkami. Ich spełnienie przyczynić się miało do stworzenia wspólnoty, w której dobro jednostki było silnie złączone z dobrem wspólnym. Ziemi nie dostawało się na własność (była własnością Towarzystwa), a jedynie w dziedziczne użytkowanie. Kto nie spełniałby nałożonych nań obowiązków na rzecz państwa, Towarzystwa lub popełniłby czyny niegodne, mógł zostać jej pozbawiony. Towarzystwo było samorządne, nad całością czuwała Rada Gospodarcza. Wybierani radni, prócz pełnionych funkcji, pilnowali na terenie swoich wsi porządku. Dodatkowo Towarzystwo uruchomiło wiele mechanizmów pomocy słabszym, samopomocy i działań opartych na wzajemności, przewidując opiekę nad sierotami, starcami, inwalidami i chorymi. Gospodarze otrzymywali pomoc ze wspólnych magazynów w razie nieurodzaju, wspierali się w przypadkach losowych. Towarzystwo posiadało "własność wspólną", czyli: lasy, magazyny zbożowe i zakłady przynoszące dochody, które tworzyły fundusz wspólny. Dzięki tym pieniądzom inwestowano, utrzymywano pracowników, finansowano instytucje społeczne (np. lekarstwa dla chorych, stypendia). W oparciu o dochody z majątku wspólnego Towarzystwa funkcjonował bank pożyczkowy, udzielający pożyczek na dogodnych zasadach, ale jedynie na rozwój, nie na konsumpcję. Udoskonalenie rolnictwa, drobna wytwórczość, usługi kupieckie, murowanie domów - to cele udzielanych kredytów.

Inicjatywa Staszica warta jest wspomnienia z innego jeszcze powodu. Ciekawe wydaje się nie tylko to, co udało mu się osiągnąć, ale i to, jak do tego doprowadził. Otóż, gdy podjął próbę powołania Towarzystwa, z myślą o zapewnieniu samodzielności ekonomicznej mieszkańców i stworzenia wzoru dla innych, zaczął od dogadania się z ludźmi, którzy mieli realizować jego pomysły. Już w 1816 r. Staszic zawarł z mieszkańcami "Kontrakt Towarzystwa Hrubieszowskiego w zamiarze udoskonalenia rolnictwa i przemysłu oraz wspólnego ratowania się w nieszczęściach". Sygnatariuszami byli mieszkańcy, którzy sygnowali porozumienie, biorąc na siebie odpowiedzialność. Staszic zaś dopiero po pięcioletnim okresie próbnym (zmieniał dwukrotnie zapisy kontraktu) i przekonaniu się, że - jakbyśmy dziś powiedzieli - "to działa", rozpoczął starania legalizacyjne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Rzecz obywatelska (15/2007)