Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Śledząc poczynania Kim Dzong Una, ale i pogróżki Donalda Trumpa, łatwo się zgodzić, że „żyjemy w świecie, w którym od dawna groźba użycia broni jądrowej nie była tak duża” (z uzasadnienia werdyktu). Kto nie pamięta lęku przed wycelowanymi w jego miasto „atomówkami”, może chociaż teraz, na chwilę, zastanowi się nad kruchym pokojem na świecie.
To tyle, jeśli chodzi o praktyczne konsekwencje Nobla – nagroda dla ICAN nie zmieni tu bowiem niczego. Żadne państwo posiadające broń nuklearną – podobnie jak większość krajów europejskich, w tym Polska – nie chce przystępować do nowego traktatu. To, że od ponad 70 lat nie użyto w walce broni jądrowej, zawdzięczamy, czy się nam to podoba, czy nie, mechanizmowi wzajemnego odstraszania i zasadzie niepowiększania grona posiadaczy broni atomowej. I choć system jest „dziurawy” – prócz stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ arsenały nuklearne zbudowały od tego czasu Indie, Pakistan, Izrael i Korea Północna – pozostaje wciąż jedynym, który w ogóle działa. ©℗