Niezbędna rewolucja

Przyszłe gwiazdy świata nauki wyjeżdżają za granicę albo rezygnują z karier.

22.04.2008

Czyta się kilka minut

O założeniach reformy szkolnictwa wyższego i nauki, które przygotował zespół powołany przez minister Barbarę Kudrycką, piszę dwa dni po ich oficjalnym przedstawieniu. W ciągu tych dwóch dni przez media przetoczyła się fala świętego oburzenia ze strony prominentnych przedstawicieli środowiska akademickiego. Propozycji alternatywnych nie było poza jedną: nic nie zmieniać, dodać tylko pieniędzy. Czy zatem w ogóle potrzebujemy nowego systemu organizacji oraz finansowania nauki i szkolnictwa wyższego?

Korporacja profesorska

Patrząc z pozycji rządu, ale i państwa, odpowiedź może być tylko jedna. Dramatycznie złe statystyki (stawiające Polskę na końcu państw europejskich) dotyczące innowacyjności gospodarki i liczby patentów, słaba pozycja polskich uniwersytetów w rankingach światowych, niemoc instytucji naukowych w zderzeniu z rozwojem gospodarki, stawiają nas przed dylematem: czy chcemy w przyszłości konkurować z najbardziej rozwiniętymi państwami świata, czy pogodzimy się z rolą "średniaka", będącego głównie zasobem taniej siły roboczej. Najważniejsze zdanie, które powiedział premier, przedstawiając założenia reformy (kompletnie niedostrzeżone przez media, ale i przez krytyków założeń), to oświadczenie, że rząd przeznaczy dodatkowy 1 proc. PKB na naukę i szkolnictwo wyższe, ale tylko wtedy, gdy uruchomione zostaną mechanizmy pozwalające osiągnąć Polsce przewagę konkurencyjną w określonych obszarach gospodarki. To pierwsza od 1989 r. deklaracja szefa polskiego rządu jasno pokazująca cel strategiczny - nie wystarcza dojście do średniej, powinniśmy osiągnąć w wybranych dziedzinach pozycje czołowe.

Najbardziej kontrowersyjną propozycją projektu jest rezygnacja ze stopnia doktora habilitowanego. W mediach obserwuję histeryczną wręcz obronę habilitacji, szczególnie ze strony profesorów nauk humanistycznych, przy czym krytycy zupełnie nie dostrzegają wprowadzenia tzw. uprawnień promotorskich jako sposobu wyłowienia z grupy doktorów tych najbardziej doświadczonych i z najlepszym dorobkiem naukowym, którzy będą mogli uczestniczyć w procesie promocji następnych doktorów.

Nie ukrywam, że jestem przeciwnikiem obecnego systemu promowania kadr naukowych, i uważam, że pozycja "korporacji profesorskiej" jest zbyt mocna - przekłada się na ustawowe rozwiązania, zapewniające monopol korporacyjny. Spowalnia on kariery naukowe, co powoduje, że młodzi kandydaci na gwiazdy świata nauki albo wyjeżdżają na uniwersytety za granicą, albo rezygnują z karier akademickich. A to dramatyczna strata dla Polski w sytuacji, gdy wiedza staje się najcenniejszym zasobem państwowym. W naukach ścisłych, przyrodniczych, technicznych niezwykle ważne jest, by zapewnić możliwie dużą samodzielność naukową ludziom w przedziale wiekowym 30-40 lat, czyli wtedy, gdy możliwości twórcze mózgu są największe. Właśnie przesunięcie w dół i w stronę młodszych ludzi samodzielności naukowej było główną przyczyną propozycji likwidacji habilitacji. Przeciwnikom tego pomysłu podaję do przemyślenia: w USA nie ma habilitacji, a nawet tytułu naukowego profesora, a liczba nagród Nobla, patentów czy cytowań uzyskanych przez uczonych amerykańskich jest najwyższa w świecie.

Okręty flagowe

Obok habilitacji najbardziej rozpala umysły sprawa finansowania szkolnictwa wyższego. Obserwuję skuteczny środowiskowy PR na rzecz zwiększenia nakładów budżetowych na publiczne uczelnie i instytucje naukowe. Powszechny jest lament i uwagi w stylu "zapaść finansowa publicznych uczelni". Ten sposób myślenia najjaskrawiej przedstawił prof. Marcin Król ("Dziennik", 17 kwietnia): "zwiększenie nakładów na naukę średnio o 0,15 PKB rocznie jest po prostu propozycją śmieszną".

A oto fakty: nakłady budżetowe na szkolnictwo wyższe (publiczne) wzrosły w ostatnich 10 latach o kwotę 27 mld zł, osiągając w 2005 i 2006 r. wielkość 0,95-0,99 proc. PKB, czyli wartość identyczną, jak w większości państw europejskich (tylko państwa skandynawskie przeznaczają na ten cel więcej, tzn. 1,6-1,7 proc.). Zapowiedziane przez Donalda Tuska podniesienie nakładów z jednego na dwa proc. PKB w ciągu 7 lat (to jest owo 0,15 proc.) trzeba przyjąć jako niezwykle ważną deklarację. 0,15 proc. PKB to dzisiaj około 1,5 mld zł rocznie. Dla Profesora Króla to kwota śmieszna?

I wreszcie kolejna sprawa - problem wsparcia sektora uczelni niepublicznych. Przeciwnicy min. Kudryckiej zarzucają jej, że założenia reformy są korzystne dla uczelni niepaństwowych. To już nie śmieszny, ale nieprawdziwy i nieuczciwy zarzut. Z perspektywy założyciela uczelni niepaństwowej mogę stwierdzić, że jedynym przegranym projektu założeń jest właśnie sektor uczelni niepaństwowych. Nie przyjęto do szybkiej realizacji nowego projektu dofinansowania z pieniędzy publicznych czesnego studentów studiów stacjonarnych studiujących w uczelniach niepaństwowych. Umieszczenie w zapisach długookresowych konieczności przygotowania symulacji kosztów i skutków takiego finansowania nic nie oznacza, bo do tego czasu najlepsze uczelnie niepaństwowe - pozbawione pomocy państwa i wystawione na konkurowanie o studentów z uczelniami państwowymi, w których studiuje się za darmo - zdążą już upaść. Zostaną tylko najgorsze - te sprzedające dyplomy. Decyzja o ograniczeniu liczby stypendiów za dobre wyniki w nauce, o czym się ostatnio dyskutuje, również byłaby wymierzona w uczelnie niepaństwowe, bo ograniczy im możliwość przyciągania uzdolnionych kandydatów na studia. Szczerze mówiąc, mam wrażenie, że spora część polityków i przedstawicieli uczelni publicznych myśli o przywróceniu tym uczelniom monopolu...

Prawdziwa i bardzo pozytywna rewolucja czeka nas w sposobie finansowania i organizacji badań naukowych. Zmniejszenie tzw. dotacji statutowej dla uczelni i instytutów naukowych, a w to miejsce zwiększenie kwot przeznaczonych na projekty badawcze, całkowicie równy i jawny dostęp do środków publicznych przyznawanych w formie grantowej na badania wyłącznie dla osób i zespołów badawczych, a nie dla instytucji, wprowadzenie obligatoryjnej jawności dorobku naukowego wszystkich pracowników naukowych, oceny jednostek naukowych, staży podoktorskich - to tylko część niezwykle potrzebnych zmian.

Świetnym pomysłem jest tworzenie tzw. "okrętów flagowych", tzn. wybrania najlepszych wydziałów i instytutów badawczych w wybranych dziedzinach nauki i wsparcie ich finansowo tak, aby mogły konkurować z najlepszymi na świecie. Kontrowersyjnym - zapowiedź tworzenia Funduszu Profesorskiego, pozwalającego na przechodzenie profesorów w stan spoczynku w ten sposób, iż profesorzy opuszczając zajmowane stanowiska kierownicze, otrzymywaliby obok emerytury dodatkowe pieniądze.

***

Oczywiście przedłożony projekt nie jest doskonały. Teraz czeka nas miesiąc konsultacji ze środowiskiem akademickim, później żmudne przekładanie założeń na rozwiązania szczegółowe, a jeszcze później tworzenie ustaw. Wiem jedno: przy obecnym systemie organizacji oraz finansowania nauki i szkolnictwa wyższego postępować będzie degradacja polskiej nauki i stagnacja uczelni wyższych, niezależnie od tego, jak duże środki finansowe zostaną zaangażowane w ich podtrzymywanie. Reforma jest niezbędna. Tylko czy politycy będą wystarczająco odważni, aby wymusić zmiany nawet wbrew krzykliwej części środowiska, zainteresowanej wygodnym ciepełkiem, aż do osiągnięcia siedemdziesiątego roku życia? ? h

Krzysztof Pawłowski jest doktorem fizyki. Do 1989 r. był pracownikiem naukowym przemysłowego ośrodka badań węgla i grafitu. Po 1989 r. senator I i II kadencji, założyciel i przez 15 lat rektor Wyższej Szkoły Biznesu - National-Louis University w Nowym Sączu, współzałożyciel BCC oraz Sądecko--Podhalańskiej Izby Gospodarczej. aangażowane w ich podtrzymywanie. Reforma jest niezbędna. Tylko czy politycy będą wystarczająco odważni, aby wymusić zmiany nawet wbrew krzykliwej części środowiska, zainteresowanej wygodnym ciepełkiem, aż do osiągnięcia siedemdziesiątego roku życia? ? h

Krzysztof Pawłowski jest doktorem fizyki. Do 1989 r. był pracownikiem naukowym przemysłowego ośrodka badań węgla i grafitu. Po 1989 r. senator I i II kadencji, założyciel i przez 15 lat rektor Wyższej Szkoły Biznesu - National-Louis University w Nowym Sączu, współzałożyciel BCC oraz Sądecko--Podhalańskiej Izby Gospodarczej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2008