Szkół wiele, noblistów mało

Czy warto jeszcze dyskutować o sprawach szkolnictwa wyższego i nauki? Warto i trzeba nawet bardziej niż do tej pory, ponieważ wkrótce pojawią się w Sejmie projekty nowelizacji lub propozycje nowych ustaw dotyczących tej problematyki - pisze rektor UJ Karol Musioł

28.04.2009

Czyta się kilka minut

Sergio Roberto / stock.xchng /
Sergio Roberto / stock.xchng /

W przemówieniu wygłoszonym w Polskiej Akademii Umiejętności (4 września 2008 r.) premier Donald Tusk namawiał, aby naukowcy "nie wahali się przed wywieraniem presji na świat polityki, ale presji nie tylko na rzecz interesów świata nauki, ale także presji, która wymusiłaby racjonalne zachowania polityków". Stwierdził również, że "w polityce mądrość musi być poparta przez siłę. Mądrość bez siły - jest bezsilna". Zachęcony tymi słowami chciałbym przedstawić kilka uwag na temat działalności badawczej i szkolnictwa wyższego w Polsce. Zacznę od siedmiu, moim zdaniem, istotnych słabości polskiej nauki i nauczania.

Brakuje nowoczesnych, ogólnokrajowych centrów badawczych na światowym poziomie, w których każdy, kto ma dobry projekt naukowy, mógłby go realizować na równych dla wszystkich prawach. Obawiam się, że pieniądze z Unii Europejskiej, które przeznaczono na rozbudowę infrastruktury badawczej, nie zostaną wystarczająco skoncentrowane na utworzeniu takich centrów. A to właśnie nowoczesne krajowe ośrodki badawcze, ale działające na skalę międzynarodową, w dużym stopniu decydują o sile każdego państwa w nauce światowej.

W dalszym ciągu dominuje "wyjazdowe" prowadzenie badań naukowych. Brak w Polsce dostępnych dla każdego centrów badawczych praktycznie wymusza wyjazdy do ośrodków zagranicznych. Od lat 50. takie działanie było zasadne, ponieważ pozwalało utrzymywać polskim naukowcom kontakt z nauką na światowym poziomie i było opłacalne finansowo. Obecnie jednak należy zmieniać tę formę współpracy z zagranicznymi ośrodkami na współpracę bardziej symetryczną. Miarą pozycji - siły kraju w nauce - jest również stosunek liczby naukowców wyjeżdżających za granicę do liczby przyjeżdżających do krajowych ośrodków badawczych.

Dominuje pasywny wybór tematyki badawczej. Ten problem jest związany z obowiązującym w Polsce modelem kariery akademickiej i naukowej. Przy wielu typach habilitacji, głównie w naukach przyrodniczych i technicznych, oprócz samej pracy habilitacyjnej wymagany jest dorobek naukowy, najczęściej w formie odpowiedniej liczby publikacji. Przygotowanie dobrych publikacji w badaniach eksperymentalnych trwa ok. roku (średnio na świecie), a wymaganych jest zwykle ok. dziesięciu dobrych prac. Z tego powodu zbyt często podejmowane są "bezpieczne" tematy badawcze, które zapewniają szybką i pewną publikację liczącą się do wymaganego dorobku naukowego. W wyniku takich działań powstają nawet niezłe prace naukowe, ale nie te z "pierwszej linii frontu", jak to określa prof. Andrzej Białas. Podobna taktyka bywa stosowana przy staraniach o tytuł profesorski. Takie pasywne, z naukowego punktu widzenia, postępowanie trudno uznać za nieracjonalne przy uwzględnieniu obowiązującej w Polsce aktualnie drogi kariery akademickiej.

Oczekiwanie, że biznes włączy się we współfinansowanie działalności naukowej, jest przedwczesne. Najpierw musi powstać lepsza infrastruktura badawcza, która pozwoli na rozwinięcie badań prowadzonych w kraju. Równocześnie naukowcy powinni w znacznie większej mierze niż do tej pory zabiegać o środki niepubliczne na naukę, dostrzegając zapotrzebowanie na rozwiązanie konkretnych problemów zarówno praktycznych, jak i dotyczących badań podstawowych.

Relatywnie niskie pensje deprecjonują zawód naukowca oraz nauczyciela akademickiego i sprawiają, że wielu zdolnych ludzi odchodzi od nauki. Reakcją obronną na ubożenie kadry akademickiej i naukowej na początku lat 90. było zakładanie prywatnych szkół wyższych oraz uruchamianie studiów płatnych w uczelniach publicznych. Wraz z tymi zjawiskami pojawił się problem wieloetatowości i obniżenia aktywności naukowej.

Finansowanie uczelni i instytucji naukowych nie uwzględnia w wystarczającym stopniu różnic w jakości i efektach działania. Przez wiele lat system finansowania szkolnictwa wyższego był "antyjakościowy"

i "antyrozwojowy". Przy ustalaniu wysokości dotacji uwzględniano tylko liczbę studentów oraz liczbę zatrudnionych doktorów, doktorów habilitowanych i profesorów. Nadzieję na zmianę tej sytuacji można wiązać z nowym algorytmem podziału dotacji budżetowej, który od dwóch lat uwzględnia jakość nauczania i działalność naukową.

Przez dziesięciolecia działalność naukowa oraz szkoły wyższe były finansowane "podkrytycznie". W światowych rankingach oceniających głównie aktualną aktywność naukową, zaniedbania w finansowaniu uczelni nie są brane pod uwagę. Pozycje polskich szkół wyższych byłyby w europejskich rankingach lepsze, gdyby liczbę punktów uzyskanych przez uczelnie podzielić przez liczbę milionów dolarów zainwestowanych w naukę w poszczególnych krajach w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat. W opublikowanym przez "The Times Higher Education Supplement" (THES 2008) rankingu europejskim sklasyfikowano trzy polskie uczelnie: Uniwersytet Jagielloński (132. miejsce), Uniwersytet Warszawski (152.) oraz Politechnikę Warszawską (179.). Z grupy nowych krajów członkowskich UE sklasyfikowano jeszcze Uniwersytet Karola w Pradze (110.), Uniwersytet w Lublanie (184.) oraz Uniwersytet w Budapeszcie (195.). Widać, że w podobnej sytuacji do naszych są uczelnie wszystkich nowych członków Unii. Wyników rankingów nie należy przeceniać, ale pewne ogólne zależności można w nich zauważyć. W rankingach światowych oceniana jest głównie działalność naukowa, dlatego cieszy zapowiadane przez rząd zwiększenie środków na naukę. Martwi brak podobnych zapowiedzi w stosunku do uczelni.

***

Wymienione słabości polskiej nauki i szkolnictwa wyższego pociągają za sobą wiele negatywnych konsekwencji. Oto kilka z nich.

• Praca naukowa w Polsce staje się mało atrakcyjna intelektualnie i materialnie dla młodych ludzi, którzy coraz częściej będą korzystali z zaproszeń do studiowania i pracy naukowej w rozwiniętych krajach europejskich, gdzie oferowane są lepsze warunki zatrudnienia i wyższe pensje lub stypendia. Jeśli ta sytuacja nie ulegnie zmianie, Polskę będzie w coraz większym stopniu dotykał drenaż mózgów. Bez zmiany sposobu myślenia w sprawie finansowania i koniecznych reform w szkolnictwie wyższym i instytucjach badawczych dystans między Polską a krajami rozwiniętymi będzie się zwiększał. Będziemy mieli takie same telewizory i tostery, ale nie naukę i szkolnictwo wyższe.

• Pasywne uprawianie nauki jest bardzo kosztowne, gdyż prowadzi do tego, że nie jesteśmy w stanie "odzyskać" pieniędzy wpłacanych przez Polskę do wspólnej europejskiej kasy na naukę, gdyż nasze wnioski o granty badawcze będą przegrywały w konkursach na poziomie europejskim.

• Wiedza jest tworzona i przekazywana w procesie nauczania głównie na wyższych uczelniach, a innowacyjne rozwiązania powstają przede wszystkim w grupach badawczych. Dlatego nie zbudujemy w Polsce innowacyjnej gospodarki opartej na wiedzy i społeczeństwa informacyjnego bez postawienia znacznie silniejszego niż w ostatnich 20 latach nacisku na rozwój szkolnictwa wyższego i badań naukowych.

• Przez prawie 20 lat transformacji politycznej, społecznej, gospodarczej i edukacyjnej nie udało się opracować strategii rozwoju szkolnictwa wyższego. Koszty tego zaniedbania są ogromne. Rozwój następował często pod naciskiem chwilowych potrzeb. Doprowadziło to do sytuacji, w której mamy ok. 130 uczelni publicznych i ok. 320 niepublicznych, problem wieloetatowości, studia bezpłatne i płatne na tych samych uczelniach oraz problem obniżenia poziomu nauczania i aktywności naukowej. Mamy największą liczbę szkół wyższych w Europie, w tym wiele takich, które nauczają na niedopuszczalnie niskim poziomie. Dobrze, że podjęte zostały decyzje prowadzące do opracowania strategii rozwoju szkolnictwa wyższego, a o sprawach nauki i szkół wyższych toczą się dyskusje w wielu środowiskach.

***

Lista słabości, jak i konsekwencji z nich wynikających, może być dłuższa. Należy o tym rozmawiać, ponieważ diagnoza naszych niewydolności jest ważna. Ale jeszcze ważniejszy jest plan ich przezwyciężenia i na tym trzeba się skupić. Moim zdaniem:

• Należy jak najszybciej budować infrastrukturę badawczą o statusie centrów narodowych. Równocześnie musimy zabiegać o to, aby duże inwestycje naukowe, powstające w ramach europejskiej przestrzeni badawczej, były również lokowane w Polsce. Kraje wysoko rozwinięte mają wiele wspólnych cech. Są wśród nich nie tylko zbudowane autostrady i lotniska, ale również duże narodowe ośrodki badawcze. Np. we wszystkich krajach "starej" Unii Europejskiej działa, lub jest budowane, co najmniej jedno centrum krajowe, które wykorzystuje do badań promieniowanie wytwarzane przez synchrotron. W "nowych" krajach UE nie ma ani jednego takiego urządzenia. Pytanie, czy budowa drogich narodowych centrów badawczych w Polsce ma sens, jeżeli możemy wysyłać naukowców za granicę, jest jak pytanie, czy powinny istnieć w Polsce opery i filharmonie. Możemy przecież kształcić muzyków i śpiewaków, następnie wysyłać ich do dobrych oper i filharmonii za granicą, a o ich sukcesach dowiadywać się z mediów lub słuchać płyt. Jeżeli chcemy w europejskiej nauce zająć miejsce odpowiadające możliwościom i aspiracjom Polaków, to wcześniej czy później u nas również muszą powstać duże ośrodki badawcze. Im szybciej, tym lepiej, taka jest logika rozwoju nauki.

• Należy zmienić drogę kariery naukowej z uwzględnieniem specyfiki różnych dziedzin nauki. Na ten temat wypowiedziało się już wiele osób. Szkoda, że tak często zniekształcano istotę problemu, koncentrując się wyłącznie na kwestii utrzymania bądź zlikwidowania habilitacji. Pomijano przy tym problem pasywnego prowadzenia badań naukowych. Na wszystkich etapach kształcenia w Polsce powinien działać system znajdywania najzdolniejszych, którym trzeba umożliwić znacznie szybszą niż do tej pory drogę rozwoju i kariery.

• Trzeba konsekwentnie wzmacniać system finansowania wymuszający lepszą jakość nauczania i badań, premiujący ważne osiągnięcia naukowe.

• Konieczne jest skuteczniejsze zarządzanie uczelniami i instytutami naukowymi, m.in. przez zwiększenie uprawnień i odpowiedzialności rektorów, dziekanów i dyrektorów instytutów przy przyjmowaniu i zwalnianiu z pracy.

Dwa procesy muszą zachodzić równolegle: wzrost finansowania oraz reformy uczelni i jednostek naukowych. Odpowiednie finansowanie reform miało miejsce w tych krajach europejskich, na których Polska chce się wzorować. Pozwoliło to zbudować prężne uczelnie i ośrodki badawcze, które dziś dysponują znaczną siłą w europejskiej przestrzeni badawczej i edukacyjnej. Tą siłą, którą miał na myśli premier Tusk.

Fundusze europejskie skierowane na badania naukowe i szkolnictwo wyższe pozwolą nadrobić część wieloletnich zaległości. Ale zaszłości z dawnych czasów w dziedzinie zarządzania nie brakuje również na uczelniach i w jednostkach badawczych. Dlatego nawet przy wzroście finansowania nie jesteśmy skazani na sukces. Historia Uniwersytetu Jagiellońskiego uczy, że czasem konieczne są reformy, które w chwili ich wprowadzania budzą sprzeciw. W drugiej połowie XVI w. na UJ rozpoczął się okres zastoju dlatego, że "wbrew temu, co działo się w Europie - w Krakowie zwyciężył pogląd, że jedynie wykształcenie filozoficzne oparte na Arystotelesie może być podstawą dla dalszych studiów. Bez niego młodzież miała być »bezradna we wszystkich fakultetach, a nawet na studiach humanistycznych«" ("Dzieje Uniwersytetu Jagiellońskiego", Krzysztof Stopka, Andrzej Kazimierz Banach, Julian Dybiec, Wydawnictwo UJ, Kraków 2000). Mam nadzieję, że w XXI w. nie zwycięży w Polsce pogląd, że aktualny przebieg kariery akademickiej oraz system nauczania i prowadzenia badań są tak dobre, iż wprowadzenie zmian uczyni naszą młodzież "bezradną we wszystkich fakultetach".

O systemie finansowania uczelni i jednostek badawczych decyduje rząd. Tak będzie do czasu, gdy do tego systemu dołączy prywatny sektor gospodarki. Aby ten okres był jak najkrótszy, potrzebny jest impuls finansowy ze strony państwa, który poruszy koło zamachowe polskiej nauki. Takie działanie jest nie tylko konieczne, ale i racjonalne. Poparcie (lub jego brak) rozwoju szkół wyższych i badań naukowych będzie miało trudne do przecenienia konsekwencje dla przyszłości Polski i Polaków. Odpowiadając na apel premiera, trudno mi znaleźć skuteczniejszą metodę nacisku na polityków niż te proste słowa.

Prof. Karol Musioł (ur. 1944) jest fizykiem doświadczalnym, rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tytuł od redakcji "TP".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2009