Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jej krzyki usłyszał w końcu przechodzień: zawiadomił policję i straż miejską. Nakaz zabezpieczenia pustostanu wydała właśnie straż miejska, a wykonał go właściciel budynku – PKP S.A. Pracownicy zapewniają, że wszystkie pomieszczenia przed zamurowaniem zostały sprawdzone. Wśród komentarzy, także dziennikarskich, są i takie, że bezdomnej „na szczęście nic poważnego się nie stało”. „Nic poważnego”? Tak: nie zmarła z głodu, nie została znaleziona w stanie skrajnego wycieńczenia. Spędziła tylko nieco ponad 40 godzin wzywając pomocy i bojąc się pewnie, że któryś z tych scenariuszy może się spełnić.
Co do szczęścia, to owszem, miała je: ktoś usłyszał jej wołanie. Takiego szczęścia nie miał prawie 40-letni Krzysztof z Wrocławia, którego ciało znaleziono w styczniu 2014 r. w dawnym pawilonie meblarskim przy ul. Wróblewskiego. W pustostanie najprawdopodobniej uwięzili go pracownicy firmy zabezpieczającej budynek. I choć ci, którzy znaleźli ciało, musieli skorzystać z elektrycznej wkrętarki, by dostać się do środka, to policja twierdzi, że cały czas można było do budynku wchodzić i z niego wychodzić. Prokuratura, która nie doszukała się winnych śmierci Krzysztofa, umorzyła śledztwo. Ale w niewidzialnych sprawców równie trudno uwierzyć, jak w niewidzialnych bezdomnych. ©℗