Niemcow, jakim go znałem

Zawsze, gdy się z nim rozmawiało, w głowie rodziła się dziwna myśl na temat Rosji: przecież tu wszystko mogło potoczyć się zupełnie innymi torami.

02.03.2015

Czyta się kilka minut

Zatrzymywany przez rosyjską policję, 2011 r. / Fot. Kirill Kudryavtsev / AFP / EAST NEWS
Zatrzymywany przez rosyjską policję, 2011 r. / Fot. Kirill Kudryavtsev / AFP / EAST NEWS

Gdy wchodzisz do gabinetu rosyjskiego polityka czy urzędnika, musisz czuć się jak robaczek. To taki bizantyjski sznyt: nieważne, czy jesteś u ministra, czy u dyrektora kołchozu. Widzisz wielkie biurko, wielki fotel i wielkie portrety. Po tamtej stronie – wszechmogąca władza. Po tej – samotny człowiek.

Dlatego wizyta w gabinecie Borysa Niemcowa zawsze była szokiem. Tam wszystko było inaczej. Gospodarz wychodził na spotkanie. Nie tylko odpowiadał, ale sam pytał. Chciał wyciągnąć z rozmowy coś dla siebie. Był konkretny, technokratyczny, bardzo zachodni. Gdy się od niego wychodziło, w głowie rodziła się dziwna, uporczywa myśl na temat całej Rosji: „Przecież tu wszystko mogło potoczyć się zupełnie innymi torami”.

Kiedyś, pod koniec lat 90. XX w., inteligencka Moskwa wierzyła, że to Niemcow zostanie namaszczony na następcę prezydenta Jelcyna. W tamtym czasie młody reformator był jednym z najpopularniejszych polityków. Niedługo potem pierwszy raz zawitałem do Rosji. Był rok 1998. Kraj pogrążał się w ogromnym kryzysie. Górnicy biwakowali przed siedzibą rządu, rubel spadał, ludzie tracili oszczędności życia, państwo trzeszczało w szwach. Niemcow był wtedy wicepremierem. Schorowany Jelcyn poruszał się na granicy rzeczywistości i alkoholowego snu. Rząd podał się do dymisji. Jelcyn namawiał Niemcowa, by został na stanowisku. Ten odmówił.

Dowiedziałem się o tym na barce w delcie Wołgi. Siedziałem tam z rybakami, pisałem o ich beznadziejnym życiu. Wieczorem czarno-biały telewizorek wychrypiał nowość. Rybacy niespecjalnie się przejęli. Zmiany na szczytach władzy były im obojętne. Od miesięcy rybny kołchoz nie płacił pieniędzmi, lecz talonami, za które mogli dostać w sklepie chleb i papierosy. A na barce mieli setki kilogramów najcenniejszych w świecie ryb i kawior, za który w Paryżu płacono tysiące dolarów.

Też nie przejąłem się informacją o dymisji Niemcowa. Pomyślałem, że musi wrócić – jeśli nie teraz, to za miesiąc czy rok. Rosja nie może przecież pozbywać się takich ludzi.

Rok później, też w sierpniu, na scenę wkroczył Putin: został premierem. Najpierw nieśmiało, potem z coraz większą bezwzględnością zaczął brać Rosję pod but. Dla Niemcowa i rosyjskich intelektualistów obecność na szczytach władzy funkcjonariusza KGB średniego szczebla, parweniusza posługującego się knajackim językiem, była początkowo przejściowym żartem historii. Ale Rosja przyjęła go z otwartymi ramionami, dała się okiełznać bez protestu. To było jak policzek.

Władza korumpowała. Ludzie klaskali Putinowi, bo płacił pensje. Elity – bo obóz władzy to posady i profity. Niemcow nie godził się na taką Rosję. Pamiętam go, jak jeździł do Kijowa wspierać Pomarańczową Rewolucję. Pamiętam jego opracowania o drenującej kraj, sterowanej z Kremla korupcji. Pamiętam jego wystąpienia podczas demonstracji rosyjskiej opozycji, na które przychodziło po kilkanaście osób. I nadzieje, gdy mógł mówić do tysięcy na Błotnoj Płoszczadi.

Niemcow uwierał Kreml, choć nie był dla jego polityki śmiertelnym zagrożeniem. Oskarżał Putina o wywołanie wojny na Ukrainie i bezprawne zajęcie Krymu. W oparach imperialnego szaleństwa wielu Rosjan uznawało to za zdradę. Czy dlatego zginął?

Krąg nienawiści się zaciskał. Niemcow skarżył się przyjaciołom, że jest śledzony. Miesiąc temu, 3 lutego, Grzegorz Ślubowski z Polskiego Radia przeprowadził z nim wywiad. Niemcow mówił: „Rosja jest w poważnym politycznym i ekonomicznym kryzysie, który ma podłoże tak naprawdę polityczne. Jest spowodowany fatalną, idiotyczną polityką Putina”. Ślubowski tak opisywał potem okoliczności, w jakich prowadził wywiad: „Umówiony byłem już dawno, miejsce też było oczywiste: siedziba jedynej chyba opozycyjnej partii Parnas na ul. Piatnickiej. Rozmowa na temat Ukrainy, Polski, Rosji, marszu opozycji, który jak wiedziałem jest planowany na 1 marca. (...) Mój pobyt na Piatnickiej trwał może godzinę. Niemcow odprowadził mnie, na koniec rozmawialiśmy jeszcze o jego możliwym przyjeździe do Warszawy. Otworzyłem drzwi i wyszedłem wprost na ekipę telewizyjną, która ewidentnie na mnie czekała. »Jakie decyzje podjęliście w sprawie marszu 1 marca?« – spytał »chyba dziennikarz«. Pewny, że to absurdalna pomyłka i biorą mnie za kogoś innego, tłumaczyłem, że jestem dziennikarzem z Polski i oczywiście żadnych decyzji nie podejmuję. Ale »chyba dziennikarz« nie ustępował. »O czym rozmawialiście, ile osób może wyjść na ulice 1 marca, czy będziecie prowadzić jeszcze konsultacje«. Po pytaniu »Czy 1 marca może dojść do zamieszek« – nie oglądając się za siebie poszedłem do metra”. Dziś opis Ślubowskiego nabiera wagi. Świadczy, że śledzono każdy ruch Niemcowa.

Zastrzelono go podczas nocnej przechadzki. Szedł od Kremla w stronę Bołotnoj Płoszczadi. Spacerował tak, jakby Moskwa była normalnym miastem. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2015