Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Cytowani przez publiczne media analitycy doszukiwali się w tej kolejnej zapaści obiektywnych, ekonomicznych przyczyn. Według jednych bodźcem do przeceny mógł być plan obniżenia stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej (co w dalszej perspektywie może pogłębić deflację), zdaniem innych rośnie grupa inwestorów, którzy zaczynają wątpić w siłę polskiej gospodarki.
Do pewnego stopnia mają oczywiście rację, chociaż akurat w tym przypadku czynnikiem osłabiającym złotego jest zdecydowanie polityka. Na co raczyła zwrócić uwagę premier Beata Szydło, która na Facebooku stwierdziła, że „osłabianie się złotówki jest (…) wynikiem pewnego klimatu politycznego, który został wywołany (…) przez nieodpowiedzialne zachowanie opozycji”.
Abstrahując od faktu, że premier Polski posługuje się błędną nazwą narodowej waluty, jej wyjaśnienie zagranicznych inwestorów nie uspokoi. Przeciwnie – użycie propagandowej nowomowy utwierdza ich w przekonaniu, że najlepiej zrobią, jak najszybciej zabierając pieniądze. Traktowanie zachodnich inwestorów przez prominentnych przedstawicieli nowej władzy jak bandy niesamodzielnych idiotów, wyrabiających sobie zdanie o Polsce na bazie „donosów” opozycji, jest symptomatyczne. I niej jest wyrazem naiwności, ale skrajnego politycznego wyrachowania (tani poklask w kraju) przy braku jakiegokolwiek poczucia odpowiedzialności za to jak tzw. dobra zmiana wpływa na postrzeganie Polski za granicą, a w dalszej perspektywie na jej własne interesy na miejscu. Wypada przypomnieć, że w uzasadnieniu swojej decyzji o obniżeniu Polsce ratingu wiarygodności kredytowej agencja S&P napisała, że rząd naruszył równowagę instytucjonalną zmianami w Trybunale Konstytucyjnym oraz ustawą medialną. Wyraził obawy o to, że podkopana zostanie także niezależność Narodowego Banku Polskiego. Styczniowa obniżka ratingu i nadanie mu negatywnej perspektywy były ogromną zmianą, mającą niebagatelny wpływ na stan finansów publicznych. Dlatego zrodziły się obawy, jak zachowają się dwie pozostałe liczące się agencje ratingowe: Fitch oraz Moody’s. Obawy te wzmogły się na początku kwietnia, gdy druga z nich ostrzegła, iż „przedłużający się kryzys konstytucyjny w Polsce obniża atrakcyjność kraju dla inwestorów zagranicznych i będzie mieć negatywny wpływ na rating kredytowy Polski”. Zważywszy na fakt, że ewentualna rewizja wiarygodności kredytowej Polski przez Moody’s może nastąpić 13 maja, wszelkie wypowiedzi przedstawicieli rządu zaostrzające kryzys wokół TK szkodzą polskiej walucie. Spadek kursu złotego dowodzi, że inwestorzy zawczasu odwracają się od polskiej waluty przewidując, jaka będzie decyzja agencji. Mógł przyczynić się do tego osobiście prezes PiS Jarosław Kaczyński, który w jednym z wywiadów zapowiadał, że problem kredytów frankowych zostanie rozwiązany z udziałem NBP. Stawka jest naprawdę duża, tu nie chodzi tylko o stan finansów publicznych, ale o wizerunek Polski jako miejsca do inwestowania i prowadzenia biznesu. Czyli o miejsca pracy i poziom życia Polaków.