Nie wierzcie piechocie

W czasach PRL, co roku w styczniu, w Kluczborku wspominano pochowanego tu żołnierza Armii Czerwonej, który miał zginąć podczas walk o miasto w 1945 r. Kim był i jak naprawdę zginął Nikołaj Rigaczin?

21.01.2013

Czyta się kilka minut

Nikołaj Rigaczin na zdjęciu z Narodowego Archiwum Republiki Karelii /
Nikołaj Rigaczin na zdjęciu z Narodowego Archiwum Republiki Karelii /

Historia pierwsza: 21 stycznia 1945 r. Armia Czerwona bez jednego wystrzału zajęła opustoszały Kluczbork. Historia druga: w tym samym czasie i miejscu 25-letni zwiadowca, Nikołaj Iwanowicz Rigaczin, poniósł bohaterską śmierć w walce z hitlerowcami, wieńcząc ponad 5-letnią służbę w Armii Czerwonej. Historia trzecia: w tym samym czasie na Ukrainie pierwsze kroki stawiała córka Nikołaja Rigaczina – dekownika i wziętego szewca.

Jeden człowiek – trzy różne pamięci.

***

Pułkownik Eremin, dowódca 287. pułku strzelców gwardii, opisał czyn Rigaczina i zaświadczył, że podkomendny zasłużył na tytuł Bohatera Związku Radzieckiego: „Jako pierwszy wkroczył do miasta i pochwyciwszy 3 jeńców odstawił ich do sztabu. Potem (...) jako pierwszy wdarł się do budynku zamienionego przez Niemców w silnie umocnione centrum oporu. (...) Zniszczył [tak w oryginale – red.] 13 hitlerowców, lecz sam również odniósł ranę, ale nie opuścił placu boju. (...) Na skrzyżowaniu, w suterenie kamienicy Niemcy ustawili karabin maszynowy i prowadzili silny ogień przez niewielki otwór, uniemożliwiając przejście naszej piechoty. Tow. Rigaczin przekradł się do kamienicy i nie mając możliwości zniszczenia karabinu maszynowego granatami lub automatem, własnym ciałem zakrył otwór, przez który strzelał niemiecki cekaem”.

Do widzenia, chłopaki!
Chłopcy, cóż / Wróćcie cało, jeżeli się da

Nikołaj urodził się w małej wsi Zadniaja, wśród bagien sowieckiej Karelii, 2 kilometry od brzegu jeziora Onega. Wyuczył się na szewca i w 1937 lub 1938 r. ruszył za chlebem do najbliższego dużego miasta: Pietrozawodska. Może miało to związek z terrorem tych lat; śmierć poniosło wtedy aż 14 mieszkańców wioski (w tym jeden o tym samym nazwisku: F.G. Rigaczin). W 1939 r. o Nikołaja upomniała się Armia Czerwona. Służył w piechocie (lub, w innej wersji, w pułku NKWD), w składzie 6. Armii, stworzonej 17 września 1939 r.

Dwa lata później dla obywateli ZSRR zaczyna się Wielka Wojna Ojczyźniana – z Niemcami. Matka i młodsza siostra Nikołaja (ojciec już nie żył) znajdą się pod okupacją fińską (będą pracować przymusowo przy budowie dróg, matka umrze na szkorbut). On sam w sierpniu 1941 r. dostaje się do niewoli – obok stu tysięcy innych żołnierzy z 6. i 12. Armii, nieudolnie dowodzonych pod Humaniem. Ucieka z niewoli, by na początku 1944 r. trafić do zwiadu 95. Połtawskiej Dywizji Strzelców Gwardii. Walczy na Ukrainie, w Rumunii, wreszcie w Polsce. Odznaczony Orderem Lenina, w styczniu 1945 r. zdobywa jedno z najwyższych odznaczeń: Czerwoną Gwiazdę. Wyżej jest już tylko order Bohatera Związku Radzieckiego. I tego zaszczytu dostąpi – pośmiertnie. Taki jest życiorys bohatera.

Nikołaj zostaje upamiętniony przez mieszkańców Kluczborka – głównie nowych, przesiedlonych z Buczacza czy Borysławia (rdzennych mieszkańców po 1945 r. pozostało 70) i panującą im władzę komunistyczną. Słynną kamienicę ozdobiono stosowną tablicą. W PRL-u co roku w styczniu czczono jego pamięć uroczystą akademią, z udziałem sowieckiej młodzieży z bazy wojskowej w Brzegu.

– Dla dzieciaków jak ja było oczywiste, że Rigaczin był bohaterem. Znaliśmy jego życiorys na pamięć – opowiada Bogdan Cetnarski, urodzony i wychowany w Kluczborku, absolwent Szkoły Podstawowej im. Rigaczina (nazwanej tak w 1960 r.). W 1965 r. także główna aleja miejskiego parku nazwana zostaje jego imieniem. Na uroczystość z Karelii przybywa siostra bohatera: Natasza Maksimowa. Laudacja pułkownika Eremina, okraszana nowymi szczegółami, jest kopiowana i wklejana do szkolnych kronik i gazet. Ostatni raz w 1987 r.

Nie wierzcie piechocie,
gdy w pieśni bojowej odwaga i gniew.

W 1989 r. wszystko się zmienia. Mieszkańcy i historycy przypominają sobie, że przecież 44 lata wcześniej w Kluczborku – jak mówił „Nowej Trybunie Opolskiej” Kazimierz Stefańczyk, historyk miasta – „nie spadła ani jedna dachówka, nie padł ani jeden strzał”. Przynajmniej nie ze strony Niemców, którzy opuścili miasto na długo przed przybyciem przeciwnika. Bo jednak strzał padł, skoro zwiadowca Rigaczin spoczął na miejscowym cmentarzu.

Jak zginął? Stefańczyk relacjonuje: „Miał iść podchmielony po wódkę do sklepu (...), gdy dosięgła go przypadkowa kula”. Z kolei Bogdan Cetnarski podaje, że Rigaczin uczestniczył w tzw. rozkurzu miejscowej piwnicy, ponoć wyjątkowo bogatej w wina (według innej wersji miał to być skład wódki). W toku pijatyki wdał się w burdę z innym żołnierzem, który doń strzelił. Podobno sprzeczka miała podtekst narodowościowy.

Rigaczin zniknął ze szkoły i miejskiego parku. I na tym historia mogłaby się zakończyć. Przynajmniej w Kluczborku. Bo nie w Karelii.

Ech, dziewczęta / naplujcie oszczercy
w pysk!
Przyjdzie czas – policzymy się z nim

Rok 2006. Siostra Nikołaja próbuje wiązać koniec z końcem za skromną emeryturę i symboliczną rekompensatę za lata niewolniczej pracy, wywalczoną w fińskim sądzie. Jej drewniana, kryta papą chatka nadaje się najwyżej do generalnego remontu. Do tej właśnie chatki listonosz przynosi oficjalne pismo: jej brat Nikołaj nie zdążył odebrać swojej Czerwonej Gwiazdy. Niedługo potem staruszka otrzymuje garść ziemi z grobu brata w dalekim Kluczborku i wiadomość, że tam właśnie Nikołaj został Bohaterem ZSRR. I zaproszenie od władz miasta – miasta, w którym nigdy nie była. Bo Natasza Maksimowa, która odsłaniała tablicę w 1965 r., to zupełnie inna osoba. Siostra bohatera nazywa się Maria Iwanowna Bałachonowa.

Imię Rigaczina czci wciąż nie tylko ona. Bohater ZSRR ma swoje ulice w wielu miastach Rosji, a jego portret wisi w galerii Bohaterów Karelii. I na tym historia mogłaby się zakończyć. Przynajmniej w Rosji. Bo na Ukrainie znana jest trzecia historia.

Dziewczyny, trwajcie!
Tobie zaś – cześć, cześć, piechoto!

Maria Iwanowna Bałachonowa pewnie nie wie, że ma bratanicę. Nikołaj Rigaczin, po ucieczce z niemieckiej niewoli, ukrył się we wschodnioukraińskiej Zlince. Szył ludziom buty za wikt i opierunek. U każdego gospodarza pozostawał parę dni, aż poznał Julię Fiedorowną Rewę. Sierotę, samotną jak on. Dochowali się córeczki, Eufrozyny.

W marcu 1944 r. przeszedł front. Armia Czerwona upomniała się o Nikołaja ponownie – tym razem uznając go za dekownika. Do zwiadu 95. Połtawskiej Dywizji trafił poprzez armijny „pułk rezerwowy” – czyli karny oddział, którego żołnierze przechodzili swoisty sąd boży. Posyłani niemal bez broni do najbardziej niebezpiecznych akcji, mieli udowodnić wierność ZSRR lub śmiercią zmazać swe winy. Rigaczinowi się udało – w tym sensie, że przeżył w Armii Czerwonej jeszcze dziewięć miesięcy.

Do Julii i Eufrozyny nie dane mu było wrócić. Ale w Zlince nadal żyją jego wnuki: Tatiana i imiennik Nikołaj. A ludzie przechowują pamięć o Nikołaju Rigaczinie – szewcu z Karelii, mężu i ojcu. 


Dziękuję za pomoc Izabelli Gomułkiewicz z Muzeum w Kluczborku, a także Katarzynie Machl i Bogdanowi Cetnarskiemu. Korzystałem z pism „Ukraina Centr” i „Karelskaja Gubernia”, lokalnych stron i bazy danych o karelskich uczestnikach wojny (pobeda.gov.karelia.ru) i z książek: „Żyją w naszych sercach” i Bogdana Cimały „Kluczbork: dzieje miasta”. Cytaty z utworów Bułata Okudżawy wg zbioru Wydawnictwa Literackiego z 1996 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2013