Nie profanuj bliźniego swego

Nasze polskie chrześcijaństwo znów pokazało swoją słabość. Zamiast przynosić pojednanie, daje się łatwo użyć w walce o władzę i w kulturowej wojnie.

13.05.2019

Czyta się kilka minut

Protest „Tęcza nie obraża” w obronie Elżbiety Podleśnej, Warszawa, 7 maja 2019 r. / ALEKSANDER KEPLICZ / FORUM
Protest „Tęcza nie obraża” w obronie Elżbiety Podleśnej, Warszawa, 7 maja 2019 r. / ALEKSANDER KEPLICZ / FORUM

Historia jest znana, ale warto przypomnieć fakty. W Wielki Piątek w kościele św. Dominika w Płocku urządzono Grób Pański, gdzie wśród napisów wyliczających grzechy takie jak „nienawiść”, „pogarda”, „hejt”, „zdrada” i „zboczenia” pojawił się też napis „LGBT”. Pod koniec kwietnia wokół kościoła (także na śmietnikach i przenośnych toaletach) ktoś rozlepił plakaty ze zmodyfikowanym wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej – z nimbami w kolorach tęczy. W poniedziałek 6 maja nad ranem policja weszła do mieszkania Elżbiety Podleśnej – podejrzanej o przeprowadzenie akcji plakatowej. Zatrzymano ją jak groźnego przestępcę, zarekwirowano jej sprzęt elektroniczny. Po przeszukaniu mieszkania wywieziono ją z Warszawy do płockiej komendy policji – tam grożono zatrzymaniem na 48 godzin, zmuszono do zmiany ubrania z osobistego na „aresztowe”, ostatecznie zwolniono po kilkugodzinnym przesłuchaniu.

W nocy z poniedziałku na wtorek plakaty z podobnie zmodyfikowanym wizerunkiem pojawiły się na kilku budynkach w Warszawie, m.in. na budynku prokuratury, a także na murach sanktuarium św. Faustyny i klasztoru Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.

W internecie zaroiło się od komentarzy i oświadczeń. O bardzo różnym, często przeciwstawnym wydźwięku. Ze strony katolickiej dominują głosy pełne oburzenia na czyn Elżbiety Podleśnej oraz tych, którzy rozlepili plakaty w Warszawie, i wzywające do modlitwy ekspiacyjnej „za akt profanacji”. W tym duchu sformułował swój komunikat rzecznik Komisji Episkopatu Polski. Bp Henryk Tomasik z Radomia oświadczył: „Profanacja obrazu Matki Bożej to wyraz nienawiści do tego, co Boże, to jest brak szacunku dla Boga. To również braku szacunku dla osób wierzących”. Przeor Jasnej Góry stwierdził, że to „uderzenie w serce Polaków” i „brak szacunku dla wierzących” – łącząc kwestie religijne z patriotycznymi, gdyż według niego wizerunek jasnogórski jest nie tylko święty dla katolików, ale też jest „jednym z ważnych elementów, które świadczą o naszej polskości”.

Ze strony oficjalnych instytucji kościelnych najbardziej pogłębione stanowisko zajął prymas Polski abp Wojciech Polak. Z jednej strony podkreślił, że „nie może być zgody, by z jakiegokolwiek powodu naruszać to, co dla poszczególnych ludzi, grup społecznych czy wyznaniowych jest nienaruszalne”. Skrytykował więc akcje „kolorowania” nimbu: „żadna sytuacja nie usprawiedliwia działań, które ranią wrażliwość drugiego człowieka”. Z drugiej strony negatywnie ocenił (choć w zawoalowany sposób) działania ­policji, dodając: „ani takich, które w odwecie odbierają godność i poczucie bezpieczeństwa”. Próbował też zaznaczyć szerszy, polityczny kontekst wydarzeń: „Sytuacja wielu napięć i podziałów, jakie w ostatnim czasie mają miejsce w naszej Ojczyźnie, a które jeszcze bardziej uwypukliły się na kanwie wydarzeń dotyczących wykorzystania jasnogórskiej ikony Matki Bożej do doraźnej walki politycznej i ideologicznej, budzą mój ból i niepokój”.

Na to, że sprawa stała się elementem przedwyborczej walki o władzę, wskazują reakcje polityków. Prawicowi, m.in. Patryk Jaki i Joachim Brudziński (skądinąd szef resortu spraw wewnętrznych), wyrażali przede wszystkim zadowolenie ze zdecydowanych działań policji przeciw Elżbiecie Podleśnej. Krytycznie o jej zatrzymaniu wypowiedzieli się politycy opozycji i Donald Tusk. Nie można jednak nie zauważyć, że Podleśnej broniły także instytucje zajmujące się prawami człowieka, jak Helsińska Fundacja Praw Człowieka czy Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.

Z kolei w wydawanym przez warszawski Klub Inteligencji Katolickiej „Magazynie Kontakt” ukazał się tekst Stanisława Krawczyka „Tęcza nas nie obraża! Stoimy u boku Elżbiety Podleśnej”, podający w wątpliwość sam fakt dokonania profanacji i przypominający, że „tęczowa Matka Boża” stanowiła reakcję na skandaliczny wystrój wielkopiątkowego Grobu.

Wkrótce potem na internetowych stronach „Więzi” ukazał się list otwarty do biskupów, również wyrażający protest przeciw postępowaniu policji wobec Elżbiety Podleśnej, kwestionujący profanacyjny charakter pokolorowania nimbu na tęczowo, krytykujący upolitycznienie sprawy i wzywający biskupów do sprzeciwu wobec wykorzystywania wiary chrześcijańskiej przez polityków. Wśród blisko czterdziestu sygnatariuszy znaleźli się m.in. prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego Bogdan Białek, Henryk Woźniakowski i Dominika Kozłowska ze „Znaku”, Cezary Gawryś, Grzegorz Pac i Jakub Halcewicz-Pleskaczewski z „Więzi” oraz piszący te słowa.

Sprawa porusza szerokie kręgi społeczne i ujawnia ważne procesy, które zachodzą w polskim Kościele. Warto uważnie przyjrzeć się wątkom, które się w niej splatają.

Chory katolicyzm

Wątek pierwszy dotyczy stosunku Kościoła do ludzi LGBT+. Tu tkwi fundament całego sporu. Tęcza jest przecież starym symbolem chrześcijańskim i pojawia się na wielu wizerunkach Chrystusa i Jego Matki. Dopiero jako symbol ruchu LGBT+ może wywoływać jakiekolwiek kontrowersje. Że o takie rozumienie tego symbolu chodziło autorce przeróbki jasnogórskiej ikony, wskazuje kontekst jej akcji. Kiedy homoseksualny mężczyzna zwrócił uwagę proboszczowi kościoła św. Dominika na niestosowność takiej aranżacji Grobu Pańskiego (zrównanie LGBT z nienawiścią, zdradą i zboczeniem), usłyszał, że sam „jest zboczony i powinien się leczyć” (warto zauważyć, że ów ksiądz przekroczył określone przez prymasa granice wolności wypowiedzi). Działanie Elżbiety Podleśnej można rozumieć jako reakcję na taką formę religijności, która wiąże się z agresją wobec osób LGBT+, poniżaniem ich i wykluczaniem. Domalowanie Marii i Jezusowi tęczowego nimbu byłoby próbą zwrócenia uwagi, że Bóg jest po stronie odrzuconych i cierpiących z tego powodu – w tym przypadku ludzi odmiennej orientacji seksualnej.

Dotykamy tu poważnej choroby polskiego katolicyzmu. Oficjalne stanowisko Kościoła wyrażone w Katechizmie głosi, że osoby homoseksualne „powinno się traktować z szacunkiem, współczuciem i delikatnością” oraz że „powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji”. W wielu katolickich środowiskach i wspólnotach w Polsce tych zasad się nie przestrzega. Z powodów religijnych osobom LGBT+ trudno jest zaakceptować siebie takimi, jakimi są. Często nie mogą ujawnić swojej orientacji nawet wobec najbliższych – słusznie obawiając się odrzucenia. Gdy zaś się ujawnią – spotykają się nieraz nie tylko z odrzuceniem, ale i agresją. Trzeba zatem próbować zrozumieć działania, które pokazują, że coś tu nie jest w porządku. Nawet jeśli co do formy tych działań można mieć zastrzeżenia.

Aktualizacja symboli

Tu pojawia się wątek drugi: pytanie o granice dostosowywania tradycyjnych symboli religijnych do aktualnego kontekstu. Sakralny charakter pewnych symboli polega na tym, że przynależą one do sfery wyjętej spod władzy i kontroli człowieka – nie można nimi dowolnie rozporządzać i używać „do czczych rzeczy”. Akt takiego użycia zgodnie z własnym pomysłem i wolą jest właśnie próbą przeniesienia symbolu do sfery profanum – czyli aktem profanacji. Wszelkie przeróbki obrazów funkcjonujących w sferze sakralnej są obarczone podobnym ryzykiem.

Ryzyko istnieje, ale do profanacji dojść nie musi. Z drugiej strony bowiem symbole religijne, jeśli mają pozostać żywe, muszą bezpośrednio wiązać się z aktualną sytuacją egzystencjalną człowieka. Muszą w swojej warstwie postrzegalnej wiązać się z rzeczywistością, w której zanurzeni są ludzie przywiązujący do nich religijne znaczenie. Ponieważ zaś rzeczywistość ta nieustannie się zmienia, wspólnoty religijne nieustannie dokonują aktualizacji – czyli zmiany swoich symboli. Z takim właśnie procesem mamy do czynienia choćby w tradycji aranżacji Grobów Pańskich – i nie jest to (a przynajmniej być nie musi) profanacja.

Nie ma profanacji, jeśli aktualizujące przekształcenie jest zgodne z pierwotnym przesłaniem danych symboli, z treścią wiary, którą mają ożywiać. W przypadku chrześcijaństwa rdzeniem tego przesłania jest – mówiąc w uproszczeniu – miłość, miłosierdzie, odkrywanie i ochrona godności każdego człowieka, podnoszenie i troska o rozwój każdego dobra, a także jednoczenie i niesienie pokoju.

W tym kontekście przemalowanie nimbów ikony jasnogórskiej w kolory tęczy – nawet pojmowane jako znak ruchu LGBT+ – nie jest profanacją tego symbolu. To zabieg kontrowersyjny – ale tylko dlatego, że dla wielu pobożnych katolików polskich myśl o tym, że Bóg mógłby być po stronie osób LGBT+, jest nie do przyjęcia. Obraz Matki Bożej Częstochowskiej z tęczowym nimbem kwestionuje ich sposób pojmowania i przeżywania chrześcijaństwa, uderza zatem w ich tożsamość na podstawowym poziomie. W tym sensie można powiedzieć, że uraża ich uczucia religijne. Tyle że na przestrzeni dziejów wiele wybitnych postaci, reformatorów religijnych i proroków, urażało uczucia religijne sobie współczesnych, by uratować świętość tego, co prawdziwie święte, odnowić tradycję i uchronić ją przed degeneracją i zeświecczeniem. Nie uważam, by Elżbieta Podleśna była wybitną religijną reformatorką – ale jej działanie odczytuję raczej po tej linii, choć wiem, że inaczej widzi to wiele katolickich środowisk.

Polityczna profanacja religii

Spór wśród katolików prowadzi nas do politycznego wątku sprawy – karalności obrazy uczuć religijnych i sposobu działania organów państwa w tej konkretnej sytuacji.

Jeśli chodzi o polskie prawo, art. 196 kodeksu karnego stanowi: „Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Jak pokazuje sprawa Elżbiety Podleśnej oraz wiele innych podobnych spraw, rozstrzygnięcie, co jest, a co nie jest publicznym znieważeniem przedmiotu czci religijnej, nie jest proste. Na pewno zaś nie leży w kompetencjach instytucji świeckiego państwa. Najlepiej by było, gdyby ów przepis zniknął z kodeksu karnego.

I jeszcze jedna kwestia. W ostatnim czasie mieliśmy w Polsce do czynienia z wieloma sytuacjami, w których można było mieć uzasadnione podejrzenie o naruszenie art. 196 – jak choćby podczas agresywnych nacjonalistycznych manifestacji na Jasnej Górze. W tamtych przypadkach organy państwa nie podejmowały jednak żadnych działań. Z drugiej strony wypowiedzi polityków PiS wskazują, że chcą oni użyć lęku przed „innymi” (czy to uchodźcami, czy osobami LGTB+) do zdobycia głosów wyborców – prezentując się jako jedyni obrońcy „naszej chrześcijańskiej kultury”.

Ostatnia akcja policji wygląda więc na wyrachowaną i dość cyniczną próbę wykorzystania kwestii religijnych w walce o polityczną władzę, jednocześnie będąc działaniem godzącym w godność konkretnej osoby. I właśnie dlatego jeśli już w całej tej sytuacji mamy do czynienia z profanacją, to był nią sposób potraktowania przez policję Elżbiety Podleśnej i komentujące tę akcję głosy, takie jak wypowiedź ministra Brudzińskiego.

Tym większym smutkiem napawa mnie fakt, że polski episkopat widzi profanację obrazu, a nie dostrzega ani cierpienia osób LGBT+ powodowanego działaniami takimi jak płocki Grób Pański, ani nadużycia władzy wobec Elżbiety Podleśnej, ani też gry polityków wykorzystujących wiarę i Kościół w walce o władzę. Nie potrafi zatem, wbrew swoim intencjom, obronić tego, co święte, przed profanacją – „użyciem do czczych rzeczy”.

Smutne jest też, że wiara sporej części polskich katolików okazuje się bardziej przywiązaniem do uświęconych tradycją „naszych” symboli niż otwarciem na innego, w którym przychodzi do nas Inny. Walcząc o utrzymanie partykularnych tożsamości, ranimy się nawzajem i pogłębiamy podziały. Coraz dalej nam do powszechności. Wbrew temu, co głosił ostatni Sobór, my, Kościół w Polsce, nie jesteśmy sakramentem – ani znakiem, ani narzędziem – jedności. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 20/2019