Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Do wyjątków należeli ci, którzy ostatnio mówiąc o wizycie premiera w Ameryce Południowej, nie użyli słowa "wycieczka" ("za nasze, podatników, pieniądze"), choć dopiero co za złe miało się nieobecność władz na różnych szczytach, a nie ich uczestnictwo. Kto żyw, rozwodził się nad kosztami, natomiast drobna informacja o żenującym procencie niedostarczonych z powodu "długiego weekendu" przesyłek przez Pocztę Polską, monopolistę, którego pracownicy żądają podwyżek, okupując gmach dyrekcji - w ogóle nie zajęła uwagi. Roszczenia są nietykalne. Najdobitniejszą ilustrację tego stanowi fakt (też zanotowany tylko na marginesie), że prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich zgłosiła protest przeciw skreśleniu zawodu dziennikarza z listy uprawnionych w nowym projekcie emerytur pomostowych. I znowu: cisza, jakby to rzeczywiście był krok najsłuszniejszy pod słońcem...
Trudno także zrozumieć, jak mogła nie wywołać poruszenia informacja policyjna o zwiększeniu się chyba o sto procent w ciągu paru ostatnich lat liczby interwencji podejmowanych przeciw przemocy w rodzinie. To są liczby idące w setki tysięcy. I co?! Obowiązywało drwienie sobie z wypowiedzi premiera jako poświęconej tematom oczywistym (najmiłosierniejszy był jeszcze artykuł niedawnej minister polityki społecznej, bo tylko wyliczał zasługi poprzedniej ekipy w tym względzie). To, że owe rosnące liczby biją na alarm, zdaje się nie mieć wielkiego znaczenia dla nikogo z komentatorów.
I żeby poprzestać na trzech przykładach tylko: nie udaje mi się w żaden sposób uwierzyć w mądrość i odpowiedzialność społeczną IPN-u, który na 25-lecie Pokojowej Nagrody Nobla dla Lecha Wałęsy zapowiada studium z esbeckich archiwów na temat "agenta Bolka". Jest to ten sposób obchodzenia się z pamięcią narodową, którego żadną miarą pojąć nie sposób. Żadne słowo stanowiące synonim małości i głupoty nie jest tu dość na miejscu.