Nie czas na sensacje

Umierający, udręczony chorobą Jan Paweł II znów znalazł się w polu zainteresowania światowych mediów. Gazety, telewizje, internet pełne są spekulacji na temat tego, czy Papieża... poddano eutanazji. Powiedzmy od razu: spekulacji całkowicie nieuprawnionych. W numerze także: rozmowa z dr. Tomaszem Danglem, specjalistą od medycyny paliatywnej o tym, do jakich pytań prowokuje umieranie Jana Pawła II Maciej Müller - co twierdzi dr Pavanelli.

01.10.2007

Czyta się kilka minut

Jan Paweł II po audiencji generalnej w Watykanie, styczeń 2001 r. / Fot. AP/Agencja Gazeta /
Jan Paweł II po audiencji generalnej w Watykanie, styczeń 2001 r. / Fot. AP/Agencja Gazeta /

Zbieg dat był prawdopodobnie przypadkowy, lecz wymowny. W dniu, w którym na łamach włoskiego dwutygodnika "MicroMega" ukazał się artykuł Liny Pavanelli na ten temat, Kongregacja Nauki Wiary ogłosiła "Odpowiedzi na pytania dotyczące sztucznego odżywiania i nawadniania". Zatwierdzony przez Benedykta XVI dokument odnosi się do sytuacji osób w "trwałym stanie wegetatywnym". Ujęty w formę odpowiedzi na dwa pytania, nie pozostawia żadnych wątpliwości: "Podawanie pokarmu i wody, także metodami sztucznymi, jest zasadniczo zwyczajnym i proporcjonalnym sposobem podtrzymania życia. Jest ono więc obowiązkowe w takiej mierze i przez taki czas, w jakich służy właściwym sobie celom, czyli nawadnianiu i odżywianiu pacjenta. W ten sposób zapobiega się cierpieniom i śmierci, które byłyby spowodowane wycieńczeniem i odwodnieniem". Oraz: "Pacjent w »trwałym stanie wegetatywnym« jest osobą, zachowującą swą podstawową godność ludzką, a zatem należy się mu zwyczajna i proporcjonalna opieka, obejmująca zasadniczo dostarczanie wody i pokarmu, także w sposób sztuczny".

Jan Paweł II nie był oczywiście w "trwałym stanie wegetatywnym". W takich przypadkach, jeśli podjęcie sztucznego odżywiania jest konieczne, prawo nakazuje lekarzowi zaproponować to pacjentowi i uświadomić mu konsekwencje odmowy. Decyzja jednak należy do chorego. Lina Pavanelli - lekarz anestezjolog, były wykładowca w Instytucie Anestezjologii i Reanimacji Uniwersytetu w Ferrarze i dyrektorka specjalistycznej (w zakresie anestezjologii i reanimacji) szkoły pielęgniarek - napisała, że Jan Paweł II umierał z wycieńczenia, bo na własne życzenie nie był sztucznie karmiony. Czyli wbrew temu, czego nauczał innych, wybrał "słodką śmierć", eutanazję. Zdaniem Pavanelli, analizującej ogłaszane w czasie choroby Papieża biuletyny (nie była obecna przy żadnym etapie leczenia), w ostatnich tygodniach życia Jan Paweł II nie był wystarczająco odżywiany, co doprowadziło do utraty wagi, wyczerpania organizmu i zaniku energii immunologicznej, a w rezultacie stało się przyczyną infekcji i - w konsekwencji - śmierci. Chodzi o niezastosowanie na czas sztucznego odżywiania za pomocą wprowadzonej przez nos sondy. Anestezjolożka twierdzi, że zrobiono to dopiero 30 marca, kiedy było już za późno.

Watykan do szumu wywołanego przez jej artykuł w ogóle się nie ustosunkował. Papieski lekarz Renato Buzzonetti udzielił wprawdzie wywiadu dziennikowi "La Repubblica", jednak bez wyraźnego odniesienia do tez anestezjolożki. Jeden z najbardziej miarodajnych świadków, kard. Stanisław Dziwisz, powiedział mi, że nie chce się zajmować "nieopartymi na znajomości faktów zmyśleniami".

***

Hipoteza Liny Pavanelli, przedstawiana jako ścisła rekonstrukcja faktów, jest bowiem słaba. Po pierwsze, zbudowano ją bez znajomości dokumentacji medycznej. Po drugie, powstała w określonym celu. Lekarka przyznaje, że zaczęła studiować przebieg ostatnich tygodni życia Jana Pawła II w związku ze śmiercią Piergiorgio Welby'ego. Ten cierpiący od lat na zanik mięśni 61-letni mężczyzna, który żył tylko dzięki połączeniu z automatycznym respiratorem, w grudniu 2006 r. został na własne życzenie od niego odłączony, by - jak oświadczył - "z godnością umrzeć". Kościół uznał to za eutanazję i odmówił Welby'emu katolickiego pogrzebu.

Pavanelli napisała, że rozumie motywy, którymi kierowało się otoczenie Papieża, ale wyjaśniła, że ich nie podziela. Ja z kolei rozumiem jej racje, ale ich nie podzielam: lekarka z Ferrary chce podważyć wiarygodność Kościoła, którego stanowisko jest dziś bodaj najpoważniejszą przeszkodą w liberalizacji prawa o dopuszczalności eutanazji. Jan Paweł II, przynajmniej po śmierci, miałby przestać być "znakiem sprzeciwu" w tej sprawie.

***

Choroba i śmierć Papieża pobudzają wyobraźnię lekarzy. Opowiadał mi uczestnik jakiegoś kongresu medyków w Rzymie, że po audiencji u Jana Pawła II rozpętała się wśród jej uczestników debata na temat sposobów leczenia gospodarza. W efekcie przekazali swoje obserwacje księdzu Dziwiszowi. Podobnych rad i sugestii musiało do Watykanu napływać wiele. Trwa to - jak widać - i po śmierci. Jedni zarzucają lekarzom Papieża stosowanie "uporczywej terapii", inni oskarżają ich o dokonanie eutanazji. Można sobie tylko wyobrazić, jak musi to być trudne dla tych, którzy wtedy podejmowali decyzje, którzy do końca spieszyli z pomocą umierającemu, będącemu dla nich oczywiście papieżem, ale może bardziej jeszcze człowiekiem najbliższym, bardzo drogim, z którym na wiele lat związali życie. Wielu z nas, którzy towarzyszyliśmy odchodzeniu najbliższych, zna udrękę owych bezowocnych wyrzutów sumienia wobec nieodwracalnego.

Debata nad postępowaniem z człowiekiem nieuleczalnie chorym i cierpiącym, nad przedłużaniem na wszelkie sposoby jego życia, jest ważna. Dzięki niej rozwinęła się medycyna paliatywna i bezcenny ruch hospicyjny. Używanie śmierci Jana Pawła II do podważania wiarygodności Kościoła jest natomiast niefortunne i chybione. Wiem, że nie wszyscy na świecie są wielbicielami Jana Pawła II, ale tym, którzy pamięcią o jego cierpieniach i umieraniu zamierzają w ten sposób manipulować, mówię: najpierw dobrze się zastanówcie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2007