Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ciężarówka wjechała w tłum ludzi oglądających fajerwerki z okazji święta Dnia Bastylii w Nicei, na Promenade des Anglais.
Napastnik został zabity. Część mediów cytowała świadka mówiącego, że wcześniej napastnik wysiadł z ciężarówki i otworzył ogień. Według Le Figaro (za Gazeta.pl) w pojeździe znaleziono broń i granaty. Po 1 w nocy informację tę potwierdził prezydent regionu Christian Estrosi. Później okazało się, że broń była fałszywa.
Dokumenty znalezione w samochodzie wskazują, że sprawcą był 31-letni Franko-Tunezyjczyk zameldowany w Nicei.
Jak agencji AFP powiedział prokurator Jean-Michel Pretre, ciężarówka przejechała ok. 2 km taranując ludzi (za BBC).
Podawana przez media i przedstawicieli władz liczba ofiar rosła całą noc. Początkowo Reuters donosił o 30 zabitych i 100 rannych. Kilka minut przed 1 w nocy policja w Nicei poinformowała o 73 ofiarach śmiertelnych. 50 dalszych osób jest w stanie krytycznym. Obecnie mówi się o 84 zabitych i ponad 100 rannych.
Przed 2 w nocy agencja AFP poinformowała na Twitterze, że śledztwo w sprawie ataku w Nicei przejmuje grupa antyterrorystyczna.
Około 2 w nocy agencja AP poinformowała, że paryska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie ataku terrorystycznego.
Jak informuje BBC, na ulicach Nicei jest wojsko.
Władze i policja zaapelowały o chowanie się w budynkach i pozostanie w domach. Jak poinformowało BBC, na Twitterze mieszkańcy przekazują sobie zaproszenia do chronienia się w ich domach przy pomocy hasztagu #portesouvertesNice („drzwi otwarte Nicea”).
Irańska dziennikarka Maryam Violet spędzająca w Nicei wakacje powiedziała „Guardianowi”: „Bardzo wiele spośród ofiar było muzułmanami, widziałam chusty na głowach, słyszałam ludzi mówiących po arabsku” (za portalem Middle East Eye).
Na Twitterze powtarzają się apele do użytkowników mediów społecznościowych, żeby z szacunku dla zabitych i ich rodzin nie publikować ani nie udostępniać zdjęć ofiar.