Nasz strajk dla Gdańska

We wspomnieniach powraca jedno stwierdzenie, kwitujące brak autobusów i tramwajów w chłodny poranek 26 sierpnia 1980 roku: „Zaczęło się”.

22.06.2020

Czyta się kilka minut

Msza św. na terenie zajezdni autobusowej nr VII przy ul. Grabiszyńskiej podczas strajku solidarnościowego z robotnikami Wybrzeża. Wrocław, sierpień 1980 r. / ARCHIWUM OŚRODKA PAMIĘĆ I PRZYSZŁOŚĆ
Msza św. na terenie zajezdni autobusowej nr VII przy ul. Grabiszyńskiej podczas strajku solidarnościowego z robotnikami Wybrzeża. Wrocław, sierpień 1980 r. / ARCHIWUM OŚRODKA PAMIĘĆ I PRZYSZŁOŚĆ

Napięcia, których kulminacją był przełomowy sierpień 1980 r., trwały w Polsce od dłuższego czasu. Już w lipcu po podwyżce cen mięsa rozpoczęły się masowe protesty. Najwięcej zakładów zastrajkowało na Lubelszczyźnie. Władzom udało się wówczas wyciszyć sytuację tymczasowymi ustępstwami. Wydawało się, że wszystko wraca do normy. Najważniejsi dygnitarze udali się na wakacje. Także Edward Gierek, który pojechał odwiedzić Leonida Breżniewa na Krymie. Duża część mieszkańców Polski przeżywała trwające właśnie igrzyska olimpijskie w Moskwie, podczas których swój słynny gest – po zwycięskim skoku o tyczce – wykonał Władysław Kozakiewicz. Przez wielu uznany za obraźliwy, odczytany został jednak także jako symbol, że Polacy – mimo przeciwności – wygrają.

Zakłócenia w rytmie pracy

Ówczesna prasa nie dostrzegała zbliżającej się znad Wybrzeża burzy. Usypiała czujność społeczeństwa artykułami o wakacjach, pogodzie nad morzem, odnalezionym na Majorce fortepianie Fryderyka Chopina, nowych nabytkach Ossolineum czy wchodzących do kin „Gwiezdnych wojnach”. Niewielu z nas dzisiaj pamięta, że właśnie w sierpniu 1980 r. doszło pod Bydgoszczą do największej katastrofy kolejowej w powojennej Polsce, w której zginęło 67 osób, a 64 odniosły rany. Nawet początek sierpniowego strajku w Gdańsku dzienniki skwitowały niewiele mówiącym tytułem „Zakłócenia w rytmie pracy”.

Po dyskusjach w nocy z 17 na 18 sierp­- nia opublikowano w Gdańsku słynne 21 postulatów. Był to początek komunikowania polskiemu społeczeństwu i światu, że robotnicy Wybrzeża walczą nie tylko o sprawy bytowe, ale także o prawa, a mówiąc po dawnemu – wolności obywatelskie.

Uniwersalna wartość tych praw dostrzeżona została także poza Gdańskiem, m.in. we Wrocławiu. Już 19 sierpnia redakcja „Biuletynu Dolnośląskiego”, czyli środowiska opozycyjnego skupionego wokół Kornela Morawieckiego i Jana Waszkiewicza, wydała ulotkę wzywającą do poparcia strajkujących w Gdańsku.

Tydzień później dwóch kierowców – Tomasz Surowiec i Bohdan Jetz – wspieranych przez mechanika-pilota Czesława Stawickiego rozpoczęło strajk w zajezdni autobusowej nr VII przy ul. Grabiszyńskiej (dzisiaj mieści się tu muzeum – Centrum Historii Zajezdnia). Po latach Władysław Frasyniuk nazwie Surowca „wrocławskim Lechem Wałęsą”.

Bardzo szybko do akcji protestacyjnej dołączyły inne zajezdnie, w ciągu kilku porannych godzin transport publiczny we Wrocławiu stanął. Strajk w tym zakładzie pracy okazał się kluczowy, gdyż od wczesnych godzin mieszkańcy miasta oczekujący na autobusy i tramwaje uświadamiali sobie, że coś się dzieje. W wielu wspomnieniach przywoływane jest jedno stwierdzenie, kwitujące brak przyjeżdżającego autobusu w chłodny poranek 26 sierpnia: „Zaczęło się”.

Łączność z Wybrzeżem

Tymczasem do zajezdni przy ul. Grabiszyńskiej zaczęli zjeżdżać się delegaci różnych zakładów pracy, którzy podjęli decyzję o przyłączeniu się do akcji strajkowej, a także regularni opozycjoniści, związani przede wszystkim z SKS-em oraz KSS KOR, którzy już od końca lat 70. aktywnie włączali się w walkę o wolność. Jednymi z pierwszych byli: Jarosław Broda, Stanisław Huskowski, Piotr Starzyński, Krzysztof Turkowski i Tomasz Wacko. Później dołączyli: profesorowie Mirosława Chamcówna i Roman Duda, dr Jan Waszkiewicz i wielu innych. Dzięki nim na terenie zajezdni szybko zorganizowano sprawnie działającą drukarnię, wydawano regularnie komunikaty, które zawierały najważniejsze informacje o przebiegu strajku, powołano biuro informacyjne ulokowane w jednym z autobusów, stworzono też straż strajkową.

Liczba delegatów rosła z godziny na godzinę. Już po południu 26 sierpnia była tak duża, że postanowiono powołać prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Na jego czele stanął Jerzy Piórkowski, kierowca z Grabiszyńskiej, a jednocześnie członek PZPR, cieszący się zaufaniem i autorytetem wśród pracowników. Dzięki współpracy z działaczami z Klubu Inteligencji Katolickiej, a dokładniej z Maciejem Ziębą (wówczas fizykiem, dzisiaj dominikaninem i filozofem), o strajku powiadomiony został arcybiskup Henryk Gulbinowicz, który szybko wyraził publicznie swoje poparcie dla strajkujących.


Norman Davies, historyk: Archipelag wysp na Odrze był zawsze skomplikowaną mieszanką różnych kultur. Dlatego zależało mi, aby pokazać, że nikt nie ma monopolu na prawdę.


 

Widocznym znakiem wsparcia ze strony Kościoła były polowe msze święte celebrowane w zajezdni przy Grabiszyńskiej 29 i 31 sierpnia, którym przewodniczył duszpasterz studentów ks. Stanisław Orzechowski. Msze organizowano również w innych zajezdniach. Ta relacja między Kościołem i strajkującymi robotnikami to rys charakterystyczny polskiego ruchu robotniczego, niespotykany nigdzie indziej na świecie.

Wielu strajkujących do dzisiaj wspomina poczucie wielkiego wsparcia ze strony mieszkańców miasta – nie tylko zrozumienia, ale też zaangażowania: w dostarczanie żywości, potrzebnych materiałów czy pomoc w transporcie i łączności w całym mieście. Zdarzało się nawet, że przez kraty zamkniętej zajezdni wrzucano pieniądze. Niezwykły gest wykonali także pracownicy Opery Wrocławskiej, którzy 31 sierpnia zorganizowali na placu zajezdni koncert standardów operowych, m.in. fragmentów „Strasznego dworu” Stanisława Moniuszki.

W ciągu 6 dni liczba komitetów zrzeszonych we wrocławskim MKS-ie przekroczyła 170, obejmując zasięgiem cały Dolny Śląsk. Do dzisiaj nierozstrzygniętą kwestią pozostaje, kto rzucił pomysł, by strajk wrocławski był solidarnościowy. Aby Wrocław nie formułował własnych postulatów, ale strajkował dla Gdańska. Po latach Kornel Morawiecki powie, że strajk wrocławski zmienił wiatr znad Wybrzeża w burzę nad Polską. Chcemy myśleć, że to właśnie wówczas, we Wrocławiu, narodziła się idea solidarności, zarówno tej pisanej małą, jak i dużą literą.

Poważnym problemem dla strajkujących we Wrocławiu był brak łączności z Gdańskiem. Kilka dni przed końcem miesiąca wysłano do Trójmiasta trzy delegacje, które miały zorientować się, na jakim etapie są negocjacje, i potwierdzić zawarcie porozumień. Pierwsza została zatrzymana w pociągu przez milicję, druga dotarła na Wybrzeże skodą (jej kierowcą był Bolesław Czernewcan, a jednym z pasażerów Bogdan Ziobrowski), trzecia zaś dużym fiatem (w skład tej delegacji wchodzili Antoni Skinder i Hubert Hanusiak).


Maciej Łagiewski: Przeszłość może nie być toksyczna dla współczesności, o ile tylko jest autentyczna.


 

Po dotarciu do Gdańska wrocławianami zaopiekował się Bogdan Lis. Wrocławscy delegaci byli wśród robotników na sali BHP w stoczni podczas podpisywania porozumień sierpniowych. By jednak strajk we Wrocławiu się zakończył, musieli mieć uwierzytelnioną kopię tekstu porozumień. Uzyskali ją z gdańskiego MKS-u z podpisem Anny Walentynowicz. 1 września, około 4 nad ranem, delegaci powrócili do zajezdni przy ul. Grabiszyńskiej, gdzie w obecności wojewody wrocławskiego Janusza Owczarka odczytano treść porozumień. Kilka godzin później autobusy i tramwaje wyjechały na ulice.

Nieco ponad dwa tygodnie później delegaci z całej Polski powołali do życia ogólnopolską organizację: Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Solidarność.

Dla Wrocławia, który przeżył niemal całkowitą wymianę ludności w 1945 r. i wciąż buduje swoją współczesną tożsamość, opisany tu strajk z sierpnia 1980 r. jest jednym z kluczowych momentów powojennej historii. To wtedy nowi mieszkańcy, do niedawna przebywający w obcym mieście, poczuli się wreszcie u siebie.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 26/2020

Artykuł pochodzi z dodatku „Wrocław. Historia i nowoczesność