Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Trudno w parę dni przeanalizować 1500 stron akt. Jednak z tego, co dotąd przedstawiono, uderzają dwa fragmenty relacji Kuklińskiego. Pierwszy brzmi: "Nie ma najmniejszych śladów, by Jaruzelski wyrażał zainteresowanie wprowadzeniem Polski na drogę niezależnego od ZSRR narodowego istnienia". A drugi: "Nietrudno było dostrzec, że był [Jaruzelski] wewnętrznie rozdarty, gdyż z jednej strony podzielał słuszność decyzji przywódców sowieckich o likwidacji »Solidarności«, a z drugiej - nie widział sposobu wcielenia jej w życie". Jeśli dalsze materiały przyniosą rozwinięcie tez zawartych w obu cytatach, w gruzy zawali się linia obrony, którą od lat kreuje Jaruzelski: że wprowadzając stan wojenny, chciał ratować Polskę przed inwazją ZSRR. W świetle materiałów Kuklińskiego widać, że w latach 1980-81 kluczowy problem Jaruzelskiego brzmiał: jak zniszczyć "Solidarność" i obronić system władzy. Kwestia sowieckiej interwencji jawi się z tej perspektywy jako problem nie celu, lecz metody. Generał prosi Kreml o interwencję, gdy widzi w niej optymalną metodę realizacji celu bądź, jak w grudniu 1981 r., gwarancję na wypadek niepowodzenia akcji, jaką zacznie 13 grudnia. Jaruzelski z materiałów Kuklińskiego to człowiek nawet niepróbujący testować granic samodzielności w ramach systemu (jak Gomułka w 1956 r.). To namiestnik Kremla, pilnujący w Polsce interesów ZSRR.