Przyjaciel czy cynik

Doszedł do władzy po polskim sierpniu 1980 r. i odszedł ze stanowiska prezydenta USA przed czerwcem 1989 r., a jednak jest wymieniany jako ten ze światowych przywódców, który nierozerwalnie kojarzy się z upadkiem komunizmu w Polsce.

13.06.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

W książce “Polska rewolucja. Solidarność" Timothy Garton Ash pisał: “Czy głośne poparcie udzielane »Solidarności« przez administrację Reagana cechuje dwulicowa polityka? Jeżeli zważyć, że administracja ta popiera w Ameryce Środkowej dyktatury brutalnie odmawiające ludziom tych samych praw, o które walczyła »Solidarność«, to odpowiedź powinna brzmieć »tak«". Ash przestrzega jednak przed tak ostrym stawianiem sprawy.

Stosunek Reagana do Polski wynikał z rywalizacji z “imperium zła" - jak sam nazwał Związek Sowiecki, ale bywał też podporządkowany kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych. Z kolei szacunek i sympatia, którą zyskał wśród Polaków, były w dużej mierze odwrotnym od zamierzonego skutkiem komunistycznej propagandy. Z drugiej strony, po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego administracja Reagana jako jedyny z zachodnich rządów prowadziła wobec PRL konsekwentną i wiarygodną politykę mającą na celu wymuszenie na ekipie gen. Jaruzelskiego poszanowania praw człowieka, a równocześnie uchronienie Polski przed popadnięciem w całkowitą zależność od Kremla.

---ramka 331461|prawo|1---PRL czy "Solidarność"

“Solidarność" znalazła się w polu zainteresowania Ronalda Reagana już w czasie kampanii wyborczej 1980 r. Gdy jego kontrkandydat Jimmy Carter zachowywał się powściągliwie, Reagan wychwalał heroizm polskich robotników i uszczypliwie przypominał konkurentowi, że przed laty wzywał on PRL do poszanowania praw człowieka. Obaj kandydaci wykorzystywali sytuację w Polsce dla celów wyborczych, ale Reagan był mniej skrępowany i mógł sobie pozwolić na śmielsze deklaracje niż rywal - było nie było wciąż urzędujący prezydent. Nic dziwnego, że polska prasa od razu okrzyknęła go czarnym charakterem, oskarżyła o chęć dominacji nad światem i wtrącanie się w sprawy innych państw.

Ale objęcie przez republikanów władzy w styczniu 1981 r. nie zmieniło stosunku USA do PRL. W latach 70. XX w. sprowadzał się on do pomocy gospodarczej w nadziei na rozluźnienie więzów Polski z ZSRR. Powstanie “Solidarności" powitano jako owoc tej polityki. Dlatego Tadeusz Mazowiecki, w 1980 r. doradca strajkujących stoczniowców, nie uważa przeciwstawienia: nieskuteczny Carter - skuteczny Reagan za słuszne. Jego zdaniem wysiłki Cartera na rzecz praw człowieka są niedoceniane. Reagan zresztą też chciał wspierać polski rząd tak długo, jak długo ten trzymał się Porozumień Sierpniowych. Gdy w kwietniu 1981 r. wicepremier Mieczysław Jagielski przybył do USA, by prosić “naszych przyjaciół - Stany Zjednoczone" o pomoc, uzyskał co chciał: żywność i pieniądze. Polsko-amerykańskie transakcje w 1981 r. przekroczyły 1,3 mld dolarów. Waszyngton wspierając PRL gospodarczo chciał poprawić nastroje Polaków i zminimalizować ryzyko konfrontacji.

Ale polityka Reagana - pomoc reżimowi przy jednoczesnym deklarowaniu sympatii dla opozycji - sprawiała wrażenie pokrętnej. Padały nawet sugestie, że Reagan prowadzi podwójną grę: Biały Dom ucieszyłby się, gdyby Polska stała się dla Moskwy drugim Afganistanem. Wpakowałoby to Kreml w duże kłopoty, uciszyło zachodnich lewaków protestujących przeciw rozmieszczeniu w Europie Zachodniej pocisków Cruise i Pershing II oraz pozwoliło zwiększyć wydatki na zbrojenia, wreszcie uczyniło Reagana niekwestionowanym obrońcą Zachodu. Rzeczywiście wśród doradców Reagana padały głosy, że taki obrót spraw byłby lepszy. Także zachodni bankierzy w interwencji Moskwy mogli widzieć szansę odzyskania pożyczonych Polsce pieniędzy. Biały Dom sprzeciwiał się tej interpretacji swej polityki. Co więcej, reagował głośno na pogróżki Kremla wobec Polski. Gdy 5 czerwca 1981 r. KC KPZR wysłał list do KC PZPR strasząc Polskę interwencją, jeśli ta “nie zmobilizuje zdrowych sił do walki z wrogami klasowymi i kontrrewolucją", Waszyngton wystosował ostrą notę, nazywając taką korespondencję naruszeniem Porozumień Helsińskich i suwerenności państwowej. USA dawały do zrozumienia, że nie przyjmują doktryny Breżniewa o “ograniczonej suwerenności" państw bloku sowieckiego i stale ostrzegały, iż inwazja w Polsce oznaczać będzie powrót do najgorszych czasów zimnej wojny. Potem jednak Amerykanie sprawiali wrażenie niezainteresowanych zbytnio Polską, by nie prowokować Sowietów. Deklarowane ciągle “uważne śledzenie wypadków w Polsce" i ostrzeżenia przed inwazją stawały się już mało wiarygodne.

Choć rząd Reagana kontynuował pomoc gospodarczą dla PRL, propaganda Warszawy nie szczędziła mu oskarżeń o wtrącanie się w sprawy Polski i podburzanie do przelewu krwi. Reagan i CIA mieli bezpośrednio inspirować “Solidarność". Sowiecka “Prawda" pisała nawet, że zorganizowano specjalną grupę, której przewodził wiceprezydent George Bush, mającą wywołać w Polsce kontrrewolucję. Moskwa twierdziła, że Amerykanie swą polityką torpedują jej pokojowe propozycje. Kreml chciał wywołać wrażenie, że prezydent USA wpierając “Solidarność" naraża europejskich członków NATO na konflikt z ZSRR. Propaganda ta odnosiła sukcesy. Paradoksalnie też starania Reagana, by problem Polski umiędzynarodowić i tym samym nie pozwolić Moskwie rozwiązać go po swojemu, sprawiła, że “Solidarność" i rząd w Warszawie straciły na znaczeniu - sprawa Polski stała się problemem dwóch mocarstw.

Stan wojenny i kontrofensywa

Ostatnim aktem pierwszego okresu polityki Reagana wobec Polski była reakcja (a raczej jej brak) na stan wojenny. Waszyngton dzięki płk. Ryszardowi Kuklińskiemu znał zamiary gen. Jaruzelskiego. Wciąż pozostaje pytanie, dlaczego Amerykanie nie ostrzegli “Solidarności". Jedna z interpretacji podpowiada, że Waszyngton odetchnął z ulgą widząc rewelacje Kuklińskiego, bo uznał stan wojenny za lepsze rozwiązanie niż inwazję. Wiedząc, że “Solidarność" ma zostać zlikwidowana, postanowiono zminimalizować ryzyko wojny - opór mógłby sprowokować Rosjan do interwencji. Ale jest i inna interpretacja: osoby, które otrzymały raporty z informacjami Kuklińskiego - doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Richard Allen i szef CIA William Casey nie miały na przełomie listopada i grudnia 1981 r. głowy do czytania takich dokumentów. Pierwszy bronił się przed oskarżeniem przyjęcia łapówki od japońskiego pisma kobiecego za załatwienie wywiadu z Nancy Reagan, drugiemu prasa wyciągnęła, że posiada akcje inwestycyjne, których szefom wywiadu mieć nie wolno. Sekretarz stanu USA Alexander Haig, przebywający 13 grudnia w Brukseli, miał być totalnie zaskoczony informacjami z Polski. Po latach twierdził, że raporty poznał dopiero post factum.

Tadeusz Mazowiecki (13 grudnia 1981 internowany): - Jeśli Amerykanie wiedzieli o planach stanu wojennego, powinni nas uprzedzić. Nie zrobili tego, o co mam do nich pretensje. Potem pojawiały się głosy, że ostrzegali. Tylko nie wiadomo kogo.

Na sugestię, że stan wojenny był mniejszym złem, a milczenie Waszyngtonu było przejawem roztropności politycznej, Mazowiecki odpowiada: - Tylko przy założeniu, że my byliśmy nieroztropni.

Reagan na wiadomość o stanie wojennym nie przerwał weekendowego pobytu w Camp David. Do wydarzeń w Polsce odniósł się dopiero 17 grudnia: wyraził solidarność z Polakami - miała ją symbolizować świeczka zapalona w Białym Domu - oraz zaniepokojenie użyciem siły. Oświadczył, że za wydarzeniami w Polsce stoi Moskwa. 23 grudnia 1981 r. odróżniając społeczeństwo polskie od promoskiewskich władz, zapowiedział sankcje gospodarcze wobec PRL. Ich zniesienie uzależnił od przestrzegania przez Warszawę praw człowieka. Chciał zmusić Jaruzelskiego do dialogu z opozycją.

Ameryka jako pierwsze zachodnie państwo wykreowała długoterminową politykę wobec Polski. Miała ona dwa cele - wywierać gospodarczą presję na Moskwę i Warszawę oraz przekonywać Jaruzelskiego, że poprawa stosunków gospodarczych jest możliwa. Reagan dał temu wyraz, gdy w lutym 1982 r. stanęła kwestia spłaty 71 mln dolarów polskiego długu gwarantowanego przez rząd USA. W Senacie USA padły propozycje uznania Polski za bankruta - prezydent nie zdecydował się na ten krok nawet za cenę spłaty długu przez Amerykę. Wiosną 1982 r. Reagan spotkał się Janem Pawłem II - wtedy, wedle plotek, miało dojść do zawiązania antykomunistycznego spisku. Ameryka zwiększyła pomoc humanitarną dla Polski (do końca 1985 r. wyniosła ona 130 mln dolarów) i dała do zrozumienia, że izolacja reżimu nie oznacza izolacji Polaków. Administracja Reagana wyprodukowała nawet film propagandowy (“Let Poland be Poland"). O zaostrzeniu kursu Waszyngtonu wobec Polski zadecydowała Warszawa. Pomijając propagandę, która od miesięcy oskarżała Reagana o wszelkie zło - np. o zagładzanie polskich kurcząt przez wstrzymanie dostaw zboża - dochodziło m.in. do bezpardonowego wydalania z Polski amerykańskich dyplomatów. 9 października 1982 r., dzień po delegalizacji “Solidarności", Reagan pozbawił PRL klauzuli najwyższego uprzywilejowania handlowego. Nie przepuszczał też takich okazji jak 40. rocznica Powstania Warszawskiego. Zaprosił wtedy do Białego Domu weteranów Armii Krajowej. W 1984 r. Warszawa nie mogła liczyć na wyrozumiałość Reagana. Był to rok kampanii i zdobycie sympatii amerykańskiej Polonii wymagało ostrego kursu wobec junty.

Polityka sankcji gospodarczych, aczkolwiek odczuwalna przez społeczeństwo, była popierana przez “Solidarność". - To była trafna taktyka, stanowiła nacisk polityczny i przyniosła dobre skutki - ocenia Mazowiecki. O jej skuteczności świadczyło w następnych latach zachowanie Warszawy, która pojęła, że przywrócenie regulacji handlowych zależy od zmiany sytuacji w kraju. Znamienne, że korzystnych dla Polski posunięć gospodarczych dokonywano np. po apelu Lecha Wałęsy. Reagan tym samym czynił z “Solidarności" rzeczywistego partnera amerykańskiej polityki. Gen. Jaruzelski był w dla Waszyngtonu skompromitowany. Gdy we wrześniu 1985 r. przybył do Nowego Jorku na posiedzenie ONZ, żaden z oficjeli USA nie powitał go na lotnisku. Dwa miesiące wcześniej prymas Józef Glemp wrócił z podróży do USA z 10 mln dolarów na rozwój rolnictwa. Warszawa wiedziała, że ograniczanie sankcji zależne jest od wypuszczania więźniów politycznych.

Prawicowiec wspiera związki

Jak to możliwe, że Ronald Reagan, polityk prawicy, tak zdecydowanie popierał ruch z natury socjalistyczny? Tego nie można wytłumaczyć podporządkowaniem wszystkiego rywalizacji z ZSRR. Owszem, USA nie zwalczały wojskowych reżimów w Ameryce Łacińskiej, ale też Waszyngton nie prowadził tak aktywnej polityki np. wobec o wiele gorszej od ekipy Jaruzelskiego neostalinowskiej dyktatury w Rumuni. “»Solidarność« - pisał Garton Ash - walczyła o pewne podstawowe wartości, o które walczyły Rewolucja Angielska i Rewolucja Amerykańska: wolność jednostki, demokratyczne władze, praworządność". Wartości bliskie Reaganowi.

Według Mazowieckiego znaczenie Reagana dla historii Polski wiąże się przede wszystkim z narzuceniem Związkowi Radzieckiemu wyścigu zbrojeń, który dla Kremla okazał się nie do wytrzymania. To była globalna strategia Waszyngtonu, a stosunki z Polską sprowadzały się do taktyki. Akurat ta taktyka była pożyteczna. Nie oznacza to, że Reagan traktował “Solidarność" instrumentalnie: - Niezależnie od prawicowych poglądów politycznych, Reagan mógł widzieć w “Solidarności" ruch walczący o wolność i to budziło w nim sympatię dla Polski.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2004