Najgorsza na dzień dzisiejszy

Miło mi poinformować, że mamy już najnowszą najgorszą piosenkę w historii. Uważam, że trzeba o tym zawiadamiać, wiedzę ową krzewić: Gould czy Casals poradzą sobie sami, a Rebecca Black nie.

05.04.2011

Czyta się kilka minut

Ona sczezłaby, gdyby świat się nie dowiedział, że stworzyła coś tak kiepskiego, tak kiepskiego, że naprawdę najbardziej. Najgorsza piosenka w historii nosi tytuł "Friday", a towarzyszący jej najgorszy teledysk obejrzało około 30 milionów ludzi.

Trzynastolatka z Oklahomy zrobiła prawdziwą furorę, po części dzięki unikatowemu talentowi wokalnemu, po części dzięki zdolnościom literackim. Śpiew trudno opisać bez sięgnięcia po auto-tune, za to po tekst możemy śmiało sięgnąć: "Yesterday was Thursday, Thursday/Today it is Friday, Friday/We-we-we so excited". Niech się T.S. Eliot schowa i jego "Środa Popielcowa".

Jak widać z cytatu, "Friday" to nie tylko głęboka refleksja nad przemijaniem, ale także tchnienie optymizmu (i tutaj właśnie góruje nad Eliotem). Nic dziwnego, że teledysk, który oba aspekty zgrabnie ujmuje, stał się przedmiotem uwielbienia szerokich rzesz fanów. Mam nadzieję, że władze TVP SA nie pozostaną głuche na misyjny aspekt Rebeki Black i wyemitują "Friday" w czasie najwyższej oglądalności. Ja oskarżam, ja apeluję, ja żądam: ­prime time dla "Friday". Walory edukacyjne są ważne, ale nie przyćmią siły artystycznej wizji autorki najgorszej na dzień dzisiejszy piosenki ever. Sceptycy mogą się skrzywić, mogą deprecjonować kiepskość dzieła Rebeki, mogą przywoływać niezliczone utwory bardziej w ich mniemaniu poronione, ale trzydzieści milionów ludzkich istnień nie może się mylić.

Jeśli kogoś nie przekonuje argument demokratyczny, odwołam się do autorytetu, który musi zamknąć usta wszystkim malkontentom i innym "hejterom" z wieży z kości słoniowej na ziemi jałowej. Otóż w sieci można natrafić na "Friday" w takiej wersji Boba Dylana, że Bob Dylan wysiada. Czy to Dylan wykonuje Rebeccę, czy Rebecca wykonała zapomniany utwór Dylana? Czy gdyby wykonujący "Friday"

Dylan był prawdziwym Dylanem-Zimmermanem, to byłby prawdziwym Dylanem? Kwiecień-plecień. "W zeszłym miesiącu był marzec, marzec/Teraz jest kwiecień, kwiecień/Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2011