Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
We wtorek padł system ING Banku Śląskiego. Przez cztery godziny nie dało się zalogować czy skorzystać z bankomatu. We środę nie dało się wykonać przelewu w Kredyt Banku. We czwartek awaria dotknęła Volkswagen Bank, w piątek nie dało się przez internet ani infolinię skorzystać z usług Pekao (który informował, że to nie awaria, lecz przeciążenie systemu).
Gdy już można było podejrzewać, że polskie e-banki dotknął atak hakerów, eksperci postawili diagnozę: w grudniu banki internetowe testują nowe rozwiązania, które chcą wdrożyć w nowym roku. Eksperymentują więc na żywej tkance. Owszem, to pewnie cena za innowacyjność, której nie można e-bankom odmówić. Tyle że bankowość internetowa wciąż często traktowana jest z nieufnością. Rzecz więc nie w tym, by nie testować innowacji (!), lecz w tym, jak po wpadce zachowują się banki. Ich rzecznicy zbyt często próbują zbyć klientów suchym komunikatem o "nieprzewidzianych trudnościach", a jeśli nawet zdobędą się na "przepraszamy", to już nie na rzetelne wyjaśnienia dla klientów, którzy muszą się o wszystkim dowiadywać z prasy. A przecież trudno sobie wyobrazić coś gorszego niż utrata zaufania do instytucji rozporządzającej naszymi pieniędzmi i danymi osobowymi.