Na skróty

15-lecie istnienia obchodziło Wydawnictwo a5 prowadzone przez Krystynę i Ryszarda Krynickich i znane przede wszystkim (obok m.in. publikowania książek Hanny Krall) z prestiżowej Biblioteki Poetyckiej. Do księgarń trafił jednocześnie pierwszy od ośmiu lat (i zbioru “Magnetyczny punkt") nowy tom wierszy Ryszarda Krynickiego, zatytułowany “Kamień, szron". “Krynicki to jeden z najbardziej małomównych poetów współczesnych, który słowa waży jak nikt inny - pisze w “Rzeczpospolitej" Janusz Drzewucki. - W jego wierszach ważne są zresztą nie tylko słowa, ale również milczenie, zapadające po ostatniej kropce". “Jak czytanie może być terapią? Istnieje cała tradycja, zarówno wschodnia, jak i zachodnia, ujmująca czytanie jako lekarstwo na bycie w świecie. Biblioteka to miejsce odgrodzone od świata po to, by ten, który je odwiedza, oczyścił się. Mamy tu do czynienia z jednym z najstarszych i najtrwalszych toposów kultury zachodniej. Biblioteka jest miejscem świętym, bo przechowuje księgi święte, dzięki lekturze których przeobrażamy się. Samo czytanie nabiera też cech terapeutycznych czy oczyszczających. Ale żeby taka sytuacja mogła zaistnieć, między starożytnością a nowożytnością musiał nastąpić wynalazek podmiotu - mówi Michał Paweł Markowski w wywiadzie udzielonym czasopismu warszawskich polonistów “LiteRacje" (lato-jesień 2004). - Musiano wynaleźć JA po to, żeby JA mogło się oczyszczać poprzez czytanie. Starożytni nie znali takiej kategorii, dlatego nie mówili o terapeutycznej funkcji czytania w sensie ścisłym. Mówili o terapeutycznej funkcji miejsca, w którym przychodzi do czytania, ale nie o podmiocie czytającym. Ów podmiot czytający bierze początek u świętego Augustyna, wraz ze słynnym zdaniem tolle lege - weź i czytaj, które usłyszał młody Augustyn w ogrodzie. (…) W tym momencie narodził się człowiek wewnętrzny, narodził się poprzez czytanie, związane ściśle z transformacją duchową. Ta ostatnia jest konieczna, by stać się kimś innym. Od świętego Augustyna, poprzez Montaigne’a, po wszystkich melancholików mamy do czynienia z takim rozumieniem podmiotowości. (…) Czytając książki poddajemy się terapii. Breton powiada, że leczymy się od melancholii. Ale paradoks polega na tym, że uwalniając się od melancholii, czyli w tym wypadku acedii, wpadamy znów w innego rodzaju melancholię. Czytanie, czyli to, co nas od melancholii wyzwala, nieuchronnie nas w melancholię także musi wpędzać. Z całą pewnością przyczyną tego niefortunnego odwrotu od melancholii, który kończy się ugrzęźnięciem w niej, są książki". “Mamy dzisiaj do czynienia z zeświecczeniem bardzo wielu rytuałów, które miały swoje źródło sakralne. To zeświecczenie bierze się również stąd, że odwołującej się do religii tradycji hołdują nie tylko ci, którzy są katolikami, ale także i ci, którzy już dawno nimi nie są. Rzecz nie jest wcale prosta i jednoznaczna, ponieważ upowszechnienie się czy upotocznienie pewnych treści z Ewangelii czy religijnych rytuałów sprawia, że stają się one własnością wszystkich, również niewierzących. Biblia stanowi przecież filar naszej cywilizacji. Myślę, że tutaj, z jednej strony, potrzebna jest tolerancja, z drugiej zaś - konieczność przeciwstawiania się temu, co uderza w wyznawane przez nas wartości" - na łamach “Więzi" (2004, nr 12) Leszek Stafiej komentuje coraz częstsze wykorzystywanie przez reklamę odwołań do religii (np. cytatów z Biblii - “Szukajcie a znajdziecie" jako slogan reklamujący jeden z dodatków branżowych “Gazety Wyborczej"). Redakcyjna dyskusja “Uwolnić świętego Mikołaja", w której wzięli też udział Dariusz Karłowicz i ks. Leszek Slipek, poświęcona jest zanikaniu głębokich treści religijnych w życiu społeczeństwa, komercjalizacji religijnej symboliki, czego sztandarowym przykładem jest św. Mikołaj, mający napędzać klientów hipermarketom. Mówi Karłowicz: “Być może dlatego św. Mikołaj jest w tej naszej dyskusji tak dobrym i ważnym przykładem, bo spór o niego nie jest jedynie sporem o redakcję legendy, ale o stosunek do świętości. (...) Zamach na świętych Pańskich ze strony reklamy czy masowej kultury nie jest sprawą odebrania nam miłej zabawki, którą kiedyś Kościół przyswoił i z której może bez żalu zrezygnować. Jest to zamach na sam rdzeń chrześcijaństwa". Poza tym w numerze znajdziemy m.in. listy z lat 50. Zbigniewa Herberta do Edwina Jędrkiewicza: “jestem małym kółeczkiem ogromnego mechanizmu i depczę ziemię w znoju i trudzie. Aby zachować twarz (wredną, pryszczatą, ale własną!), przyjąłem posadę w Spółdzielni Inwalidów, gdzie jestem kalkulatorem". We Włoszech ukazał się dwujęzyczny tom wierszy Ryszarda Kapuścińskiego “Taccuino d’appunti (Notes)", będący najszerszą jak dotąd (ponad 80 utworów) prezentacją poezji wybitnego reportażysty. "Gombrowicz Markowskiego jest człowiekiem głęboko niepewnym siebie i niepewnym, czy świat, który mu się jawi, ma twardą, »obiektywną« konsystencję. Ten Gombrowicz jest stale sobą samym, swoimi zachowaniami zdumiewany i zaskakiwany, a jedną z podstawowych kategorii służących do opisu jego świata jest Freudowskie Unheimlich: »niesamowite« - o książce Michała Pawła Markowskiego “Czarny nurt. Gombrowicz, świat, literatura" pisze w “Gazecie Wyborczej" Jerzy Jarzębski. - Zgodzę się bez szemrania na te wszystkie czarności, w jakie Gombrowicz zdaniem Markowskiego wpada, na bełkoty, głupstwa, niejasności, pod jednym jednak warunkiem: że mi autor książki nie zechce wmawiać, jakoby to tylko w Gombrowiczu było ważne i godne analizy. Dlaczego? Bo wyłączność tej opcji jest niszcząca dla jednostki, stawia ją w sytuacji nie do wytrzymania. Jako instancja odkupicielska musi się pojawić śmiech. »Gombrowicz-gracz« może badacza nudzić, ale bez rodzącej śmiech intelektualnej machinacji, bez dystansu, bez »efektu obcości« pisarz ze swoimi ciemnościami nie mógłby wytrzymać (a i my także!)". Laureatem X Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jacka Bierezina, adresowanego do młodych autorów przed debiutem książkowym, został Szczepan Kopyt z Poznania. Jury wyróżniło też Annę Tomaszewską z Warszawy. Główną nagrodę radomskiego festiwalu nowej dramaturgii IV Tydzień Sztuk Odważnych otrzymała Karolina Szymczyk za dramat “Rozmowy nocą". Więcej informacji: “W poszukiwaniu realizmu legnicki teatr osiągnął niewątpliwie pewien szczyt. Aliści osiągnął go nie tylko dlatego, że skopiował do widowiska autentyczne realia. Ważniejsze, że umiał spojrzeć na nie z mądrym dystansem - przedstawienie “Made in Poland" w reż. Przemysława Wojcieszka, wystawione na Scenie na Piekarach Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy, recenzuje w “Przekroju" Jacek Sieradzki. - Nieszczęściem rozmaitych prób teatralnego opowiadania o problemach współczesności było penetrowanie ciemnych zaułków życia z wypiekami na twarzy, ach, jak tu straszno, ach, jak prawdziwie. Rozmaite bandziory, dilerzy, sutenerzy, kurewki i reszta towarzystwa awansowali do wymiarów szekspirowskich bohaterów, wnikliwie przeglądano każdy zakamarek ich marniutkich duszyczek. Przemysławowi Wojcieszkowi, uznanemu filmowcowi, który tą sztuką debiutuje w teatrze, wnikliwości też nie brak, ale zna proporcje. Upiorne blokowisko Wojcieszka nie jest bowiem miejscem zdarzeń z wielkich dramatów. Nawet nie z kina akcji. Draństwo miesza się tu z poczciwą naiwnością i piramidalną głupotą. Od dawna nikt równie celnie nie przespacerował się po polskich duszyczkach - bez mitologizowania i bez taniej satyry - jak ten debiutant na podlegnickim blokowisku." Zdaniem jury Europejskiej Akademii Filmowej najlepszym filmem europejskim tego roku był - poświęcony życiu tureckich imigrantów w Niemczech - obraz “Głową w mur" Fatiha Akina. Za najlepszego reżysera uznano Alejandro Amenábara (“W stronę morza"), najlepszą aktorkę - Imeldę Staunton (“Vera Drake") , aktora - Javiera Bardema (“W stronę morza"). Znana przeszukiwarka internetowa Google ma zostać wzbogacona o dostęp do książek z bibliotek Oksfordu i Harvardu, uniwersytetu Stanforda i uniwersytetu w Michigan oraz Nowojorskiej Biblioteki Publicznej. W ciągu najbliższych lat ma zostać zeskanowane i umieszczone w sieci kilka milionów książek, które staną się dostępnie powszechnie i nieodpłatnie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 52/2004

Podobne artykuły

Obraz tygodnia
"Kiedy pada pytanie, co z kina Kieślowskiego pozosta­ło dzisiaj, mam odczucie, że jego postać i dzie­ło nie przestają drażnić, głównie chyba w śro­dowisku polskiego kina. Proponowałbym więc, żeby zo­stawić psychologiczne urazy i kompleksy, i dostrzec ogromną aktualność, nowocze­sność i piękno jego filmów. Ale może to, co najważniejsze - dostrzec ten potężny ładunek empatii... Wtedy może zaczniemy szczerze roz­mawiać, czego brakuje we współczesnej sztu­ce, a co jest w jego twórczości. Czasem spoty­kając się z interpretacją jego twórczości, łapię się za głowę: jakich strun on do­tykał! Równie często w tych tekstach zamiast opisu jego dzieła widzę jakąś psychodramę, autoanalizę, jakiś psychologiczny opis nie tyle tego, co jest na ekranie, ile problemów, z któ­rymi boryka się autor. Być może szczerość jego filmów, ich siła powodu­je, iż chciałoby się go zamknąć i otworzyć za 20 lat, bo byłoby łatwiej. Nie przeszkadzałyby pytania, które stawiał, tematy, które podej­mował, talent i pracowitość oraz uczciwość, które ewidentnie z jego utworów emanują - mówi Krzysztof Piesiewicz w dyskusji na temat filmów Krzysztofa Kieślowskiego ("Kino" nr 1/2006). - Być może te pojawiające się w Polsce głosy, że jego kino jest anachroniczne, to próba powiedzenia: dosyć z tym facetem, wystarczy! Chciałoby się go przeskoczyć i pójść dalej. My­ślę jednak, że w takim stanie emocji to się nie uda: nie zrobi się nic na jego miarę". Redakcyjną rozmową z udziałem także Natalii Korynckiej-Gruz, Katarzyny Taras, Konrada J. Zarębskiego i Stanisława Zawiślińskiego "Kino" inauguruje Rok Kieślowskiego, w którym obchodzić będziemy 10-lecie śmierci reżysera. Styczniowy numer miesięcznika ukazał się w odnowionej szacie graficznej. Znajdziemy w nim m.in. szkic Piotra Wojciechowskiego o "Harrym Potterze" oraz rozmowę z Agnieszką Odorowicz.
W wieku 88 lat zmarła Birgit Nilsson, wybitna szwedzka śpiewaczka operowa, legendarna odtwórczyni ról wagnerowskich, m.in. Brunhildy w "Pierścieniu Nibelunga" i Izoldy w "Tristanie i Izoldzie".
Paszporty "Polityki" otrzymali w tym roku: Rafał Blechacz (muzyka), Jan Klata (teatr), Robert Kuśmirowski (sztuki piękne), Marek Krajewski (literatura), Przemysław Wojcieszek (film), zespół Skalpel (estrada) oraz Paweł Dunin-Wąsowicz (kreator kultury).
W warszawskim Muzeum Narodowym trwa wielka monograficzna wystawa Józefa Pankiewicza, prezentująca ponad 500 dzieł artysty, którego 140. rocznica urodzin przypada w tym roku. "Trzeba chodzić po tej wystawie z pełną świadomością swoistości tego zjawiska, symptomatycznego dla polskiej sztuki, rzadko radykalnej, rzadko przecierającej szlaki całkiem nowe. Ale trzeba je docenić" - pisze Dorota Jarecka. Obok - recenzja Bogusława Deptuły.
Obraz tygodnia
Według badań przeprowadzonych przez Zakład Badań Czytelnictwa Biblioteki Narodowej w Warszawie około połowa Polaków w ogóle nie czyta książek. Jako osoby mające systematyczny kontakt z książką (przynajmniej siedem książek rocznie) ocenia się 17 proc. społeczeństwa.
W Stanach Zjednoczonych ukazały się wiersze zebrane Zbigniewa Herberta. 600-stronicowy tom "The Collected Poems 1956-1998" sprzedał się w nakładzie 15 tys. egzemplarzy i zbiera znakomite recenzje. "Gazeta Wyborcza" cytuje m.in. Charlesa Simica z "The New York Review of Books": "Choć Herbert nie zdążył otrzymać Nobla jak Miłosz czy Szymborska, z pewnością zasługuje na to, aby być w ich towarzystwie. Z tej trójcy jest poetą najbardziej oryginalnym i obdarzonym największym poczuciem humoru".
W Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie odbyła się prezentacja książki "Ewangelia według Judasza", której autorzy - poczytny pisarz Jeffrey Archer i biblista prof. F. Moloney - próbują przedstawić historię Jezusa z punktu widzenia Judasza. Książka trafi do księgarń 14 krajów, w Polsce wydał ją Rebis.
Nagrodę im. Karla Dedeciusa, przyznawaną po raz trzeci przez Fundację Roberta Boscha dla polskich tłumaczy literatury niemieckojęzycznej i niemieckich tłumaczy literatury polskiej, otrzymają w roku 2007 Tadeusz Zatorski i Martin Pollack. Tadeusz Zatorski jest autorem przekładów dzieł m.in. Heinricha Heinego, Heinricha Bölla, Maxa Webera oraz myśli i aforyzmów Georga Christopha Lichtenberga. Martin Pollack ma w swoim translatorskim dorobku książki Ryszarda Kapuścińskiego, Henryka Grynberga, Wilhelma Dichtera i Michała Głowińskiego.
Tymczasowym dyrektorem Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie została Elżbieta Ofat, dotychczas odpowiedzialna za sprawy administracyjne i operacyjne placówki.
Obraz tygodnia
W wieku 90 lat w Warszawie zmarł ksiądz Jan Twardowski, poeta. Autorowi słynnej frazy "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą", naszemu dawnemu współpracownikowi, poświęcamy w tym numerze "Tygodnika" specjalny dodatek.
"Jesteśmy spadkobiercami pradawnej wiedzy, którą przekazywano przez wieki... Wiele słów, których używamy automatycznie, jest w rzeczywistości jej żywym świadectwem. Ponieważ zapomnieliśmy, jakie jest prawdziwe znaczenie powszechnie używanych słów, takich jak »katolik« czy »uniwersytet« - słów, które mogłyby skierować nas w stronę jednego, w stronę uniwersalnego i niepowtarzalnego - musimy wynajdować nowe słowa, na przykład »holistyczny« (wywiedzione z greckiego »holos«, które oznacza całość albo całkowitość), aby przypominały nam o niebezpieczeństwie fragmentaryzacji i rozproszenia wiedzy. Coraz mocniej odczuwa się w świecie potrzebę, aby te dwa światy - świat nauki i świat religii - zeszły się z sobą, zdając sobie zarazem sprawę, że w obydwu patrzy się na życie z odmiennych punktów widzenia. Jeden świat, oparty na niezwykłym pomnażaniu wiedzy związanej wyłącznie z aktywnością umysłu czy też mózgu, wydaje się prowadzić nas do coraz większej złożoności i wyprowadzać nas na zewnątrz, przede wszystkim na zewnątrz nas samych. Drugi świat i jego wiedza wydają się odnosić do »bycia«, do czegoś, co prowadzi nas ku wnętrzu i tam odsłania tajemnicę" - tłumaczył Michel de Salzman, uczeń Georgija Iwanowicza Gurdżijewa (1877-1949).