Na skróty

W wieku 96 lat zmarł Henri Cartier-Bresson, wielki fotografik francuski, zwany “okiem wieku". W młodości uczył się malarstwa, fascynował się surrealizmem. Fotografią zajmował się od r. 1931. Z aparatem Leica podróżował po Afryce, Chinach, Indiach, Meksyku, był pierwszym zachodnim fotografem, którego w 1954 wpuszczono do ZSRR, ale najpiękniejsze fotografie - czarno-białe - stworzył portretując paryską codzienność. W latach 30. porwał go też film: był asystentem Jeana Renoira, grał w dwóch jego filmach fabularnych. Podczas II wojny światowej należał do jednostki dokumentującej działania wojenne. Po wojnie był współtwórcą nowojorskiej agencji fotograficznej Magnum, z którą do dziś współpracują wielcy fotograficy. HBC, bo tak nazywali go rodacy, przestał fotografować w latach 70., poświęcając się malarstwu i rysunkowi. Do 15 sierpnia br. jego fotografie, obrazy i rysunki można oglądać na berlińskiej retrospektywie w Martin Gropius-Bau oraz na otwartej w tych dniach wystawie w paryskiej Bibliotece Narodowej. “Trzeba kończyć - pisał w 1955 Tadeusz Różewicz w dzienniku, publikowanym teraz w “Odrze" (nr 7-8). - Głosy, które mówią, że na przykładzie wierszy ukazujących się w niektórych pismach - na przykładzie wierszy moich »uczniów« - można mówić o rozkładzie, o zanikaniu »poezji«, cieszą mnie. Moja praca sprzątającego na tym właśnie polegała od dziesięciu lat. Im szybciej skończą z »poezją«, tym więcej będą mieli miejsca do życia, do rozwoju nowego - nowej poezji". “Jak powstała moja »poetyka« (Kartki z dziennika gliwickiego)" to pasjonujący autokomentarz. Różewicz miał wtedy 35 lat, ale za sobą dramatyczne przeżycia wojenne. Był już uznanym poetą. “Stworzyłem nową »poetykę« - pisał - stworzyłem ją, aby zniknąć". “Kartki" są świadectwem zmęczenia literaturą, niechęci do “ogłaszania nowych rzeczy", kłopotów z ukończeniem pisanej wówczas “Kartoteki". “I pracować bez wiary? To jest prawie niemożliwe - pracować bez wiary w poezję (sztukę i życie). A jednak tak trzeba". Wiara to drugi temat tych “kartek": “Jeśli się nie wierzy, to: nie wierzy się rano i wieczorem, przy obiedzie i przy warsztacie, na spacerze i na zebraniu, w pociągu i samolocie, po obiedzie i przebudzeniu, przed zaśnięciem. Nie wierzy się ciągle, bez przerwy. Czytając i pisząc. (...) Niewiara siedzi nie tylko w głowie. Jest też w sercu, w rękach, nawet w nogach. Otacza, otacza, zaciska. Płaczesz i śmiejesz się, gniewasz - bez wiary. A więc pusty, biedny (...) Ci, którzy otrzymali dar wiary, są bogaczami. (...) Jaka jest sytuacja człowieka, który nie wierzy w Boga, ale jest człowiekiem... wierzącym? Jest człowiekiem, który pragnie wiary. Przez wszystkie lata niewiary pragnę wiary. Dążę do wiary". W dzienniku znajdujemy także pełne miłości słowa o rodzicach poety, o bracie Januszu. Są celne spostrzeżenia o Tadeuszu Borowskim, o spotkanym w Paryżu wielkim poecie M. oraz kąśliwe uwagi o Sandauerze i Przybosiu. Przede wszystkim zaś spotkania z ukochanym i umierającym Leopoldem Staffem. Dowiadujemy się, co poeta wówczas czytał: “Wilka stepowego" Hessego i “Głodomora" Kafki: “Jestem z tej samej rodziny co Hungerkunstler". Wydawnictwo Znak w kilka dni sprzedało cały trzydziestotysięczny nakład “Powstania ’44" Normana Daviesa; książka jest dodrukowywana. W krakowskiej księgarni Znaku sprzedaje się dziennie ok. dwustu egzemplarzy “Powstania". Wydawca jest zaskoczony, bo przed ukazaniem się książki księgarze zamawiali ją ostrożnie. Znak sprzedał już 425 tys. egzemplarzy wcześniejszych książek brytyjskiego historyka. Sporu o film “Fahrenheit 9/11" - ciąg dalszy: “To nie wojna jest groźna. Nie kłamstwa ludzi władzy i ich niejawne interesy, sprzeczne niekiedy z interesem obywateli. Nie zawieszenie praw obywatelskich. Zagrożeniem dla demokracji, wolności i pokoju na świecie jest Michael Moore i jego film. Taki obraz wyłania się z niektórych polskich recenzji filmu »Fahrenheit 9/11« - pisze Artur Domosławski, publicysta “Gazety Wyborczej", krytykując m. in. recenzentów własnej gazety. “Gotów jestem bronić tezy - pisze dalej - że Moore nie występuje z rewolucyjną krytyką Busha, lecz w imię ideałów amerykańskiej demokracji zwalcza Busha rewolucjonistę. Bush jest rewolucjonistą, bo w rewolucyjny sposób zredefiniował politykę zagraniczną i miejsce USA na geostrategicznej mapie świata. (...) Moore przywraca wiarę w obywatelską krytykę i demokrację rozumianą nie jako chodzenie na wybory co cztery lata, lecz jako nieustanne patrzenie władzy na ręce. (...) Może się wydawać, że podkopuje filary demokracji. Ale tak naprawdę to ją umacnia. W imię patriotyzmu trzeba czasem uderzyć w autorytety, żeby ludzie i kraj oprzytomnieli". Tymczasem “Fahrenheit" odniósł sukces na Kubie: piracką kopię pokazywano w kinach, później w telewizji. Castro: “To dzieło miłości i humanizmu, potwierdza wszystko to, w co wierzymy: że Bush jest prawdziwym zagrożeniem dla świata". Marquez na ekrany - amerykańskie studio filmowe Stone Village Pictures kupiło prawa do ekranizacji "Miłości w czasach zarazy". W Edynburgu rozpoczął się 58. Festiwal Teatralny Fringe. Kiedyś Fringe był offowy, dziś jest bardziej otwarty. W tym roku na 236 scenach zaprezentowane będą 1695 przedstawień, wśród nich “Kroniki - obyczaj lamentacyjny" wrocławskiego Teatru Pieśń Kozła. W muzycznej części festiwalu wystąpi pianista Stefan Warzycki, w filmowej odbędzie się spotkanie ze Zbigniewem Preisnerem. To ważna impreza w historii polskiego teatru: Grotowski pokazywał na niej “Apocalypsis cum figuris", Kantor “Umarłą klasę", Teatr Ósmego Dnia “Auto-da-fe". W ostatnich latach występował tam Teatr Wierszalin, Biuro Podróży, Provisorium. “Lekcja paryska" to tytuł wystawy w gdańskim Muzeum Narodowym, na której zobaczyć można jedenaście dzieł francuskich impresjonistów i postimpresjonistów: Bonnarda, Degasa, Moneta, Renoira, Utrilla. Zbiory pochodzą z amerykańskiego Millwaukee Art Museum. Gdańska wystawa jest rewanżem za wypożyczenie przed laty “Damy z gronostajem" Leonarda da Vinci i “Sądu Ostatecznego" Memlinga na wystawę “Leonardo da Vinci and the Splendor of Poland". Francuzów można podziwiać do 3 października. Komiks o Westerplatte - jeszcze się nie ukazał, ale już się o nim pisze, bo ma być pierwszą komiksową i realistyczną opowieścią o II wojnie światowej. Jego autorami są Mariusz Wójtowicz-Podhorski (scenarzysta) i Krzysztof Wyrzykowski (rysownik). Jest leniwy, cyniczny i psychopatyczny; na ekrany polskich kin wszedł film o niepoprawnym politycznie kocie Garfieldzie, który od 26 lat należy do najsłynniejszych bohaterów komiksowych. “Ma odwagę mówić to, czego nie odważyłoby się powiedzieć wielu z nas" - mówi Jim Davies, twórca Garfielda. Scenariusz do filmu Pete’a Hewitta jest dziełem Joela Coena. Garfielda dubbinguje Marek Kondrat. Nie boi się, że w ten sposób obniża aktorskie loty: “Zbyt poważną miarę przykładamy do zawodu aktorskiego - mówi “Rzeczpospolitej" - bo ciągle jeszcze nie wyzwoliliśmy się ze standardów szkoły polskiej. Jak jest o ojczyźnie, to ważne, jak o zwierzęciu - to nieważne. Na świecie nikt tak nie myśli. Aktor to aktor. Świetnie jak umie udać kota albo psa i nie ma się co krygować". Bronisław Wildstein w “Rzeczpospolitej" demaskuje “Tygodnik". “Nowy szef Jedynki Maciej Grzywaczewski - przypomina - miał czelność powiedzieć, że »media lepiej robią ludzie o nastawieniu liberalno-prawicowym, bo mają zakodowany pluralizm. Ludzie o rodowodzie totalitarno-lewicowym czynią z mediów tubę propagandową«. Powiedział więc, że zrozumienia niezależności mediów łatwiej doszukać się u przeciwników totalitaryzmu niż u jego obrońców. Teza taka w Polsce musi wywołać skandal. Miał pecha Grzywaczewski, że wspomniał także, że zabrakło mu w TVP ludzi (w tym niżej podpisany) reprezentujących poglądy inne niż obowiązujące za Kwiatkowskiego. Na taką bezczelność nie mogło pozwolić renomowane pismo katolickiego postmodernizmu, (post) »Tygodnik Powszechny«. Zagrzmiało w komentarzu o skrajności nowego dyrektora, co upodabnia go do propagandystów Kwiatkowskiego. Na drugi dzień zostało to przytoczone przez »Gazetę Wyborczą« - ktoś złośliwy mógłby pomyśleć, że (post) »Tygodnik« istnieje po to, aby od czasu do czasu mogła go cytować »Wyborcza«". Panie Wildstein, dałbyś Pan spokój! A zainteresowanych odsyłamy do komentarza Krzysztofa Burnetki ("TVP: w koło Macieju", "TP" nr 30).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2004

Podobne artykuły

Obraz tygodnia
Za odwagę, humanizm i filozoficzną głębię. Tegorocznym laureatem Wielkiej Nagrody Jerozolimskiej został Leszek Kołakowski, drugi po Zbigniewie Herbercie Polak wyróżniony tą prestiżową nagrodą (otrzymali ją m.in. Bertrand Russell, Milan Kundera, Jorge Luis Borges). Wręczono ją podczas otwarcia 23. Międzynarodowych Targów Książki w Jerozolimie.
Język polityków. W "Odrze" (nr 2) rozmowa z prof. Ireną Kamińską-Szmaj, autorką prac o politycznym języku II i III RP, przygotowującą obecnie książkę "Język agresji w życiu publicznym. Zbiór inwektyw politycznych XX wieku". "Język III RP bardzo przypomina ten z okresu II RP, choć jest - przykro to mówić - bardziej prostacki i niedowcipny. Fantazja w tworzeniu obraźliwych wyrażeń była w międzywojniu zdecydowanie większa. Za mało jest w dzisiejszym polskim życiu politycznym zabawy. Jest za to ostra walka, w której niewiele mamy teatru, za to bardzo dużo ringu. Za mało ironii, za dużo ciosów poniżej pasa". Mistrzem inwektyw był Piłsudski: "Używał mocnych słów, obrażał ludzi, jednocześnie jednak potrafił mówić językiem bardzo pięknym, pełnym wyszukanych literackich metafor. Potrafił po prostu dobrać odpowiednie słowa do sytuacji. W wypadku dzisiejszych polityków nie mamy pewności, że potrafią posługiwać się innym językiem niż ten, którym mówią do siebie z trybuny sejmowej i do nas za pośrednictwem mediów". Dziś język polityki podporządkowany jest mediom: nie liczą się argumenty, lecz krótkość i dosadność wypowiedzi. Język polityki dostosowuje się do języka ulicy, bo politycy zakładają, że tam jest jej podstawowy elektorat, następuje więc legitymizacja agresji i wulgaryzmów. W lutowej "Odrze" warto też polecić blok prezentujący twórczość pisarzy austriackich: noblistki Elfriede Jelinek, Ilse Tielsch, Thomasa Bernharda oraz szkic o "Wiener Gruppe - mało znanym etapie poezji konkretnej".
Spór o Muzeum Sztuki Współczesnej. Rozstrzygnięto międzynarodowy konkurs architektoniczny na projekt warszawskiego Muzeum Sztuki Współczesnej; zwycięzcą został Szwajcar Christian Kerez. Projekt jest minimalistyczny i oszczędny, nawiązuje do awangardy XX wieku. Muzeum będzie budowane w latach 2010-2013. Kerez jest zafascynowany możliwością realizacji swojego projektu obok Pałacu Kultury, który jego zdaniem "stał się ikoną Warszawy, tak jak Wieża Eiffla w Paryżu". "Pałac, jak i powojenny modernizm, mogą nie być lubiane z powodu kontekstu politycznego, w którym powstały - mówi w "Gazecie Wyborczej". - Ale ja tego politycznego zaplecza nie mam. Kiedy patrzę na miasto, nie widzę jego historii, ale jego przestrzeń". Projekt wywołał burzę - na znak protestu do dymisji zamierza się podać Tadeusz Zielniewicz, dyrektor Muzeum, wspiera go Rada Programowa z Andą Rottenberg na czele. Zielniewicz zabiega o poparcie dla wyróżnionego w konkursie fińsko-polskiego projektu zespołu ALA Architects Ltd. / Grupa5 Architekci. O kontrowersjach wokół wyników konkursu pisze w tym numerze Bogusław Deptuła.