Msza na pięć świec

Francuzi pękną z zazdrości! Przewodniki po restauracjach i hotelach to ich specjalność. Jak to się stało, że nie wpadli na pomysł przewodnika po Mszach świętych? Włoch potrafił.

28.04.2009

Czyta się kilka minut

Ocenianie w systemie "pięciu gwiazdek" jest doskonale znane. Ale żeby oceniać w ten sposób... Msze? /
Ocenianie w systemie "pięciu gwiazdek" jest doskonale znane. Ale żeby oceniać w ten sposób... Msze? /

Też zaczął jako krytyk kulinarny, ale w pewnym momencie zrozumiał, że nie samym chlebem żyje człowiek. Tak powstała "Guida alle messe" (Arnoldo Mondadori Editore, Mediolan 2009), o której autor, Camillo Langone (rocznik 1962), śmiało może powiedzieć, że jest pierwszą tego rodzaju publikacją na świecie. I przyznać w jednym z wywiadów, że czeka na dzień, gdy Watykan przyjmie go na etat "kontrolera włoskich Mszy".

Włoscy publicyści katoliccy mogą sobie na to pozwolić: nie ma tu lustracji, dyskusje o in vitro są jak wiosenne deszcze, po których coraz bliżej do lata, a chóru krytyków Papieża i tak by nie przekrzyczeli. Nasz autor zresztą ceni Benedykta XVI za przywrócenie powagi liturgii. Kiedy czytałem przewodnik Langonego, Vittorio Messori skrytykował Jana Pawła II na łamach "Corriere della Sera" za "widowiskowość uroczystości religijnych, z udziałem gwiazd rocka na papieskim podium i wybór szat liturgicznych podyktowany przez reżyserów telewizyjnych". Zapytałem krytyka liturgicznego, czy podziela tę opinię. Wymigał się: "Zająłem się liturgią dopiero w ostatnich latach, nie znam więc dobrze Mszy Jana Pawła II". Nie wytrzymał jednak i dodał: "Pamiętam, że Wojtyła, którego uważam za świętego, pod koniec pontyfikatu siłą rzeczy (choroba) musiał pozostawić wiele inicjatywy ceremoniarzowi Piero Mariniemu".

"Tu cię mam, bratku", pomyślałem, bo na wielu stronach przewodnika znaleźć można peany na cześć następcy Piera, ks. Guido Mariniego (to nie rodzina!).

***

Czas powiedzieć więc, z jakich pozycji Langone ocenia Msze, którym przyglądał się sam lub przyglądali się jego liczni wysłannicy (jak wyjaśnił z żalem, nie ma daru bilokacji). Co jest dla niego "niedoścignionym wzorem"? Zobaczmy: "Ołtarz to nie klomb, ale i nie pustynia: siedem świec i krzyż Chrystusa pośrodku. Liczba świec oznacza, że w bazylice św. Wawrzyńca za Murami odprawiana będzie Msza pontyfikalna, a krzyż pośrodku, że sprawować ją będzie papież Benedykt XVI". W tej sytuacji krytyk jest bezradny: "Nie ma sensu rozwodzić się nad aspektami zwyczajnej perfekcji... Papieskie Msze są wzorem, jaki należy naśladować, aby być bardziej chrześcijanami i bardziej wolnymi".

Nie ma się co dziwić, że Langone nie wystawia tej Mszy (odprawionej 30 listopada 2008 r. o godz. 9.30; przy każdej recenzji jest taka informacja) żadnej oceny. A do wyboru ma od jednego do pięciu świeczników - za wystrój kościoła, i od jednego do pięciu mszałów - za liturgię. Nie szafuje nimi jednak: żaden kościół ani żadna Msza nie dostały najwyższej oceny ("doskonałość należy do Boga"). Zera też nikomu nie postawił, z chrześcijańskiej litości.

Langone kocha ławki kościelne, najbardziej te, które mają wyściełane klęczniki, i nie znosi krzeseł, najbardziej plastikowych w kolorze pomarańczowym. Cierpi, gdy nie ma prawdziwych świec, tylko elektryczne ("Żaden mężczyzna nie zaprosiłby swej ukochanej do restauracji, gdzie na stoliku stoi elektryczna świeca. Nie chodzi tu o poczucie estetyki czy mistycyzm, podczas romantycznej kolacji nawet najmniej wrażliwy mężczyzna zażąda prawdziwych świec, świec z wosku. Czy Matka Boża zasłużyła na gorsze traktowanie od tego, jakie spotyka przyjaciółki, kochanki, narzeczone czy żony?"). Denerwują go nieudane kazania, a do białej gorączki doprowadza przyjmowanie komunii na rękę (nazywa te ręce "łapskami"). Sprawdza, czy w kościele są kropielnice i czy jest w nich woda. Nie może patrzeć na nowoczesne świątynie, ale zgadza się, że "pełny kościół jest zawsze piękny". Smutkiem napawają go milczące organy, irytacją - gitary. Bywa bezlitosny dla rażących błędów, tak formalnych, jak merytorycznych. Przy sanktuarium Madonna di San Luca w Bolonii odkrył "diawolarium": pomieszczenie, w którym "zaprojektowany przez Złego" przenośnik taśmowy odprowadza dopalające się świece do specjalnego pojemnika, "w porównaniu z którym toalety dworcowe to przybytki mistycyzmu".

Chciałoby się cytować większe fragmenty tych recenzji, w których dostaje się nie tylko szeregowym księżom i proboszczom, ale także hierarchom ("Arcybiskup Salerno Gerardo Pierro, zawsze bardziej pochłonięty polityką niż liturgią, 16 października 2007 r. głosował w prawyborach partii demokratycznej, zamieniając się z pasterza w człowieka stronniczego. Nic dziwnego, że duża część owczarni poszła paść się gdzie indziej; wielka katedra w Salerno, stolicy metropolii, świeci pustkami").

Zobaczmy tylko, co Langone ma do powiedzenia o dwóch miejscach, które niebawem odwiedzi Benedykt XVI. 24 maja Papież będzie na Monte Cassino. Krytyk liturgiczny był tam aż dwa razy, 9 września 2007 r. i 12 października 2008 r. Za pierwszym razem odnotował brak klęczników ("Krzesła, krzesła, tylko krzesła. Daje do myślenia tak melancholijny widok w miejscu narodzin zachodniego monastycyzmu"), za drugim brak krzyża ("Ani na ołtarzu, jak zaleca Ojciec Święty, ani z boku, ani u góry, ani u dołu, ani z tyłu").

Niespełna miesiąc później, 21 czerwca, Papież odwiedzi sanktuarium św. Ojca Pio w San Giovanni Rotondo. Camillo Langone już tam był (10 sierpnia 2008 r.): "Trzy dziewczyny, które wygodnie rozsiadły się w ławkach tego ogromnego budynku, przez całą Mszę malują sobie paznokcie. Kapucyni także musieli sobie malować paznokcie, kiedy przyjęli projekt Renza Piano, z Najświętszym Sakramentem z boku (czyli nie po katolicku) i ławkami bez klęczników... Wiele osób zachowuje się w ogromnym budynku jak w zakładzie kosmetycznym, trajkocząc do tego stopnia, że jedna z sióstr musi krzyknąć do mikrofonu: »Cisza! Jesteśmy w miejscu modlitwy!«. Faktycznie, trudno to zauważyć".

Na moje pytanie, jak zapatruje się na wizytę Papieża w obu tych miejscach, Langone odpowiedział: "Monsignor Guido Marini zapewni dwie perfekcyjne Msze, ale kościoły pozostaną takie, jakie są: niechlujny na Monte Cassino i gnostyczny w San Giovanni Rotondo, świątynia wystawiona nieznanemu bogu przez wrogich Wcieleniu architektów i zleceniodawców".

***

Mimo wygórowanych oczekiwań i surowości w ocenie, Camillo Langone dość życzliwie wyraża się o panującym w Kościele liturgicznym pluralizmie: "Stojąc na skale prawdy Kościół może pozwolić sobie na wielką swobodę... dlatego każdy ksiądz, każda wspólnota, każdy wierny zachowuje się tak, jak mu się podoba. Liturgia jest piękna, bo jest zróżnicowana... Każda liturgia reprezentuje odmienną teologię, idee Boga pozornie nie do pogodzenia...

Ale Kościół jest przecież katolicki, czyli powszechny". Autor przewodnika ma nadzieję, że "czytelnik, który rzadko chodzi na Mszę albo przestał chodzić, albo nigdy nie chodził, znajdzie tu recenzje celebracji zdolnych odmienić jego przyzwyczajenia".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2009