Moc, która wszystko przewyższa

Bóg nie zostawił niebios, by ukryć się w więzieniu ciała. Św. Atanazy pisał, że "Słowo nie było ograniczone Jego ciałem i Jego obecność w ciele nie przeszkodziła Mu być obecnym gdzie indziej". Ta myśl została zapomniana przez większość chrześcijan. Uwierzyli, że Jezus był Bogiem, a Bóg Jezusem i koniec.

10.11.2008

Czyta się kilka minut

Czy Zbawiciel jest polifoniczny? Tak, oczywiście. "Objawienie, które ludzkość otrzymała, nie jest absolutne" - piszeks. Hryniewicz w rozważaniach o polifonii Zbawiciela (zob. "TP" nr 39/08) - "różnorodność ludzkich dróg ku Bogu jest błogosławieństwem". Zgoda. To przekonanie towarzyszy mi od wielu lat, na nim oparłem swoją wiarę. Nie potrafię wierzyć w Boga, który pełne zbawienie oferuje tylko garstce ludzkości, podającej się za uczniów Jezusa Chrystusa. Z jakiej racji? Czymże ci uczniowie, nawet autentyczni, a nie tylko z nazwy, zasłużyli sobie na ten przywilej? Kto dał chrześcijanom prawo wywyższania się nad innych? Sam Bóg - słyszę odpowiedź. Jego wyroki są niezbadane, Jego myśli nie są naszymi myślami, toteż nie musiał się tłumaczyć ze swoich zamiarów i decyzji. Chrześcijan otoczył szczególną łaską, innych nie.

***

Lecz taki Bóg nie jest ludzkim Bogiem. To Bóg plemienny i zazdrosny, Bóg religijnych kiboli, skorych do bitki z okrzykiem "Chrystus królem" na ustach. Kiedyś Bóg Izraela był tylko Bogiem plemiennym, protektorem narodu wybranego. Z czasem Żydzi zdołali własnego Boga przekształcić w Boga wszystkich narodów i całego świata. Mam wrażenie, że podobny proces przechodzimy dzisiaj w naszej globalnej wiosce.

Chrześcijaństwo, buddyzm czy islam przestają być odrębnymi światami, między którymi nie ma żadnych kontaktów. Wyznawcy tych religii, miast patrzeć na siebie jak na istoty z innej galaktyki, chcąc nie chcąc stają się bliźnimi, mieszkają w tym samym kraju, a nawet na tej samej ulicy. Szukają wspólnego Boga. Czy możemy więc dalej żyć, jakby nic się nie zmieniło, czy możemy żydów bądź muzułmanów uważać za duchowych "podludzi", którym Bóg z wiadomych sobie powodów poskąpił zbawienia?

Nie możemy. Jako chrześcijanie wierzymy, że Bóg jest miłością. Więc jakże to? Miłosierny Bóg odmawia udzielania się innowiercom i skąpi swoich względów ewangelikom, którym jakoby nie dostaje środków zbawienia? Oczywiście, obdarzony wolnością człowiek może popełnić błąd lub nawet wybrać zło. Dobry Bóg i wtedy go nie opuści, ale na siłę z ciemnej doliny go nie wyciągnie. "Jest droga, co zdaje się słuszna - mówi Pismo - a w końcu prowadzi do śmierci" (Prz 14, 12). Toteż nie każda ścieżka wiedzie do nowej ziemi i nowych niebios, nie każde duchowe bogactwo jest rzeczywistym skarbem. "Mamy zaś ten skarb w glinianych naczyniach - pisze św. Paweł - aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas" (2 Kor 4, 7).

O tym chrześcijanie niestety nieraz zapominają. Interpretując Pismo lub Tradycję na własną korzyść, wynoszą własną wiarę nad "moc, która wszystko przewyższa".

Oto przykład. By podtrzymać wiarę w Chrystusa jako jedynego Zbawiciela, chrześcijanie chętnie cytują Dzieje Apostolskie: "I nie ma w nikim innym zbawienia, albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni" (Dz 4, 12). Chrześcijanie powołują się na imię Jezusa Chrystusa, jakby nie różniło się ono wiele od imienia Jan Kowalski. Tymczasem w Biblii Hebrajskiej, jak również w wielu kulturach starożytnych, dusza człowieka i jego imię były właściwie tym samym. W imieniu obecna była cała jego osobowość i cała energia. Poznać czyjeś imię to tyle co zyskać wgląd w jego wnętrze; wzywać czyjegoś imienia to uobecnić tego człowieka. A w imieniu Boga zawarte są jego moc i chwała. Imię Boga to numen presents, Bóg z nami - Emmanuel.

Św. Bernardyn ze Sieny wierzył, że wszystko, co Bóg stworzył dla zbawienia świata, zawarte jest w imieniu Jezusa. W "Pasterzu Hermasa", apokryficznej księdze z II wieku, czytamy, że "Imię Bożego Syna jest wielkie i bezmierne oraz podtrzymuje cały świat".

***

Tak więc Imię Boga nie jest imieniem własnym. Jest kwintesencją Jego wewnętrznej tajemnicy tożsamej z ukrytym sensem istnienia człowieka i wszechświata. Niejeden żydowski lub chrześcijański mistyk i teolog wierzył, że imię Boga jest samym Bogiem. Kto zatem pozna imię Boga, ten pozna Jego samego. Zwłaszcza że Bóg wychodzi ze swoich nieprzeniknionych głębi, idzie naprzeciw człowiekowi i odsłania siebie w Imieniu. Ale czy w jednym jedynym? Czy objawiając się w Jezusie Chrystusie, przestaje być Bogiem i Zbawicielem dla innych, dla niechrześcijan? Nie, nie przestaje. Spróbuję to pokrótce wyjaśnić i uzasadnić.

Chrześcijanie wierzą, że Jezus był Bogiem; taka jest ich wiara i bez niej nie byłoby chrześcijaństwa. Niemniej relacja między człowiekiem a Bogiem w Chrystusie nie jest i nigdy nie była w pełni symetryczna. Z tego, że "Jezus był Bogiem", wcale nie wynika, że "Bóg był Jezusem". Formuła chalcedońska mówiąca o dwóch naturach Chrystusa nie jest wcale wyczerpująca i wykazuje daleko posuniętą powściągliwość. Mówi jednak wyraźnie o tak zwanej unii hipostatycznej, w której boska natura współistnieje z ludzką "bez zmieszania, bez zmiany, bez rozdzielenia i rozłączenia". Lecz unia hipostatyczna Boga i człowieka w Jezusie Chrystusie nie oznacza ich całkowitej tożsamości; unio to nie to samo co unitas. W tej unii natura ludzka nie została wchłonięta przez boską, ani boska przez ludzką. Mówiąc jeszcze inaczej, Słowo, które stało się ciałem, nie stało się nim bez reszty i nie zostało w nim zamknięte. Bóg istniał, istnieje i będzie istniał poza Jezusem.

Nie zostawił przecież niebios - jak obrazowo wyraził to Jan Kalwin - by ukryć się w więzieniu ciała. Na długo zaś przed Kalwinem św. Atanazy w słynnym dziele "De incarnatione" tak pisał: "Słowo nie było ograniczone Jego ciałem i Jego obecność w ciele nie przeszkodziła Mu być obecnym gdzie indziej"(§ 17). Podobnie myśleli św. Cyryl z Aleksandrii, Piotr Lombard, św. Augustyn, św. Tomasz i wielu innych. Tymczasem ta zaskakująca nas dzisiaj myśl została na ogół zarzucona i zapomniana przez większość chrześcijan. Ludzie po prostu uwierzyli, że Jezus był Bogiem, a Bóg Jezusem i koniec. Dlaczego? Dlaczego chrześcijanie pomijali wielkich klasyków teologii, dlaczego nie zwrócili uwagi na św. Tomasza, który uczył, że w unii hipostatycznej ludzka natura Syna nie ograniczyła całej Bożej mocy ("Nawet w unii, jaką byt osobowy stanowi, ludzka natura nie obejmuje Słowa Bożego, czyli natury boskiej. Bo choć natura boska w osobie Syna całkowicie z ludzką naturą była zjednoczona, natura ludzka całej mocy Bożej w sobie nie pomieściła" - "Summa Theologiae", III, 10, 1, ad. 2, przekład własny). Dlaczego poza Jezusem z Nazaretu nie dostrzegali Boga? Nie wiem. Może ulegali wrodzonej człowiekowi religijnemu skłonności do bałwochwalstwa? Może chcieli Boga zagarnąć dla siebie, może dlatego powstało niezłomne przez wieki przekonanie, że poza Kościołem, mistycznym ciałem Chrystusa, nie ma zbawienia?

***

Dzisiaj niektórzy myśliciele chrześcijańscy, wrażliwi i otwarci na innowierców, przede wszystkim na żydów, szukają wyjścia nie tylko z tradycyjnego ekskluzywizmu, lecz również z bardziej tolerancyjnego inkluzywizmu, który wprawdzie nie wyklucza innych z Bożego planu zbawienia, lecz jego duchowy ośrodek lokuje w Chrystusie. Czyli nulla salus extra Christum. Amerykański teolog katolicki pochodzenia wietnamskiego Peter C. Phan próbuje iść dalej i szukać takiego zrozumienia Chrystusa, które pozwoli w innych religiach zobaczyć drogi zbawienia prowadzące do żywego Boga. Twierdzi, że Chrystus - totus Deus - jest całkowicie Bogiem o tyle, o ile w pełni odpowiada w Duchu na miłość Boga. Nie jest natomiast totum Dei, czyli całą rzeczywistością Boga w metafizycznym sensie. Nie rezygnując ze swojej chrześcijańskiej wiary, nie zmieniając ani na jotę swoich przekonań, Phan nie zamyka Boga w Chrystusie, dając niechrześcijanom równoprawną szansę zbawienia.

Podobnie chyba myśli ks. Hryniewicz. Idąc śladami starej tradycji chrześcijańskiej - od Pseudo-Dionizego do Karla Bartha - twierdzi, że Bóg pozostaje ukryty pomimo Wcielenia. "On nigdy nie mieści się w naszych rękach, sercach czy umysłach" - mówi w obszernym wywiadzie opublikowanym kilka lat temu w książce "Nad przepaściami wiary". I dlatego właśnie może powiedzieć, że Zbawiciel jest polifoniczny, dlatego ostatnie słowa tej pięknej książki brzmią: "Bóg jest większy niż nasza wiara. Bóg jest większy niż nasza nadzieja".

Krzysztof Dorosz (ur. 1945) jest ewangelikiem reformowanym, eseistą, autorem książek o tematyce religijnej (m.in. "Maski Prometeusza. Eseje konserwatywne", "Sztuka wolności. Eseje liberalne"). Przez 20 lat pracował jako dziennikarz w Polskiej Sekcji BBC w Londynie. W latach 2002-03 redaktor naczelny miesięcznika ewangelicko-reformowanego "Jednota".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2008