Mistrz ciszy

Gdyby zestawiać aktorstwo dramatyczne ipantomimiczne, to pierwsze porównać by można do mniej lub bardziej realistycznego malarstwa, drugie - do japońskiej kaligrafii. Mistrzem scenicznej kaligrafii, powściągliwej, szlachetnej wgeście icałkowicie uniwersalnej, był zmarły właśnie Marcel Marceau.

04.10.2007

Czyta się kilka minut

Marceau jako Bip /
Marceau jako Bip /

Jego trwające 84 lata życie mogłoby posłużyć za ilustrację dramatycznego biegu XX-wiecznej historii i dowód na ocalającą moc sztuki. Urodzony w żydowskiej rodzinie przybyłej do Strasburga z terenów dzisiejszej Ukrainy, Marcel Mangel stracił ojca w Auschwitz, sam zaś wraz z bratem działał w ruchu oporu, pomagał w ratowaniu żydowskich dzieci, był tłumaczem w armii generała de Gaulle'a.

Jakby na przekór tragicznemu losowi, w 1946 r. rozpoczął studia aktorskie u Étienne'a Decroux - ojca nowoczesnej pantomimy. Wybitny reżyser Jean-Louis Barrault obsadził go w pierwszej ważnej roli - Arlekina. Z inspiracji comedią dell'arte z jej protagonistami: Arlekinem i Pierrotem, z fascynacji japońskim teatrem nô oraz uwielbienia dla wielkich komików niemego kina: Chaplina, Keatona, braci Marx narodziła się postać, która do końca życia będzie scenicznym alter ego Marceau: Bip. Z pobieloną, podobną do maski twarzą, ubrany w pasiastą koszulkę, przyciasny frak i pognieciony cylinder z kwiatkiem, Bip łączył melancholijne usposobienie Pierrota i trzeźwą ironię paryskiego gavroche'a, przed okrucieństwem życia bronił się, opowiadając o swych tragikomicznych przygodach bezsłownym językiem poezji mimiki, gestu, tańca.

W 1950 r. założył własny zespół pantomimy - Compagnie de Mime Marcel Marceau - z którym wyruszał na trwające latami tournées. Był aktywny jako pedagog: w 1978 r. utworzył Międzynarodową Szkołę Mimu, w 1987 r. - Światowe Centrum Pantomimy Marcela Marceau, przez całe życie prowadził warsztaty. Wystąpił w takich filmach jak "Barbarella" Vadima czy "Nieme kino" Brooksa, publikował książki o losach Bipa.

Spektakle-mimodramy Marceau, choć obficie czerpały z realiów współczesnego świata, miały wymiar egzystencjalnych przypowieści - w czym bliżej było mu do teatru orientalnego niż europejskiej tradycji cyrku i kabaretu. Paroma gestami, w przeciągu kilku minut potrafił ukazać radość młodości i rozczarowania dorosłości, problemy starości i grozę śmierci. Ukazywał najbardziej intymne emocje w ich prawdziwym, niezakłamanym przez konwencje wymiarze.

Ze śmiercią Marceau odchodzi w przeszłość pantomima w swej najczystszej postaci - tej, za której pomocą w dwie minuty można było opowiedzieć całe ludzkie życie. Losy Wrocławskiego Teatru Pantomimy po śmierci Henryka Tomaszewskiego zdają się dowodzić, że sztuka ta ma niewielkie szanse na przetrwanie. Jednak, gdy przychodzi kryzys wiary w słowo, gest okazuje się jedynym niezdewaluowanym środkiem wyrazu. Mimowie będą nam jeszcze nieraz potrzebni.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2007