Misja za burtą!

Krzysztof Koehler, były kierownik TVP Kultura, w zeszłym tygodniu pozbawiony funkcji: Środowiska kulturalne zaczynają się dystansować do polityki rządu, bo z racji uprawianej profesji potrafią dostrzec druzgocące skutki, jakie dla naszej przyszłości ma antykulturalny wariant doktryny liberalnej. Rozmawiał Grzegorz Jankowicz

04.08.2009

Czyta się kilka minut

"Kulturę w telewizji można robić tanio, ale nie można zejść poniżej pewnego poziomu" /fot. TVP1 /
"Kulturę w telewizji można robić tanio, ale nie można zejść poniżej pewnego poziomu" /fot. TVP1 /

Grzegorz Jankowicz: Kilka dni temu przestał Pan być dyrektorem TVP Kultura. Czy decyzja władz telewizji o nieprzedłużeniu Pańskiej umowy o pracę była zaskoczeniem?

Krzysztof Koehler: Była. Oczywiście wiedziałem, że mój kontrakt wygasa z końcem lipca, natomiast nie miałem pewności, co będzie się działo dalej. Przez ostatni miesiąc próbowałem się dowiedzieć, jaką decyzję podjął zarząd. Jednak prezes Farfał nie reagował (problem przedstawiałem jego asystentce, ponieważ do bezpośredniego spotkania między nami nie doszło). W pewnym momencie domyśliłem się, że umowa nie zostanie przedłużona. Zacząłem się do tego przygotowywać, załatwiając wszystkie niezbędne formalności. Z drugiej strony forma, w jakiej cała sprawa została załatwiona, jest trudna do przyjęcia. Pracowałem w tej firmie trzy lata i wydaje się, że chociażby z tego względu powinno się mnie wcześniej poinformować o decyzji.

Czy ta decyzja ma związek z planowanymi zmianami w sposobie funkcjonowania kanałów tematycznych?

Myślę, że tak, choć jesteśmy skazani na gdybanie. Są dwa aspekty tej sytuacji. Pierwszy dotyczy finansowej kondycji firmy, która stanęła w obliczu kryzysu ekonomicznego. Wszystkie media elektroniczne w Polsce mają teraz spore problemy. Patrząc z tej perspektywy, odsunięcie od pracy dyrektora kanału tematycznego jest jednym ze sposobów na szukanie oszczędności. To działanie, które posiada zarówno wymiar ekonomiczny, jak i PR-owy - telewizja może się pochwalić skuteczną polityką cięć etatowych. Oto kolejny dyrektor odchodzi ze stanowiska... Nie jest zwalniany, tylko odchodzi, co znaczy, że firma oszczędza, bo nie musi wypłacać mu odprawy. Z drugiej strony można wiązać takie decyzje z projektem restrukturyzacji kanałów tematycznych. Na pewno łatwiej przeprowadza się taką operację, pozbywając się dyrektorów anten tematycznych... Szczególnie tych, którzy otwarcie i głośno polemizują z tą ideą.

Jaki będzie los TVP Kultura?

Jestem pełen obaw. Byłem przeciwny pomysłowi restrukturyzacji, chociaż rozumiałem jego sens. Rzeczywiście pojawiła się konieczność ograniczenia wydatków. Dlatego aktywnie włączyłem się w prace nad projektem, starając się walczyć o to, aby antena zachowała swoją tożsamość i podmiotowość. Obecnie panuje w telewizji przekonanie, że z okrętu, który przecieka, należy wyrzucić rzeczy niepotrzebne do przetrwania. Na pełnym morzu kultura nie jest potrzebna...

Mam wrażenie, że szukając oszczędności, rezygnuje się z rzeczy najcenniejszych dla świadomości społecznej.

Jeszcze raz powtórzę - rozumiem sytuację, w jakiej znalazły się media. Niemniej wybrano rozwiązanie zabójcze: podkłada się minę pod antenę misyjną, która stała się wizytówką jakości TVP. Jakby zwyciężało myślenie stricte biznesowe. Taka postawa jest realizacją najczarniejszego scenariusza. Wstyd przypominać oczywistości, ale przecież kultura jest podstawą zapewniającą trwanie wspólnocie politycznej.

Co nam zostanie, kiedy poddamy ją anihilacji? Doraźne układy polityczne oraz szybkie liczenie strat i zysków! Powiem wprost: jeśli ograniczy się autonomię i przede wszystkim kulturowe oddziaływanie Programu 2 Polskiego Radia i TVP Kultura, to nie tylko media publiczne na tym stracą, ale też całe społeczeństwo. Odbierają nas polscy przecież inteligenci, ludzie z mniejszych ośrodków, z dyskryminowanej ekonomicznie "strefy budżetowej", którzy dzięki nam "idą na koncert" lub "do teatru".

Może to zabrzmi dziwnie w dzisiejszych liberalno-cynicznych czasach, ale my mamy silne poczucie służby, misji wobec naszych inteligenckich widzów.

Czy w ramach prac nad ustawą medialną pojawiły się konkretne pomysły na zwiększenie finansowej samodzielności TVP Kultura?

Wszyscy pamiętamy jeszcze wielki bój środowisk twórczych o uwzględnienie TVP Kultura w ustawie. To było bardzo ważne, wspólnotowe doświadczenie. Mówiło się o TVP Kultura jako o "stacji inteligenta polskiego". Politykom znacznie łatwiej (w początkowej fazie) było dogadać się w sprawie TVP Info. Fakty te miały spore znaczenie poznawcze, jeśli idzie o intencje ustawodawcy. Politykom pozostawiono ich stację, polskiemu inteligentowi owej stacji zabroniono. Ale w wyniku protestów i działań środowisk twórczych w projekcie pojawiła się propozycja utworzenia specjalnego funduszu nie tylko na pojedyncze audycje, ale na całe programy. Sądzę, że ten zapis dotyczył przede wszystkim radiowej Dwójki i TVP Kultury.

Uczestniczyłem ostatnio w spotkaniu zorganizowanym przez Rzecznika Praw Obywatelskich, podczas którego przedstawiciele mediów, kultury i polityki zgodnie przyznali, że najprostszą metodą uzdrowienia mediów publicznych byłoby wprowadzenie abonamentowej opłaty (oczywiście pod warunkiem, że byłaby skutecznie ściągana). Tak jest we wszystkich cywilizowanych krajach na świecie. W Anglii ten system działa bez zarzutu.

Inny pomysł - by telewizja była dotowana przez rząd - wzbudził gwałtowny sprzeciw.

I jeszcze jedno: w całej tej naszej walce o TVP Kultura chodziło o media publiczne - wolne, niezależne i silne. To one są gwarantem istnienia takiej stacji jak TVP Kultura. Osłabienie mediów publicznych (z czym mamy do czynienia obecnie) zagraża programowi skierowanemu do polskiego inteligenta, który jeśli idzie o mechaniczne liczydło demokracji, niewiele znaczy.

Jak dużo pieniędzy potrzeba, by robić kulturę w mediach publicznych?

Prawda jest taka, że budżet na kulturę niemal zawsze był niski, ale w związku z kryzysem pojawiły się dodatkowe cięcia. Dla nas jednak jest to sytuacja normalna: od zawsze pracujemy w porozumieniu z innymi instytucjami kulturalnymi. Paradoksalnie, postrzegałem tę sytuację jako stymulujący impuls do jeszcze silniejszej współpracy ze środowiskami i instytucjami, którym leży na sercu dobro kultury narodowej: z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Instytutem Książki, Centrum Myśli Jana Pawła II, Narodowym Centrum Kultury, Stowarzyszeniem Filmowców Polskich, departamentami kultury województw i miast...

Kulturę w telewizji można robić tanio, ale nie można zejść poniżej pewnego poziomu, jeśli zależy nam na jakości przekazu. Kiedy realizujemy koncert symfoniczny (a wprowadziliśmy do Telewizji Polskiej realizacje muzyki klasycznej typu BBC, gdzie materiałem do pracy realizatora jest partytura), potrzeba odpowiedniej liczby kamer i dobrego oświetlenia. To samo dotyczy przeniesień czy transmisji teatralnych i wszelkich innych działań artystycznych. Z drugiej strony Kultura funkcjonuje na wyjątkowych zasadach: wiele razy słyszałem, jak przedstawiciele środowisk artystycznych, zapraszani do rozmaitych programów w TVP Kultura, godzili się na nasze niewygórowane honoraria lub wprost rezygnowali z nich, aby "być z nami".

Argument finansowy jest trudny do obalenia, bo widać gołym okiem kłopoty firmy, ale tym argumentem nie można usprawiedliwić wszystkich decyzji.

W ubiegłym tygodniu pojawiła się informacja, że rząd zamierza przekazać na działalność Dwójki i TVP Kultura 5 milionów złotych, które będą dystrybuowane w formie dotacji. Redaktorzy i producenci mogą kierować do Ministerstwa Kultury wnioski, a urzędnicy przyznają pieniądze pozytywnie ocenionym projektom. Jak ocenia Pan ten pomysł?

Jako dyrektor TVP Kultura wybierałem się właśnie do pana ministra, żeby rozmawiać o tym pomyśle i przedstawić konkretne projekty do realizacji. Są tam zarówno działania kulturotwórcze realizowane przez instytucje podległe ministerstwu, jak i akcje społeczno-kulturalne, powiązane z promocją kultury i edukacją społeczną. Mam nadzieję, że ministerstwo będzie zainteresowane tymi propozycjami i pozwoli nam je zrealizować.

Czy ten sposób finansowania jest dobrym rozwiązaniem? To środek doraźny, który zrodził się z potrzeby chwili i przede wszystkim ma pomóc w przetrwaniu radiowej Dwójce. Zresztą dla mnie to dowód, że dla dobra kultury narodowej można działać wspólnie: przypominam, że była to idea poprzednich ministrów kultury, która teraz została ochoczo podjęta przez rząd.

Nie wydaje mi się jednak, by to był dobry sposób finansowania mediów publicznych. Doraźnie ten środek może spełnić swe zadanie. Dwójka przetrwa, TVP Kultura uratuje kilka ważnych, już istniejących, ale zawieszonych z racji kryzysu ekonomicznego inicjatyw (jak chociażby realizacja telewizyjna "Wymazywania" Krystiana Lupy). Jeśli natomiast miałby to być precedens, który potem przerodzi się w twardą regułę, to zasadne są obawy o jego determinujący wpływ na politykę kulturalną mediów publicznych.

Można się obawiać, że rola anteny kulturalnej zostanie sprowadzona do działalności usługowej wobec ministerstwa.

To prawda. Ten mechanizm może spowodować, że telewizja będzie się zajmować tylko tymi projektami, które wcześniej uzyskały akceptację ministerialną i na które wyasygnowano środki. Ale obecnie ten pomysł wydaje się jakimś rozwiązaniem.

Nie trzeba wielkiej przenikliwości, by zorientować się, że w likwidacji TVP Kultura nie chodzi tylko o oszczędności. Zdarzenia związane z tym tematem układają się w spójną narrację. Najpierw do ustawy medialnej nie wchodzi zapis o kanałach tematycznych, następnie pojawia się informacja o zintegrowaniu ich w jednym paśmie, dyrektorzy poszczególnych anten tracą pracę... Wygląda na to, że nie jest to jedynie wewnętrzna sprawa telewizji, ale także pewien polityczny pomysł na funkcjonowanie kultury w mediach.

Rzeczywiście, wszystko układa się w taką narrację. Czy ma jednak sens łączyć ze sobą to, co dzieje się w telewizji, z okołoustawowymi działaniami rządu? Nie wiem, czy istnieje bezpośrednia zależność. Wskazałbym jednak na obecność swego rodzaju liberalnego upiora dziejów, który działa teraz w Polsce. Obserwujemy to nie tylko na przykładzie ustawy medialnej, ale również w dyskusji o raportach na temat stanu kultury polskiej.

Liberalne myślenie o kulturze, które zarząd telewizji zdaje się podzielać, nie widzi konieczności wspierania wielu projektów, bo postrzega je jako nieekonomiczne. Dotyczy to zarówno eksperymentalnej sfery kultury, jak i tych jej form, które są związane z tradycją. Obecna władza sprawia wrażenie, jakby ta sfera naszego życia społecznego nie miała najmniejszego znaczenia. Jakie są efekty tej postawy?

Środowiska kulturalne zaczynają się dystansować do takiej polityki, bo z racji uprawianej profesji ludzie kultury są w stanie dostrzec druzgocące skutki, jakie dla naszej przyszłości ma taka liberalna wizja.

Wymowne jest to, że podobne słowa krytyki dochodzą ze środowisk, które światopoglądowo znajdują się niejednokrotnie na antypodach.

Dlatego na pana poprzednie pytanie można odpowiedzieć inaczej: dzięki całej tej złowróżbnej sytuacji środowiska kulturalne ukonstytuowały się jako podmiot życia publicznego. Mówię tu nie tylko o twórcach, ale o środowiskach uniwersyteckich, a także o inteligentach, czyli wszystkich tych, którzy wykonują zawody inteligenckie i etos inteligenta ma dla nich znaczenie. Tym razem punktem odniesienia nie jest wyimaginowany, wykreowany instrumentalnie na użytek doraźnej sytuacji politycznej przeciwnik (taka czy inna partia). Tym, co organizuje ludzi, jest potrzeba obrony kultury.

Jeśli efektem panowania aroganckiej, antykulturowej doktryny liberalnej będzie ukonstytuowanie się takiej postawy, to będzie to ogromny zysk duchowy... Duchowy, bo nie wierzę, żeby w tym momencie udało się coś zrobić na poziomie instytucjonalnym. Ale trzeba się trzymać zasad i, nie oglądając się na okoliczności, robić swoje. Tej formule budząca się z letargu inteligencja polska była zawsze wierna. I to pozwala mieć nadzieję.

Krzysztof Koehler - (ur.1963) jest poetą, krytykiem literackim, autorem czterech tomów wierszy, pracownikiem naukowym w Instytucie Polonistyki UJ, od 2006 roku do końca lipca 2009 roku był dyrektorem TVP Kultura.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2009