Pudło pełne kultury

Podstawowym problemem Dwójki jest brak pieniędzy. To program utrzymujący się niemalże w 100 proc. z abonamentu, którego ściągalność spada. W 2008 r. KRRiTV zebrała 726 milionów złotych, w 2003 r. było to 905 milionów.

14.07.2009

Czyta się kilka minut

Rys. Mirosław Owczarek /
Rys. Mirosław Owczarek /

Głos słuchaczy

W dniu protestu dziennikarze radiowej Dwójki otrzymali ok. 1300 e-maili. Poniżej fragment jednego z nich: "Gorąco popieram Państwa protest, podobnie jak wielu innych z resztki zainteresowanej »kulturą wyższą«. Politycy okoliczni zdają się nie być zainteresowani tego rodzaju tematyką, ponoć niezbyt spektakularną. Natomiast gdyby udało się stworzyć jakąś fundację/stowarzyszenie na rzecz Programu 2 Polskiego Radia, z radością opodatkowałabym się na jej rzecz (z podziałem na »Tygodnik Powszechny«!). Bez Dwójki pozostaje mi BBC 3 i 4 czy powrót do języka francuskiego. Dziękuję za wszystko, co Państwo robią na rzecz kultury".

8 lipca pracownicy radia stawili się w pracy. Można by sądzić, że nic dziwnego się nie dzieje. Nawet o godz. 11 - zwyczajowo - rozpoczęło się redakcyjne kolegium. A jednak ten dzień różnił się od innych. Od szóstej rano zamiast audycji można było usłyszeć na antenie śpiew ptaków. Przerywano go jedynie "Warszawianką", historycznym sygnałem Programu 2, i komunikatem o proteście. Akcja trwała przez 24 godziny. Czy zmieni sytuację Dwójki i innych mediów publicznych?

Protest

Po raz pierwszy w III RP dziennikarze mediów publicznych zdecydowali się na tak radykalne działanie. Kilka dni wcześniej ogłosili: "Pogarszająca się sytuacja finansowa Programu zmusiła nas do wyjątkowej formy protestu. To apel, który kierujemy do słuchaczy, naszych przyjaciół, do środowisk twórczych, kolegów dziennikarzy i tych, którzy decydują o losie publicznych mediów". Co skłoniło ich do tak niecodziennej demonstracji?

Od kilku lat zmniejsza się finansowanie Dwójki. W ubiegłym miesiącu okazało się, że honoraria redakcyjne zostaną obcięte o 50 proc. (współpracowników w jeszcze większym stopniu). Uderza to przede wszystkim w dziennikarzy i realizatorów, bo stanowią one znaczną część ich comiesięcznego wynagrodzenia, a i tak do tej pory było ono niewielkie.

Można oczywiście powiedzieć, że zorganizowano jedynie strajk płacowy. Ale pod znakiem zapytania staje też możliwość udziału radia w ważnych festiwalach muzycznych. Istnieje groźba ograniczenia liczby transmisji koncertów. Podróże poza Warszawę były coraz rzadsze. Jeden z radiowców mówi wprost: - Jeżeli mi bardzo zależy, aby gdzieś pojechać, to sam muszę sobie sfinansować wyjazd, a potem opowiedzieć słuchaczom, co tam zobaczyłem.

Radio nie mogło na bieżąco reagować na rozmaite wydarzenia. Trudno zapraszać gości spoza Warszawy, mówić o tym, co dzieje się poza stolicą.

Małgorzata Małaszko, zastępca dyrektora Programu 2, która wypowiada się w imieniu protestujących pracowników, podkreśla: - To był apel o ustabilizowanie sytuacji. My umiemy wypełniać misję publiczną. Tylko nie można działać z dnia na dzień.

Dodać można, że tylko zapewnienie odpowiednich środków pozwoli utrzymać działalność na dotychczasowym poziomie. Problemem nie jest tylko obecny rok, lecz także kolejne. Czy z czegoś jeszcze można zrezygnować? - Nawet nie chcę o tym myśleć. Wszystkie cięcia, które można było wykonać bez dramatycznie obniżającej się jakości programu, zostały zrobione - odpowiada Małaszko. Obecna sytuacja powoduje, że pod znakiem zapytania stoi włączenie się Dwójki w obchody jubileuszowego Roku Chopinowskiego.

Największa filharmonia...

Redakcja Dwójki mówi o sobie - może niezbyt skromnie - że jest największą filharmonią, teatrem i gazetą kulturalną w kraju. Tu można wysłuchać relacji z debat literackich, poznać nową poezję czy prozę, poznać aktualności teatralne czy filmowe. Tu wreszcie można znaleźć najciekawszą ofertę muzyczną - od klasyki poprzez jazz czy folk. Dzięki Dwójce słuchacze mogą na żywo uczestniczyć w najważniejszych koncertach i festiwalach w kraju, jak Warszawska Jesień, Wratislavia Cantans, Sacrum Profanum, Misteria Paschalia czy Chopin i jego Europa, a także, dzięki współpracy z Europejską Unią Nadawców (EBU), organizowanych poza granicami Polski. Z Dwójką są związane i przez nią finansowane (bądź współfinansowane): Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia, Polska Orkiestra Radiowa, Orkiestra Kameralna Polskiego Radia "Amadeus" Agnieszki Duczmal i Chór Polskiego Radia.

Jest jeszcze jedno oblicze Dwójki - mniej chyba znane. Powstało forum dyskusyjne o kulturze z udziałem słuchaczy. Warto zajrzeć na stronę internetową radia. Tam rozmawia się o tym, jak Gombrowicz ocenił Sienkiewicza, o Monteverdim i Tycjanie, o Paco de Lucii i Bogusławie Schaefferze.

Dwójka to program, w którym, jak piszą sami słuchacze, wszystko odbywa się kulturalnie, "z dbałością o język, bez pośpiechu, bez ciągłego podawania godziny i skocznych dżingli, bez papki słownej i przygłupich konkursów. I, co ważne, bez reklam" (to opinia z jednego z forów internetowych). Jednak to także program o wiernej, ale relatywnie niezbyt dużej słuchalności - 0,7 proc. udziału w rynku radiowym. RMF FM zajmuje 26,7 proc., Trójka - 6,4 proc. (kwiecień-czerwiec, dane za Radio Track-SMG/KBR, MillwardBrown). Czy ten skromny wynik nie jest ceną, jaką płaci się za przywiązanie do misji publicznej? Małgorzata Małaszko podkreśla, że oferta Dwójki "wymaga od słuchacza zaangażowania oraz dyscypliny intelektualnej i emocjonalnej". Jest wyzwaniem dla wszystkich: zarówno dla tworzących program, jak i dla jego odbiorców.

Oczywiście, sytuacja nie jest czarno-biała. Tylko 22 proc. stanowią słuchacze do 40. roku życia, aż 35 proc. przekroczyła sześćdziesiątkę. Ale też 36 proc. z nich ma wykształcenie wyższe, a 44 proc. - średnie (dane za Radio Track-SMG/KBR, MillwardBrown). Sami pracownicy zdają sobie sprawę, że Dwójce bywa zarzucana koturnowość. Jednak program się zmienia. Jak mówi jedna z redaktorek: - Coraz częściej wchodzimy w dialog, rozmowę. Nie chcemy jednak - ani słuchacze tego nie chcą - by to prowadziło do spłaszczenia przekazu. Trudną sztuką jest mówić o kulturze wysokiej w prosty sposób.

Pracownikom udało się także wywalczyć niezależność, mimo że na redakcję mogły być wywierane naciski wychodzące nie ze środowisk politycznych, lecz twórczych. Problem uwikłań politycznych jednak pozostaje. Dwójka pada - może w mniejszym zakresie niż inne programy - ofiarą kolejnych zawirowań partyjnych. Chociażby niedawne wydarzenia. Po śmierci dyrektora programu Krzysztofa Zaleskiego ogłoszono, że jego następcą zostanie znany eseista Krzysztof Rutkowski. Jednak nie zdołał nawet objąć tej funkcji. Został nim za to Paweł Milcarek, redaktor naczelny "Christianitas", co wiele osób przyjęło ze zdziwieniem - padały pytania o groźbę ideologizacji Dwójki w związku z publicystyką Milcarka. Niezależnie jednak od tego, jak oceniamy te i inne nominacje, na podkreślenie zasługuje mechanizm bezkonkursowego wybierania dyrektora tak dużej instytucji kulturalnej. Tych kwestii nie można ominąć, jeśli chcemy poważnie rozmawiać o zmianach.

Słuchacze

Wróćmy do samego protestu. Czy łatwo było podjąć taką decyzję? - Nie. To była stresująca sytuacja. Trudno jest zastąpić skrupulatnie układany program koncertem ptaków - odpowiada Małgorzata Małaszko i dodaje: - Reakcja słuchaczy była bardzo serdeczna. Podejmując decyzje o proteście, chcieliśmy wykrzyczeć coś ważnego nie tylko dla nas. Wiedzieliśmy jednak, że odbędzie się to kosztem słuchaczy. Padały pytania: czy powinniśmy? Determinacja była jednak silniejsza. Okazało się, że mieliśmy rację. Reakcja naszych słuchaczy nie pozostawia wątpliwości. Otrzymaliśmy od nich nie tylko wsparcie, ale także sugestie, jak finansować i promować radio.

Przez cały dzień odbierano w redakcji telefony od słuchaczy. Przyszło około 1300 e-maili. Na forach internetowych, nie tylko Dwójki, toczyły się zażarte dyskusje. Głos zabierały zarówno osoby znane, jak też uczniowie szkół i emeryci. Listy poparcia napisali i Wilhelm Sasnal, i radiowiec z odległej Portugalii.

"Dla mnie obecność Dwójki w przestrzeni jest niezbędna. Odkrywałam i dorastałam powoli do wszystkich uroków Państwa Programu". "Jesteście jedną z ostatnich instytucji, które pokazują, że można żyć nie tylko chlebem". "Mam zaledwie 18 lat, ale Dwójkę bardzo często można usłyszeć z głośników mojej wieży. Podczas gdy inne stacje radiowe prezentują komercyjną muzykę i lansują wątpliwej jakości hity kolejnych młodych piosenkarzy, jedynie Dwójka dba o grono słuchaczy lubiących nieco ambitniejszą muzykę. Naprawdę warto, aby radio to istniało i nadawało dalej" - to tylko kilka fragmentów wybranych spośród nadesłanych listów. I jeszcze jeden głos, tym razem z internetowego forum Dwójki: "No cóż, nie jestem erudytką, nie jestem znawczynią muzyki, nie jestem mądra, nie jestem głupia. Nie pasuję do tego forum. [...] Myślę jednak, że reprezentuję sporą liczbę osób, dla których Dwójka jest ważna, bardzo ważna". Jest dla nich "azylem, ucieczką. Ja jestem wśród nich. I będę walczyć".

Przyszedł przełom?

Protest nie dotyczył jedynie Programu 2, lecz wszystkich nadawców publicznych. - Program 2 jest w całości finansowany z budżetu i na jego przykładzie najlepiej widać, jak będą wyglądały media bez istnienia takiego funduszu - komentuje akcję Jan Dworak, producent telewizyjny i prezes Telewizji Polskiej w latach 2004-06. - Myślę też, że wsparcie tego protestu może pomóc politykom w zrozumieniu racji innych stron społecznego dialogu i tym samym w rozwiązaniu trudnej sytuacji mediów publicznych - dodaje Dworak.

- Sytuacja jest dramatyczna - mówi z kolei Eugeniusz Smolar, były dyrektor Sekcji Polskiej Radia BBC, członek zarządu Polskiego Radia w latach 1998-2004 oraz jego dyrektor programowy w latach 2004-2005. Dodaje jednak: - Nikt się tym nie przejmie, a władze Polskiego Radia uderzą mocniej w Program 2, bo nie przynosi on dochodów. Złudzeniem jest także to, że ktoś z decydentów przejmie się losem Dwójki.

Smolar wskazuje także na inne problemy:

- Program już wcześniej został mocno osłabiony przez odebranie sieci mocniejszych nadajników za prezesury Krzysztofa Czabańskiego. Problemem jest zastygła, mocno tradycjonalistyczna forma bez nowatorstwa, próby przybliżania kultury wysokiej, szczególnie literatury i publicystyki, nowym pokoleniom. Tak więc wszystko wskazuje na to, że Dwójkę czeka marginalizacja.

Podstawowym problemem radia jest brak pieniędzy. To program utrzymujący się niemalże w 100 procentach z abonamentu. Reklamy zajmują jedynie 0,19 proc. ramówki (dla porównania w RMF FM 4,56 proc. - za KRRiTV). Ich znikoma obecność to świadomy wybór redakcji. A ściągalność abonamentu systematycznie spada. W 2008 r. KRRiTV zebrała 726 milionów złotych, tymczasem w 2003 r. było to 905 milionów (spadek prawie o 20 proc.). Sytuacja ta przekłada się przede wszystkim na stan finansów publicznego radia. W ubiegłym roku otrzymało ono z abonamentu niecałe 162 miliony (rok wcześniej prawie 199). Protest dziennikarzy Dwójki był jednocześnie apelem do słuchaczy: wpłacajcie na media publiczne, mimo że niektórzy politycy chętnie mówią o haraczu czy o jakiejś daninie składanej przez obywateli.

Organizatorzy protestu liczą na poważną dyskusję o sposobie finansowania. Nowa ustawa w miejsce abonamentu przewiduje powołanie funduszu misji publicznej. Jednak rząd się nie zgodził, by ustawowo zagwarantowano środki na obecnym poziomie. Finanse mediów publicznych w przyszłym roku to wielka niewiadoma (nie wiadomo też, czy nowa ustawa w ogóle wejdzie w życie; niepewna jest również zgoda Komisji Europejskiej na proponowany w niej sposób finansowania mediów).

Nie chodzi jednak o to, by rozmawiać wyłącznie o pieniądzach. Konieczna jest debata o tym, czym jest misja publiczna i w jaki sposób jest ona definiowania. - Dziś doszło do degradacji tego pojęcia. Obrosło ono tyloma definicjami, stało się tak pojemne, że przestało cokolwiek oznaczać - podkreśla Małaszko.

Pojęcie "misja" trzeba redefiniować. Tylko wtedy uda się na nowo określić funkcję mediów publicznych. - Debata o nich zaczęła schodzić na manowce. Została podporządkowana kwestiom politycznym i tylko w tym kontekście jest prowadzona. Ewentualnie dotyczy programów, które wokół polityki oscylują bądź są jej bezpośrednio poświęcone. To jest głęboka niesprawiedliwość wobec Polskiego Radia, ale też Telewizji Polskiej. Sprowadzanie tych instytucji wyłącznie do miejsca przekazywania wiadomości czy udostępniania anteny politykom jest ich degradowaniem - ocenia Małaszko.

W nieustających sporach nie mówi się zbyt wiele o Programie 2 czy TVP Kultura (dla tej ostatniej zabrakło nawet miejsca w nowej ustawie medialnej). Może należy powiedzieć inaczej. Wystarczy, że pada pytanie o stan mediów publicznych, i wtedy kolejne zarządy mówią: patrzcie, przecież tam realizujemy misję. Istnienie Dwójki czy TVP Kultura stało się dla nich (i dla stojących za nimi polityków) alibi uzasadniającym ich rządy. I chyba nikogo nie zdziwiło, że obecny p.o. prezesa Robert Wijas z ochotą poparł protest dziennikarzy.

W dniu protestu minister kultury Bogdan Zdrojewski powiedział, że za rozwiązanie obecnej sytuacji są odpowiedzialne przede wszystkim władze radia oraz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Ale dodał też, że trudno przecenić dotychczasowy dorobek radiowej Dwójki. - Na tej antenie były i są prezentowane najciekawsze wydarzenia artystyczne. W związku z tym sytuacja anteny nie może być obojętna dla nikogo - powiedział Zdrojewski. Zapowiedział również, że poszuka środków na wsparcie orkiestr radiowych. Wreszcie z zespołem Dwójki spotkał się też Janusz Kochanowski. Rzecznik Praw Obywatelskich zapowiada na

22 lipca okrągły stół w sprawie sytuacji w Dwójce. Mają w nim uczestniczyć przedstawiciele ministerstwa kultury, skarbu, posłowie sejmowej komisji kultury, przedstawiciele KRRiTV oraz - oczywiście - przedstawiciele programu. - Liczymy na poważną rozmowę o sobie, ale przede wszystkim o całych mediach publicznych - mówi Małgorzata Małaszko.

***

8 lipca można było usłyszeć ludzi kultury, wypowiadali się dziennikarze, a milczeli politycy. Nie było słychać premiera i innych czołowych polityków rządzącej koalicji. Być może niewiele dla nich znaczy niespełna 400 tys. słuchaczy Dwójki. Szybko wróciliśmy także do sporów "pan X ma być prezesem telewizji, a pan Y radia". Dla polityków ta kwestia jest bardziej interesująca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2009