Milczenie kanclerza

Współpraca Niemiec i Rosji przynosiła Europie korzyści - fakt, że taką brednię wygłasza prezydent Rosji, nie dziwi nikogo. Ciągle dziwi jednak, że kanclerz Niemiec milcząco akceptuje podobną wizję historii kontynentu.

22.05.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Kanclerza Niemiec i prezydenta Rosji łączy osobista przyjaźń, a fundamentem tego uczucia są - jak wyznali obaj mężowie stanu w niezwykle obszernym wywiadzie, opublikowanym w bulwarówce “Bild-Zeitung" tuż przed obchodami 8/9 maja - dzieje rodzinne obu polityków: ojciec Gerharda Schrödera zginął w 1944 r. w Rumunii, zabity przez czerwonoarmistów, starszy brat Władimira Putina umarł z głodu w oblężonym przez Niemców Leningradzie, a ojciec obecnego prezydenta służył na okręcie podwodnym i został ciężko ranny. W ich biografiach - to obwieścili kanclerz i prezydent dziesięciu milionom czytelników “Bild-Zeitung" - odbijają się losy narodów niemieckiego i rosyjskiego.

Męska przyjaźń... Obowiązkiem mężów stanu jest (tak stanowi np. konstytucja Niemiec) reprezentowanie interesów własnego kraju. Czy da się to pogodzić z osobistą przyjaźnią, jest - z punktu widzenia tego nadrzędnego zadania - sprawą w istocie mało istotną. Chyba, że męska przyjaźń staje się dla męża stanu obciążeniem.

Fakt, że kanclerz Niemiec przyjął zaproszenie do Moskwy na obchody 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej, to najwyraźniej coś więcej niż tylko polityczna kalkulacja. Z punktu widzenia Schrödera to kulminacja procesu pojednania z dawnymi wrogami w całej serii licznych uroczystości, której do tej pory brakowało. Udział Schrödera w uroczystościach rocznicowych w Warszawie i w Normandii w ubiegłym roku podkreślił po raz kolejny, że dawni zwycięzcy i pokonani są już, i to od dawna, sojusznikami i partnerami. Teraz, 60 lat po wojnie, Schröder chciałby dopełnić tego obrazu, ogłaszając uroczyście pojednanie niemiecko-rosyjskie. Czy jednak kanclerz ma w ogóle świadomość, że wchodząc na ten grunt porusza się po bardzo cienkim lodzie?

Warunkiem pojednania jest bowiem uznanie prawdy historycznej. Tymczasem przyjaciel kanclerza Władimir Putin prawdy tej nie tylko nie uznaje, ale stawia ją na głowie. A kanclerz, słuchając tego, milczy.

Kilka przykładów ze wspólnego wywiadu w “Bild-Zeitung". Milczy Schröder, gdy Putin (były agent KGB, przez wiele lat działający w NRD) mówi, że jest dumny z tego, że to właśnie “nasz naród stworzył warunki do zakończenia zimnej wojny i do unicestwienia muru berlińskiego". Czy dobrze słyszymy? Czy naprawdę Władimir Putin twierdzi, że to Związek Sowiecki “unicestwił" mur berliński? Przecież jest to historyczne kłamstwo, oczywiste - zdawałoby się - dla każdego. Ale nie dla Schrödera, który na zdjęciu w “Bild-Zeitung" siedzi uśmiechnięty obok Putina, słucha - i milczy.

Zaraz na początku wywiadu Putin broni Józefa Stalina przed porównywaniem go do Adolfa Hitlera. Wielu chciałoby nazwać dziś Stalina zbrodniarzem, mówi prezydent, podczas gdy Stalin “nie był przecież nazistą". Święta prawda, Stalin nie był nazistą. Tylko że nikt tego nie twierdzi. Po cóż więc Putin broni przed nigdy nie postawionym zarzutem człowieka, który był zbrodniarzem, i którego zbrodnie w niczym nie ustępowały zbrodniom Hitlera? Chyba tylko po to, aby relatywizować zbrodniczość Stalina: “Stalin i jego epoka są nieusuwalną częścią naszej trudnej historii - dowodzi prezydent w “Bild--Zeitung" - a historię należy znać, aby móc wyciągać z niej właściwe lekcje".

Potem Putin robi się cyniczny: “Stosunki między Rosją a Niemcami - to jest najważniejsza lekcja historii - mają kluczowe znaczenie dla sytuacji w Europie. Od ich kształtu i jakości zależało w przeszłości dobro kontynentu. Przyjaźń i konstruktywna współpraca między naszymi dwoma narodami przynosiły korzyść wszystkim narodom Europy".

Czyżby? Czy rzeczywiście było tak, że ścisła współpraca Niemiec i Rosji przynosiła korzyść wszystkim innym narodom Europy? Na przykład Polsce, wymazanej w XVIII w. na ponad sto lat z mapy kontynentu przez bardzo ściśle współpracujących Rosjan i Niemców (przy udziale Austriaków)? A potem w 1939 r. zaatakowanej wspólnie przez III Rzeszę i ZSRR? Putin i Schröder zachowują się tak, jakby nigdy nie było paktu Hitler-Stalin. Zamiast tego Putin mówi o “korzyściach dla kontynentu", co w uszach Litwinów, Polaków, Łotyszów czy Estończyków musi brzmieć jak kpina z ich cierpień. A kanclerz milczy.

I nie tylko milczy. Słowami, które szczególnie często padają z ust obu polityków, są “wyzwolenie" i “pojednanie". Rzecz w tym, że rok 1945 dla wielu narodów Europy (w tym dla części narodu niemieckiego) nie oznaczał wyzwolenia, ale ciąg dalszy zniewolenia, tylko już w innym systemie totalitarnym. Polityk, zwłaszcza niemiecki, powinien szczególnie ostrożnie posługiwać się językiem, gdy mówi o historii nie tylko swego kraju, ale także innych narodów. To niby takie oczywiste...

Przełożył WP

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1935-2020) Dziennikarz, korespondent „Tygodnika Powszechnego” z Niemiec. Wieloletni publicysta mediów niemieckich, amerykańskich i polskich. W 1959 r. zbiegł do Berlina Zachodniego. W latach 60. mieszkał w Nowym Jorku i pracował w amerykańskim „Newsweeku”.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2005