Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pomiędzy rokiem 1975 (okaleczony przez cenzurę tom „Organizm zbiorowy”) a 1989 („nadziemne”, jeszcze ocenzurowane wydanie „Niepodległych nicości”) nieobecny w obiegu oficjalnym. Tegoroczny laureat Nagrody imienia Zbigniewa Herberta.
Ryszard Krynicki wypowiada się rzadko i raczej niechętnie, kiedy jednak godzi się na rozmowę, mówi rzeczy istotne i nie zbywa interlokutora, nawet jeśli pytania są niezbyt oryginalne. Dlatego książka zawierająca wybór rozmów z wielu lat stanowi fascynujący autokomentarz poety.
Jeśli spojrzymy na jej zawartość od strony chronologii, zauważymy znaczącą nierównowagę. Tom otwiera rozmowa z Krynickim i Stanisławem Barańczakiem, przeprowadzona przez Kazimierza Wóycickiego i opublikowana w 1974 r. na łamach „Więzi”, potem jest zapis spotkania zorganizowanego pod koniec lat 70. przez niezależny Studencki Komitet Solidarności we Wrocławiu i krótki wywiad prasowy z 1981 r. – cała reszta to już ostatnie ćwierćwiecze. Powracają te same wątki, podejmowane na rozmaite sposoby, zawsze z namysłem i powagą, choć ów zasadniczy ton podszyty jest czasem leciutkim humorem i autoironią. Krynicki mówi o własnym rozumieniu poezji i jej zadań, o swoich mistrzach, o książkach, które były dla niego ważne (jest wśród nich zarówno „Proces” Kafki, jak i „Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi” Verne’a), o pokoleniu zwanym Nową Falą, o poczuciu wspólnoty i zarazem samotności wobec doświadczeń granicznych, o stosunku do polityki. Opowiada o dylematach wydawcy, o pracy edytora wierszy Herberta i tłumacza Paula Celana. Mówi też – niewiele, ale bardzo przejmująco – o swojej biografii, o obrazach i dźwiękach zapamiętanych z dzieciństwa, o źródłach poczucia obcości i wykorzenienia.
I – jakkolwiek paradoksalnie to brzmi – mówi o milczeniu. O lekcji milczenia, jakiej udzielił mu Zbigniew Herbert, nie reagując na krytykę swojego wystąpienia podczas Kłodzkiej Wiosny Poetyckiej w 1972 r. (epizod ten stał u źródeł przyszłej przyjaźni między poetami) i o wieloletnim milczeniu własnym. „Dla mnie milczenie jest przede wszystkim rodzajem higieny umysłu. Musiałem się go nauczyć, jak wszystkiego innego. Nie muszę co roku wydawać książki, żeby istnieć. Do tej masy słów, która nas zewsząd zalewa i zamula, nie chcę dodawać swoich. Przede wszystkim jednak – kiedy się milczy, lepiej się słyszy głosy innych ludzi”. „Wiersze należy pisać, kiedy ma się coś do powiedzenia. Kiedy doznaje się olśnienia. Kiedy dokonuje się duchowego odkrycia, albo przynajmniej ma się wrażenie, że się go dokonało”. Bogata i mądra książka. ©℗
GDYBYM WIEDZIAŁ. ROZMOWY Z RYSZARDEM KRYNICKIM. Opracowanie Anna Krzywania Biuro Literackie, Wrocław 2014