Wewnątrz kamienia

Prawdziwe wydarzenie: bez wcześniejszych zapowiedzi, dokładnie na obchody piętnastolecia Wydawnictwa a5 ukazał się nowy tom wierszy Ryszarda Krynickiego. Pomijam już, że jest to pierwsza książka Krynickiego w oficynie, którą sam współtworzy; wśród czterdziestu sześciu pozycji redagowanej przez niego Biblioteki Poetyckiej Wydawnictwa a5 nie znajdziemy jego nazwiska jako autora... Przede wszystkim jednak jest to pierwsza jego publikacja książkowa od roku 1996, od Magnetycznego punktu (1996).
 /
/

W dodatku “Magnetyczny punkt" był kolejną wersją udoskonalanego i zmienianego wyboru z całej twórczości poety, rozbudowaną kontynuacją “podziemnego" tomu “Niepodlegli nicości" (1988) - tym razem zaś, po raz pierwszy od kilkunastu lat, otrzymaliśmy książkę nową, w której spotykają się rozmaite rejestry i style, ale ukryte nici wewnętrznych powiązań, widoczne coraz wyraźniej podczas kolejnych lektur, budują kompozycyjną całość.

Jaki jest jej układ? Najpierw mamy trzy niezwykłe, bardzo osobiste prozy pod wspólnym tytułem “Kamień z Nowego Światu". Tytuł wzięty został z trzeciej, towarzyszy jej ilustracja; tak ważny jest dla poety ów znaleziony na podwórzu wiejskiego domu piaskowcowy krąg wycięty z żydowskiej macewy, którego stał się “chwilowym strażnikiem". Potem jest “Szron", czyli wiersze, które zamykały jako wiersze nowe “Magnetyczny punkt"; znajdziemy w nich jednak istotne zmiany. Potem - “Trzy wiersze tylko dla ciebie", szesnaście “Wierszy podróżnych" (niektóre z tegorocznymi datami) i trzydzieści dwa utwory z cyklu “Nowe xenie (i elegie)". Na koniec: “Cztery tłumaczenia" - Paul Celan, Hans Magnus Enzensberger, György Petri i Jürgen Fuchs; nie są to oczywiście teksty przypadkowo dobrane, obecność każdego tłumaczy się związkiem z umieszczonymi wcześniej wierszami samego Krynickiego.

***

Wspomniałem już o jedynej ilustracji wewnątrz tomu, fragmencie macewy, którego przypadkowe odnalezienie budzi poczucie obowiązku, każe szukać dlań schronienia “trwalszego niż kruche litery". We “Fragmentach z roku 1989" (publikowanych już w “Magnetycznym punkcie") czytamy: “zdejmij ze mnie popiół, / zdejmij ze mnie ciężar nie / mojej winy, daj mi przenieść / na drugi brzeg // rany: pokutę, // żal". Kto jest adresatem tego wezwania? Fragment “Fragmentów", którego w “Magnetycznym punkcie" nie było (“twoje niczyje już ciało / płynące znikąd do nikąd / ...... / świta okaleczony świat"), w połączeniu z wcześniejszą wzmianką o Sekwanie, jeszcze wyraźniej wskazuje na Paula Celana, jednego z poetów dla Krynickiego najważniejszych.

Niezawiniona wina, niepojęty obowiązek, któremu być może nie uda się sprostać - i równie niepojęta, kosmiczna samotność będąca udziałem człowieka zagubionego wśród wielości światów i miliardów “pierzchających galaktyk". Na okładkach zobaczymy dwa zdjęcia z kosmosu wykonane dzięki teleskopowi Hubble’a: jedno przedstawia mgławicę zwaną “kocim okiem", drugie - resztki po eksplozji supernowej. W wierszu “Szron", w którym Marian Stala odnalazł powinowactwo z “kosmicznym" obrazowaniem Tadeusza Micińskiego ze słynnego tomu “W mroku gwiazd", “Czarne słońca / zapadają się w siebie / w nieludzkim // milczeniu". I jest jeszcze to, co było przed Wielkim Wybuchem, a co “nie mieści się w żadnych // ludzkich ani nieludzkich / wymiarach"...

Ale przygodność i znikliwość naszego bytu uwyraźnia się nie tylko w konfrontacji z odległymi przestrzeniami. W pięknym wierszu “Ukradkiem" czytamy:

Ukradkiem, dyskretnie

podnoszę ze ścieżki

swojego starszego brata,

ślimaka,

żeby go nikt nie nadepnął.

Starszego pewnie o miliony lat.

Brata w niepewności istnienia.

Obaj jednako nie wiemy,

po co zostaliśmy stworzeni.

Obaj jednako zapisujemy nieme pytania,

każdy swoim najbardziej intymnym pismem:

potem strachu, nasieniem, śluzem.

Dlatego tak ważne są spotkania. Jak w “Trzech wierszach tylko dla ciebie", najlapidarniejszych wierszach miłosnych, jakie czytałem. Jak w “Wierszach podróżnych", które w znacznej części są przywoływaniem duchów, obcowaniem z nimi. Kafka, Celan, Petri, Fuchs, W.G. Sebald, Brodski, Herbert... Spotkanie odbywa się często w przestrzeni snu, tam też pojawia się czasem niejsna nadzieja, nigdy do końca niedopowiedziana obietnica poznania. We śnie rozbrzmiewa (wiersz “Może") przerwane “pomyłkowym telefonem z drugiej półkuli" zdanie: “Kiedy umrzesz, będziesz...". Obok zaś czytamy:

“Dotknąć istoty rzeczy".

Śniłem już kiedyś,

że dotykam istoty rzeczy.

Po omacku, od środka,

wewnątrz kamienia.

I najbardziej zagadkowa i wieloznaczna z obietnic, w wierszu “stuk-puk", którego przytaczać nie będę, a który zawiera przesłanie “od M.B.?". Kto ów wiersz przeczyta, z łatwością rozszyfruje inicjały.

Nie wspomniałem dotąd o jeszcze jednym rejestrze: o wierszach pokazujących niby w migawce świat współczesny, dających świadectwo niezgody na rządzące nim reguły i dystansu wobec form powszechnie wokół przyjętych. Krynicki przyszpila podsłuchane i podpatrzone zdania, notuje obrazy i sytuacje, przyglądając się im z mieszaniną obrzydzenia, rezerwy nie pozbawionej humoru i fascynacji. Jak owemu cytatowi z Internetu: “Full wypas: Norwid. / Komplet. Pięć tomów w futerale. / Wyglądają na nieczytane".

Bo też dla poety tak mocno odczuwającego “bezwstyd swojego wyznania" (określenie z wiersza “Efekt obcości", który zaczyna się od słów “Własne wiersze wolę czytać w obcym języku"), zmierzającego poprzez krystaliczną przejrzystość ku milczeniu, obserwowanie nie tylko tego, co dzieje się dziś z językiem, ale i całej narastającej w naszej kulturze eksplozji ekshibicjonizmu i podglądactwa musi być doświadczeniem osobliwym.

Krynicki napisze ironicznie - jakże wielostronna to ironia! - w wierszu “Sposób": “Z gazet czytam już tylko nagłówki w kiosku, gdy płacę za bilet. / Za odłożoną kasę kupię w taniej jatce / niejedno dzieło, bestseller sprzed roku". I jeszcze jeden cytat: “Jak kłębki kurzu w kącie klatki schodowej / miękko kłębią się brudy czasów". To przełożony przez Krynickiego György Petri w dwuwierszu zatytułowanym “Wiadomości w skrócie". Ten sam Petri, nieżyjący już rówieśnik autora, w toczonej we śnie rozmowie na pytanie: “(...) powiedz mi, / jak tam jest?" odpowiada, wzruszając ramionami: “Jakie tam (...) / przecież jesteśmy tutaj". Pozostaje, już poza wierszem, pytanie drugie: czym jest nasze prawdziwe “tutaj"? (Wydawnictwo a5, Kraków 2004, s. 112. Cena 14 zł.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 52/2004