Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Mówi się, że z akt tych wynika, że w sprawę zamachu zamieszane były władze Związku Radzieckiego. Na ślad taki wskazywały od dawna liczne poszlaki. Tak więc, jeśli znajdzie to potwierdzenie w dokumentach, nie będzie to odkrycie sensacyjne.
Bardziej może nawet interesujące jest to, czego - według medialnych informacji - miałyby również dotyczyć dokumenty z archiwum “Stasi": chodzi o to, jak zaraz po zamachu funkcjonowały mechanizmy dezinformacji, prowadzonej przez tajne służby “bloku wschodniego". Ślady pozostawione przez Ali Agcę, wyraźnie miały bowiem skierować uwagę śledczych na tureckie ruchy skrajnie prawicowe i nacjonalistyczne. Po zamachu ukazało się też szereg książek, nie mówiąc o licznych artykułach, które sugerowały, iż za zamachem stoją amerykańskie służby wywiadowcze (na czele z CIA), albo nawet że spisek powstał w Watykanie (sic!). Ukazała się także książka, która sugerowała, jakoby za zamachowca odpowiadało “Opus Dei". Pracowałem wówczas w Rzymie, organizując polską edycję “L’Osservatore Romano". Pamiętam kilku polskich dziennikarzy, którzy z wielkim zapałem lansowali wśród kolegów z innych krajów “wersję amerykańską"...
Odkrycie mechanizmów ówczesnej manipulacji, która miała odwrócić uwagę od władz w Moskwie i od KGB jako potencjalnych zleceniodawców zamachu, może być dzisiaj bezcenne: może pomóc w uświadomieniu opinii publicznej tego, że działały wówczas siły programowej dezinformacji, na którą łatwo było się nabrać. Zamierzone jako śmiercionośne strzały Ali Agcy miały zatem swój ciąg dalszy. Jego ujawnienie może być dla nas, także na przyszłość, bardzo pouczające.