"Marianna" podrywa "Michela"

Czy Francuzi i Niemcy utworzą “unię w unii": osobną konstrukcję, mającą zabezpieczać ich pozycję w poszerzonej UE? Taką wizję mariażu niemieckiego “Michela" (Kowalskiego) z francuską “Marianną" - nawiązującą do krążącej po Europie od 1994 r. idei “twardego rdzenia" krajów ściślej zintegrowanych - przedstawił szef francuskiego MSZ Dominique de Villepin. Symbolicznie przed rocznicą zakończenia La Grande Guerre - to wojna 1914-18 (inaczej niż 1939-45) zdziesiątkowała męską populację Francji - Villepin mówił: “Unia między Francją a Niemcami to wyjątkowe wyzwanie historyczne, którego nie wolno zaprzepaścić". Wizję podchwyciła prasa: “Le Parisien" i “Le Monde" z entuzjazmem rozpisywały się, że mariaż taki jest możliwy.

23.11.2003

Czyta się kilka minut

Ambicje swoje, realia swoje. Nawet jeśli kraje wchodzące 1 maja 2004 r. do Unii mają swoje problemy, to podział na dynamiczny Zachód i zacofany Wschód należy do przeszłości. Francja i Niemcy - nadal aspirujące do bycia lokomotywą integracji (pisał o tym w poprzednim “TP" Marek A. Cichocki) - to ekonomicznie “chorzy ludzie" Europy. Oba kraje są największymi grzesznikami, jeśli chodzi o łamanie kryteriów strefy euro i struktualny zastój. W 2004 r. Niemcy trzeci rok z rzędu złamią Pakt Stabilizacyjny, przekraczając 3 proc. PKB jako granicę deficytu. Paryż zapowiada, że dopiero od 2005 r. skonsoliduje budżet i zejdzie poniżej 3 proc. zadłużenia. Komisja Europejska powinna obłożyć oba kraje sankcjami, ale to nierealne z powodów politycznych.

Sprzeczności są też w innych sferach. Mimo zwierania szyków w sporze o Irak, w polityce zagranicznej interesy Francji i Niemiec nie zawsze są zbieżne. Schröder jest potrzebny Chirakowi w sporze z USA, ale antyamerykanizmy francuski i niemiecki mają inny charakter: dla Paryża to program polityczny, dla Niemców nie. Niewiele wyszło z zapowiadanej wiosną Unii Obronnej: Francja, Niemcy i Belgia nadal dyskutują, czy tworzyć wspólny sztab alternatywny do NATO (francuscy generałowie woleliby samodzielność).

Francuski entuzjazm odnośnie mariażu Paryż-Berlin wywołał w Niemczech słaby odzew i sprawiał wrażenie sztucznego - może dlatego, że (jak przyznał “Le Monde") jego wizja to trochę groźba wobec “nowej" Europy: jak odrzucicie projekt konstytucji UE, to pójdziemy swoją drogą... Pytanie też, czy idea mariażu nie miałaby służyć partykularnym interesom Francji, która najpierw podporządkowała sobie Niemców w sporach z USA, a teraz mogłaby związać im ręce na forum Unii? W końcu to Niemcy, nie Francuzi, mogą bardziej skorzystać na jej rozszerzeniu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2003