Mały alfabet. Wielka radość

Lista wybitnych i sławnych osób, które pojawiają się na kartach "Małego alfabetu, jest tak imponująca, że odtąd nawet Almanach Gotajski wyda wam się karnetem balowym przedszkolaka.

05.05.2009

Czyta się kilka minut

Z "Małego Alfabetu" Dudzińskich /
Z "Małego Alfabetu" Dudzińskich /

To nie jest książka dla każdego. Słownik Dudzińskich przemówi do osób, które lubią czytać nie po kolei. Do ludzi, którym żal wypisanych ołówków, więc przechowują je w specjalnych słojach. Którzy zbierają ułamane końcówki kolorowych kredek. Kochają Groucho Marksa. Obciążają pamięć cytatami ze starych amerykańskich filmów. Kłócą się na odległość z telewizyjnymi lektorami. Wożą ze sobą pudła listów oraz zbiór kuriozalnych wycinków prasowych.

Pozostałych czytelników może zachęcić fakt, że dwójka autorów odnosiła spektakularne sukcesy artystyczne i literackie co najmniej na dwóch kontynentach, zjeździła cały świat, jadała obiady z "diabli wiedzą kim we fraku" (by zacytować jednego z ich sąsiadów w przekładzie jednego ze znajomych).

Strażników moralności na pewno zainteresuje, iż autorzy przyznają się do kontaktu z rozmaitymi zakazanymi substancjami psychoaktywnymi, a nawet przypisują sobie prekursorską rolę w popularyzacji tych środków nad Wisłą.

No, a poza tym, lista wybitnych i sławnych osób, które pojawiają się na kartach "Małego alfabetu" jest tak imponująca, że odtąd nawet Almanach Gotajski wyda wam się karnetem balowym przedszkolaka: Barańczak, Bosch (Hieronim), Czyżewska, Głowacki, de Gaulle (generał), Holoubek, Kaper, Kutz, Komar, Konwicki, Kott, Krynicki, Lutosławski, Michnik, Miłosz, Minkiewicz, Mucharski, Osiecka, Słonimski, Stryjkowski, Stewart (Martha), Themersonowie, Tomaszewski, Topolski... i tak dalej do "Ż" (Żeromska, Żochowscy, Żuławscy). Nie licząc psa. A właściwie, dlaczego nie licząc?! Pyza i Leni (która poleciała ze swoimi właścicielami do Ameryki, ale "nigdy nie nauczyła się szczekać po angielsku") też mają swoje hasło.

***

Można by jeszcze długo opisywać tę towarzyską stratosferę, ale nie w tym rzecz. W ostatecznym rachunku nie chodzi o książki Magdy Dygat-Dudzińskiej ani o rysunki Andrzeja Dudzińskiego publikowane w "New York Timesie", "Boston Globe" czy "Newsweeku" (tym prawdziwym). Ani o obrazy czy miejsca, gdzie mieszkali i bywali. "Mały alfabet" to książka o pewnym sposobie życia.

Tak to już jest: jeden przejdzie ulicą i nie zauważy nic ciekawego. Drugi rozejrzy się i znajdzie temat na wiersz albo rysunek. A jeszcze inny - i do tej kategorii należą autorzy "Małego alfabetu" - przespaceruje się aleją i bach... nagle widzimy, że całą okolicę zaludniły dziwne stwory. Ptak Dudi, Pokrak, Mysz, Albin Kapucho, Hipol. Czytając "Mały alfabet" nie wiemy, które z opisanych postaci wyszły spod kredki Andrzeja, a które przyszły na świat w bardziej konwencjonalny sposób.

Nie ma wątpliwości - miejsca, do których Dudzińscy dotarli, nigdy już nie będą takie same.

Trudno powiedzieć, że Dudzińscy podróżowali.

Oni kolonizowali świat, wędrując na czele swojej barwnej watahy. Przemycali ją przez kolejne granice. Przy okazji dopuszczali się czynów wywrotowych.

Wiem, bo miałem szczęście urodzić się w latach 70., gdy Dudziński ilustrował wiele polskich książek dla dzieci, autorów współczesnych i dawnych. Wyobraźcie sobie, musiało minąć 30 lat, zanim odkryłem, że małpa w kąpieli oraz Paweł i Gaweł wyglądają, jakby zeskoczyli ze stron kontrkulturowego magazynu "Oz". Że Teodorek ("Oj, niedobry Teodorze") jest dobrym kumplem postaci rysowanych przez Ralpha Steadmana (to ten facet od Huntera S. Thompsona, a Hunter S. Thompson to ten facet od "Las Vegas Parano", filmu z Johnnym Deppem - i młodzież już wie, o co chodzi). Innymi słowy, całe pokolenie niewinnej polskiej dziatwy (halo, halo, IPN, ktoś mnie słyszy?) sięgało po bajki Fredry i wierszyki Jachowicza, a dostawało najbardziej radykalną grafikę tamtych czasów. Było to LSD w papierku od cukierka (jeżeli wolno użyć metafory w duchu epoki).

hhh

Możecie czytać "Mały alfabet" jako poruszającą historię miłosną ("Zakochałam się w nim, zanim mogłam mu się dobrze przyjrzeć z bliska"). Jako sagę rodzinną Dygatów. Jako kronikę życia literackiego w PRL. Jako opowieść o Londynie epoki hipisów albo przewodnik po Nowym Jorku. Przede wszystkim jednak znajdziecie w tej książce instruktaż, jak oswajać świat i czynić go lepszym ("Czyńcie sobie ziemię weselszą").

"Mały alfabet" na szczęście nie jest taki mały. Liczy 428 świetnie zaprojektowanych stron. Jest natomiast czarno-biały, ze szkodą dla niektórych rysunków. Mimo to warto wpatrywać się uważnie we wszystkie reprodukcje. Na przykład po to, by odczytać stare motto z "Księgi zdziwień", napisanej ongiś przez Dudzińskiego i Koftę. Brzmiało ono tak: "Czy świat się wiele zmieni, gdy z młodych gniewnych wyrosną starzy wkurwieni?".

Jeśli chodzi o Dudzińskich, to wciąż są młodzi i pogodni. Zobaczymy, co z nich wyrośnie.

Magda Dygat i Andrzej Dudziński, "Mały alfabet Magdy i Andrzeja Dudzińskich", Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodzony w 1972 roku. Grafik z wykształcenia, eseista i autor książek dla dzieci. Laureat Nagrody Literackiej „Nike” za książkę „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” (2018) oraz Paszportu Polityki w kategorii literatura (2017). Przez wiele lat autor cotygodniowych… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2009