Gabinet osobliwości

Dudzińskiego inspiruje barwny żywioł współczesnej komercji. Jednak jego obrazy odzwierciedlają polskie, nieco melancholijne spojrzenie na szarżujący amerykanizm.

23.11.2010

Czyta się kilka minut

Andrzej Dudziński, Assemblage 1, wernisaż w Tarnowie, 5 listopada 2010 r. /
Andrzej Dudziński, Assemblage 1, wernisaż w Tarnowie, 5 listopada 2010 r. /

Ekspozycja asamblaży Andrzeja Dudzińskiego niektórym wielbicielom jego twórczości może wydać się zaskoczeniem. Zamiast pomnikowej retrospektywy podsumowującej 40-lecie pracy artystycznej autora, mamy do czynienia z premierową prezentacją dzieł szerzej nieznanych i lokujących się pozornie na "poboczu" drogi twórczej artysty, choć w rzeczywistości stanowiących jej logiczne przedłużenie i podsumowanie.

Asamblaże Dudzińskiego można umiejscowić pomiędzy czernią i bielą lapidarnej satyry a feerią barw malarskiej ilustracji (lub ilustracyjnego malarstwa); króluje w nich - ożywiona drobnymi plamami koloru - charakterystyczna sepia papieru pakunkowego i drewnianych transportowych skrzyń (z tematem "tymczasowych opakowań" zmierzył się Dudziński już wcześniej, przy okazji malarsko-kolażowego cyklu "Kopert").

Dudziński chętnie sięga po inspiracje barwnym żywiołem współczesnej komercji. Jednak prezentowane obrazy-obiekty, choć nasycone nerwowym rytmem życia nowojorskiej metropolii, odzwierciedlają równocześnie polskie, nieco melancholijne spojrzenie na szarżujący amerykanizm. Materializuje się ono jako schulzowski "fotomontaż złożony z wycinków zleżałych zeszłorocznych gazet".

Dominantę stanowi tu napięcie między lekkością a ciężarem. Związane z tym paradoksy znakomicie wyrażają zwiewne strzępy papieru przykręcone do solidnych drewnianych płyt metalowymi śrubami.

W przestrzenne kolaże obiektów wplecione zostały zarówno rysunkowe "podpisy" artysty (przywołujące świat znany z jego obrazkowych historii o Dudim i Pokraku), jak i sprawdzone rekwizyty surrealistycznego instrumentarium (kompilacje groteskowych lalek i kantorowskich "przedmiotów niskiej rangi"). Bardziej jednak niż grą z awangardową spuścizną jest cykl Dudzińskiego efemerycznym szkicownikiem, przenoszącym malarski gest - na wzór taszystowski - w trzeci wymiar.

Sposób prezentacji asamblaży odsyła wprost do tradycji nowożytnych "gabinetów osobliwości". W odniesieniu do tego rodzaju kolekcji wielokrotnie - w czasach późniejszych - stosowano określenie assemblage (w języku francuskim oznaczającym zarówno "zbieractwo", jak i efekt takiej aktywności, a więc "zbiór"); w XX stuleciu assemblage nobilitowano jako jedną z artystycznych technik, określając tym mianem przestrzenną konstelację obiektów "nieartystycznych". Claude Lévi-Strauss wiązał narodziny zainteresowania sztuką "ready-made" właśnie z gabinetami osobliwości, rysując wyraźną paralelę między manieryzmem a współczesnością.

Wymieniając rzesze awangardowych twórców czerpiących z tej tradycji, nie należy pominąć środkowoeuropejskich spadkobierców surrealizmu: polskiego rzeźbiarza Władysława Hasiora oraz Jana Svankmajera, czeskiego animatora i twórcy kolaży.

Tę estetykę (wraz z jej współczesnymi emanacjami) łączy Dudziński z tradycją wyrafinowanej satyry, wyrosłej na gruncie kontrkultury przełomu lat 60. i 70. XX wieku (nie bez znaczenia jest fakt, iż w tym okresie artysta współpracował z londyńskimi czasopismami undergroundowymi).

Ogniwem scalającym te dwie idee jest książkowa twórczość Dudzińskiego, budząca skojarzenia z katalogami, które twórcy gabinetów osobliwości dołączali do swych zbiorów, prezentując prywatną kolekcję artefaktów jako obraz świata skondensowanego "w pigułce". Przykładami mogą tu być dwa kolażowo-literackie dzieła, które (podobnie jak asamblaże) pozostawiają w ramach swej narracji pole dla wyobraźni widza/czytelnika: komiksowy esej "Księga zdziwień" (stworzona pod koniec lat 70. w duecie z Jonaszem Koftą) oraz "Mały alfabet Magdy i Andrzeja Dudzińskich", który określano jako próbę kontynuacji dziedzictwa Stefana i Franciszki Themersonów.

Nazwiska tych klasyków polskiej (i światowej) awangardy zostały tu przywołane nie bez przyczyny, bowiem właśnie w ich twórczości ulega scaleniu - często arbitralnie rozdzielana - sfera kultury popularnej z wyrafinowanym eksperymentem myślowym (poczynając od nieszablonowych filmów i wizualnych esejów, po filozoficzne bajki i komiksy). Idea ta (rozwijająca się w europejskiej kulturze co najmniej od czasu XIX-wiecznego ruchu Sztuk Niezbornych) znalazła kontynuację nie tylko w działaniach Dudzińskiego, ale w całym nurcie graficznej twórczości, uprawianej przez artystów skupionych wokół magazynu "Szpilki", który pod kierownic­twem Krzysztofa Teodora Toeplitza stał się artystyczną instytucją światowego formatu, a siedziba redakcji interdyscyplinarną "świetlicą sztuki".

To właśnie na łamach "Szpilek" pojawiły się pierwsze w Polsce (inspirowane dokonaniami amerykańskiego undergroundu) opowieści z nurtu tzw. "czarnego komiksu", tworzone przez artystów, którzy w niedługim czasie z powodzeniem zadebiutowali na łamach amerykańskiej prasy (m.in. Andrzej Czeczot, Jan Sawka, Janusz Kapusta i - oczywiście - Andrzej Dudziński).

W "Szpilkowym" tyglu podziemna stylistyka spod znaku "Zap Comics" splatała się z tradycją wizualnego komentarza, w duchu dokonań twórców takich jak Saul Steinberg, a w Polsce - m.in. Sławomir Mrożek i Henryk Tomaszewski. Połączenie tych dwóch - pozornie sprzecznych - tendencji zaowocowało narodzinami oryginalnego zjawiska, które możemy określić jako "salonowy underground"; na paradoks zakrawa fakt, iż czołowym organem prasowym tego nieformalnego ruchu nie był bynajmniej trzecioobiegowy artzin, wydawany poza obowiązującą polityczną cenzurą, ale magazyn objęty państwowym mecenatem (choć kontestujący oficjalną polską rzeczywistość), firmowany nazwiskami wybitnych intelektualistów, artystów i designerów. Kontynuację typowego dla "Szpilek" sposobu myślenia o komiksowym medium odnajdziemy w pracach twórców, wpisujących się w "rewolucję", zapoczątkowaną w latach 90. na łamach magazynu "Raster".

Pomimo wielu różnic obie opisane tradycje - związane z nowożytnymi i nowoczesnymi salonem osobliwości oraz kontrkulturową satyrą oraz komiksem - łączy zainteresowanie codziennością w jej drobnych, ale niezwykłych przejawach, oraz (nacechowana lekkością) skłonność do przekraczania granic między bardziej a mniej "artystycznymi" sferami życia. Wszystkie te cechy odnajdziemy zarówno w asamblażach, jak i w całej twórczości Dudzińskiego, z którą wydaje się szczególnie dobrze korespondować skierowane do czytelników magazynu "Obieg" (? propos "Małego alfabetu...") wezwanie Szymona Bojki: "W zgiełku nadmiaru druków ulicznych, reklam, ogłoszeń szanujmy szarość, jej harmonię, półtony, skale, od mgiełki linii do pełnej czerni grafitu".

ANDRZEJ DUDZIŃSKI "ASSEMBLAGES", Centrum Sztuki Mościce, Tarnów, wystawa czynna 5-24 listopada 2010 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2010