Magnus Carlsen szachowym mistrzem świata

31-letni Norweg obronił tytuł. Jego piąty mecz o mistrzostwo świata okazał się najłatwiejszy ze wszystkich, ale był również bodaj najbardziej pouczający.

11.12.2021

Czyta się kilka minut

Magnus Carlsen podczas finałowego pojedynku  / fot. GIUSEPPE CACACE/AFP/East News /
Magnus Carlsen podczas finałowego pojedynku / fot. GIUSEPPE CACACE/AFP/East News /

Z początku Rosjanin Jan Niepomniaszczij, pretendent do tytułu, stawiał twardy opór. Pierwsze pięć partii zostało zremisowanych, żaden z rywali nie miał w nich zbyt wielu szans na zdobycie przewagi – w szachach oznacza to, że zawodnicy grali niemal bezbłędnie. Na najwyższym poziomie remisy są zresztą najczęstszym wynikiem. Gdy w 2018 r. Carslen bronił tytułu przed Amerykaninem Fabiano Caruaną, remis padł we wszystkich 12 partiach klasycznych – zwycięzcę wyłoniła grana szybszym tempem dogrywka. Była ona konieczna także dwa lata wcześniej, gdy koronę Carlsenowi próbował odebrać Sergiej Kariakin (wówczas remis padł w 10 z 12 partii). By zmniejszyć prawdopodobieństwo takiego scenariusz i zachęcić zawodników do podejmowania większego ryzyka, Światowa Federacja Szachowa wydłużyła tegoroczny mecz do 14 rund.

Poziom niegodny arcymistrza

Szósta partia zadecydowała o tym, że pojedynek skończył się znacznie szybciej. Po rekordowych w całej historii rozgrywek o mistrzostwo świata 136 posunięciach Carlsen zdołał ustawić na szachownicy dwa pionki, wieżę oraz skoczka tak, że wszystkie bierki wzajemnie się broniły, a przy tym tworzyły bezpieczny korytarz dla jego króla i blokowały na czterech polach króla przeciwnika. Niepomniaszczijowi pozostała w teorii najsilniejsza figura – hetman – ale w tej sytuacji nie mógł już nim nic zrobić. W Dubaju, gdzie grano mecz, było już po północy, gdy Rosjanin poddał partię. Gdyby końcówkę rozgrywał zamiast niego komputer, Carlsen nie zdołałby wygrać. Jednak wyczerpany prawie ośmioma godzinami walki Niepomniaszczij nie znalazł sposobu na zatrzymanie długiego pochodu figur rywala.

– Chciałem maksymalnie przedłużać grę i poszukać szansy w tym, że obaj byliśmy już potwornie zmęczeni. I ta strategia się opłaciła – tłumaczył zaraz po zwycięstwie 31-letni Norweg, dzierżący tytuł mistrza świata od 2013 r.

Starszy o kilka miesięcy Niepomniaszczij podkreślał, że fizycznie był dobrze przygotowany na trudy wielogodzinnych pojedynków – na przedmeczowym obozie treningowym schudł 10 kilogramów – ale psychologicznie nie zdołał się już podnieść. W ósmej partii zanosiło się na remis, gdy Rosjanin niespodziewanie pozwolił rywalowi bezkarnie zbić skrajnego pionka. Carlsen osiągnął najmniejszą możliwą przewagę materialną, ale ważniejsze było to, że cała struktura figur jego rywala nagle zaczęła się rozpadać. Po kilkunastu precyzyjnych posunięciach druga wygrana broniącego tytułu Norwega stała się faktem.

Na konferencji prasowej Niepomniaszczij przepraszał za „poziom gry niegodny arcymistrza”. Ale w kolejnej partii było jeszcze gorzej – pretendent nie zauważył, że Carlsen w ciągu kilku posunięć może zbić mu gońca, de facto przesądzając o wyniku. Rosjanin nie był pod presją czasu – gdyby chciał, mógłby wykorzystać nawet kilkadziesiąt minut na namysł. Zawodnikom jego formatu takie błędy, nie mówiąc już o całej ich serii, w zasadzie się nie zdarzają.

O tym, w jak fatalnej kondycji psychicznej znalazł się Niepomniaszczij, dobitnie świadczyło jego zachowanie we wszystkich trzech partiach, w których popełnił decydujące błędy – po swoich ruchach często wstawał od stolika i zamykał się w przygotowanym dla niego pokoju. Wracał tylko na chwilę, by wykonać kolejne posunięcie i odnotować je w formularzu.  

W jedenastej partii, znowu mając mnóstwo czasu na zegarze, Rosjanin po raz kolejny przeoczył zabójczy ruch Carlsena. Wykonał jeszcze potem przeszło dwadzieścia posunięć, ale więcej było w tym symulowania oporu niż faktycznej próby odwrócenia sytuacji. Większość z tych ruchów Niepomniaszczij wykonał od ręki, bez poświęcania choćby minuty na zastanowienie się. Choć obiektywnie jego pozycja była kompletnie przegrana – tak naprawdę mógł liczyć tylko na poważny błąd Carlsena.

Zdecydowała głowa

Nic takiego rzecz jasna nie nastąpiło – mistrz świata grał rozważnie, spokojnie planował swoje ruchy i doprowadził do takiego uproszczenia pozycji, które dawało mu pewną wygraną. W ten sposób osiągnął przewagę 7,5 – 3,5 punktów w meczu, co oznaczało, że Rosjanin nie mógłby odrobić strat nawet gdyby wygrał trzy ostatnie przewidziane partie (w jego sytuacji wymagałoby to zresztą serii cudów). Mecz oficjalnie się więc zakończył.

Już przed rozpoczęciem pojedynku słynący z bezpośredniości Carlsen zwracał uwagę na to, że największym problemem jego rywala jest on sam, bo trudno mu zachować równowagę psychiczną po niepowodzeniach – co przebieg meczu brutalnie potwierdził. Także Niepomniaszczij przyznał, że kwestia tytułu w najmniejszym stopniu nie rozstrzygnęła się na szachownicy. Kluczowe znaczenie miało to, co wydarzyło się w jego głowie.

Współczesnych szachów nie da się sobie wyobrazić bez komputerów, których moce obliczeniowe tak bardzo odjechały ludziom, że pojedynki człowiek-maszyna, którymi świat ekscytował się ponad dwie dekady temu, zupełnie straciły sens. Najlepsi zawodnicy mnóstwo czasu poświęcają na przygotowanie debiutowe, analizują na komputerach sekwencje nawet dwudziestu lub więcej pierwszych posunięć i uczą się ich na pamięć. To zresztą w oczach widzów upodabnia ich do maszyn – do zapamiętania mają tysiące wariantów pozycji, co wydaje się niemożliwe do osiągnięcia, jeśli dysponujesz biologicznym mózgiem, a nie twardym dyskiem. A jednak nawet w najważniejszym meczu sezonu decydujące okazały się nie moce obliczeniowe, tylko czynnik banalnie ludzki.

Udział w meczu o mistrzostwo świata daje Niepomniaszczijowi prawo do występu w przyszłorocznym Turnieju Pretendentów, który wyłoni kolejnego rywala dla Carlsena. O rewanż nie będzie jednak łatwo – żeby znowu stanąć do walki o tytuł, Rosjanin musiałby pokonać m.in. 23-letniego Jana Krzysztofa Dudę, który niedawno w krótszym pojedynku ograł Carlsena, oraz Alirezę Firuzdżę, 18-letniego Irańczyka, którego kariera rozwija się jeszcze szybciej niż przed laty kariera genialnego Norwega.

Wszyscy oni, razem z innymi zawodnikami ze światowej czołówki, pod koniec grudnia będą mogli zagrać w Warszawie w dwóch turniejach, które wyłonią mistrza świata w szachach szybkich oraz błyskawicznych. Carlsen do obu przystąpi jako obrońca tytułu. Niepomniaszczij prawdopodobnie zostanie w domu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i kognitywista z Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych oraz redaktor działu Nauka „Tygodnika”, zainteresowany dwiema najbardziej niezwykłymi cechami ludzkiej natury: językiem i moralnością (również ich neuronalnym podłożem i ewolucją). Lubi się… więcej