Mądrzy jak węże

Zaprzeczeniem ewangelicznej prostoty jest sięganie po socjotechnikę w celu budowania sobie autorytetu, niezdolność przyznania się do pomyłki lub choćby błędu. Niewiele z nią ma też wspólnego lęk "co ludzie o mnie pomyślą?" i hipokryzja - maska ewangelicznych pozorów, kryjąca mało ewangeliczną rzeczywistość.

10.01.2012

Czyta się kilka minut

Żądanie prostej odpowiedzi w sprawach skomplikowanych niezbyt dobrze świadczy o mądrości pytającego. Odpowiedź "tak" albo "nie" jest sensowna wtedy, kiedy alternatywy się wykluczają. Głupio i szkodliwie jest pytać dziecko, czy bardziej kocha mamusię, czy tatusia, bo ono prawdopodobnie takiej alternatywy wcale nie odczuwa. Gorzej jeszcze, jeśli dla tego rodzaju zabiegów szuka się podstaw w Ewangelii. Owszem, w kazaniu na Górze czytamy: "Niech wasza mowa będzie: tak - tak, nie - nie" (Mt 5, 37), tylko że tam chodzi o mówienie prawdy i wzajemne zaufanie bez podpierania się przysięgą "na tron Boga" lub inne świętości. Komentarz Biblii Poznańskiej tak to objaśnia: "Jezus uzasadnia zakaz przysięgania szczerością stosunków panujących wśród Jego uczniów i ich prawdomównością. Dla nich tak oznacza tak, a nie oznacza nie". Zamiast się zaklinać, po prostu należy mówić prawdę i słowa dotrzymywać. Sam Mistrz zresztą nie zawsze się skłaniał do prostych odpowiedzi. Kiedy arcykapłani i starsi ludu pytali Go o uzasadnienie przypisywanej sobie władzy i o źródło mocy, On odpowiedział pytaniem, na które tamci odpowiedzieć nie mogli. Wtedy zakończył rozmowę: "Więc i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię" (Mt 21, 23-27). Być może zwolennicy "ewangelicznej prostoty" by uznali, że Pan Jezus jednak powinien był się wtedy przyznać do swojego Ojca Niebieskiego. Czy trzeba jednak przypominać ewangeliczne: "Posyłam was jak owce pomiędzy wilki. Bądźcie więc mądrzy jak węże, a prości jak gołębice" (Mt 10, 16)?

Nie twierdzę, że coś takiego jak ewangeliczna prostota nie istnieje. Jej zaprzeczeniem będzie np. sięganie po socjotechnikę w celu budowania sobie autorytetu: imponujące budowle, symbolizujące wyższość, procedury utrudniające dostęp maluczkim, tytuły zaczerpnięte z języka dworu itd., to ewangeliczną prostotą nie jest. Nie jest nią też niezdolność przyznania się do pomyłki lub choćby błędu. Niewiele z ewangeliczną prostotą ma też wspólnego lęk "co ludzie o mnie pomyślą?" i hipokryzja - maska ewangelicznych pozorów, kryjąca mało ewangeliczną rzeczywistość.

Oczywiście, są pytania, które kategorycznej odpowiedzi wymagają. W takiej sytuacji znalazł się 11 października 2004 r. włoski filozof Rocco­ Buttiglione, kandydujący wtedy na urząd komisarza UE ds. sprawiedliwości, wolności i bezpieczeństwa. Uporczywie naciskany przez niektórych członków komisji, by przedstawił własne poglądy na homoseksualizm, odpowiedział: "Według mnie, praktyki homoseksualne są grzechem. Ale nie ma to żadnych konsekwencji politycznych i absolutnie nie uważam homoseksualizmu za przestępstwo. Wiele rzeczy można uważać za niemoralne, ale nie mogą być z tego powodu zabronione. Zajmując się polityką, nie rezygnuje się z poglądów moralnych". Komisarzem nie został. Nie wiem jednak, czy nasi obrońcy "ewangelicznej prostoty" (tak - tak, nie - nie) aprobowali wywód przedstawiony przez Buttiglionego.

Nie wiem też, jak ci obrońcy, odwołujący się do specyficznie interpretowanej zasady "tak - tak, nie - nie", mogą akceptować naukę ostatniego Soboru o zbawieniu poza Kościołem. Według bowiem Konstytucji o Kościele plan zbawienia obejmuje "i tych, którzy uznają Stworzyciela", i tych "którzy szukają nieznanego Boga po omacku", i tych "którzy bez własnej winy, nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną", wreszcie "takim, którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują, nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie".

Morał: nie szermujmy łatwo ewangeliczną prostotą, bowiem droga do niej nie jest ani prosta, ani oczywista. Jej pozory kuszą hipokrytów, a ewangelicznie prości nigdy na nią się nie powołują.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2012