Casus Buttiglione

Obecność chrześcijan w laickim świecie i ich udział w życiu pluralistycznych społeczeństw stwarza i będzie stwarzać sytuacje podobne do niedawnego casusu Buttiglione. To wyzwanie dla wierzących, ale także dla tych, którzy wychodząc z przesłanek laickich głoszą zasady szacunku dla cudzych przekonań i tolerancji.

14.11.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Sprawa warta jest refleksji. Wypadki poprzedzające złożenie przez włoskiego filozofa rezygnacji z kandydowania na urząd komisarza UE ds. sprawiedliwości, wolności i bezpieczeństwa wzbudziły niebywałe emocje nie tylko we Włoszech. Przesłuchanie kandydata w komisji ds. wolności obywatelskich Parlamentu Europejskiego zakończyło się utrąceniem jego kandydatury przewagą jednego głosu (27 przeciw, 26 za). Było to drugie przesłuchanie. Pierwsze, w komisji ds. prawa tegoż Parlamentu, zakończyło się decyzją pozytywną. Sam fakt odrzucenia proponowanego przez rząd kandydata był przypadkiem bez precedensu, jednak nie to, lecz meritum sporu nadało sprawie rozgłos i wywołało tak wiele emocji.

Już od czasu nominacji Rocco Buttiglionego na stanowisko komisarza w lewicowej prasie prowadzono akcję zmierzającą do utrącenia tej kandydatury. Być może temu także służyły zabiegi, by filozofa przesłuchiwała nie tylko komisja prawna, ale także komisja ds. wolności obywatelskich, której przewodniczący i wielu członków nastawieni byli do Buttiglionego nieprzychylnie. Ten katolicki filozof, darzony sympatią przez Jana Pawła II, nigdy bowiem nie krył swoich przekonań i trudno obronić się przed wrażeniem, że to właśnie stało się przyczyną tego, co się wydarzyło.

"Powinien się zająć burakami"

Podczas konferencji prasowej, na której informował o złożeniu rezygnacji z kandydowania, pytano go, dlaczego Romano Prodi - o czym kilkakrotnie zapewniał - nigdy podczas pełnienia swych funkcji w UE nie czuł się dyskryminowany jako katolik, a tymczasem on, Buttiglione, ucierpiał właśnie z tego powodu. Odpowiedź była zwięzła: “Prodiemu nikt nie postawił podobnych pytań".

Co się wydarzyło? W opisach większości gazet Buttiglione jawi się jako intelektualny troglodyta, a nie filozof. Powtarzano do znudzenia, że dyskryminuje osoby o homoseksualnej orientacji twierdząc, że homoseksualizm jest grzechem, że głosi, iż miejscem kobiety jest dom, a jej zadaniem rodzenie i wychowanie dzieci oraz że krzywdząco wypowiada się na temat samotnych matek. Pełny tekst dwudniowego przesłuchania jest trudno dostępny, ale wśród komentarzy roi się od opinii w stylu: “Konserwatywny fundamentalizm Buttiglionego raz jeszcze, po znanych gafach dotyczących cywilizacji i wypowiedziach na temat nazizmu, skompromitował Włochy w oczach Europy" (Alfonso Pecoraro, przewodniczący włoskich Zielonych).

“Pozwólcie mi jednak - powie prof. Buttiglione podczas konferencji prasowej - dochodzić uznania absolutnej poprawności moich działań. Ktokolwiek był obecny na przesłuchaniu komisji ds. wolności obywatelskich albo czytał sprawozdanie z tego przesłuchania wie, że nie wprowadziłem do politycznej dyskusji pojęcia »grzechu«, które należy do innej sfery - do dyskursu religijnego i filozoficznego. Na uporczywe pytania niektórych członków Parlamentu odpowiedziałem »I may think...«, »ja mogę myśleć (wszak także i ja mam prawo myśleć), że homoseksualizm jest grzechem, ale to nie ma żadnego wpływu na politykę, bo w polityce obowiązuje zasada niedyskryminacji, a państwo nie ma prawa wścibiać nosa w tego rodzaju sytuacje«. To moje stwierdzenie zostało na różne sposoby zniekształcone, w następstwie czego rozpętała się bardzo powierzchowna i prostacka kampania prasowa".

Istotnie: w pierwszym dniu przesłuchania w komisji ds. wolności obywatelskich deputowani naciskali Buttiglionego, by przedstawił własne poglądy na homoseksualizm, małżeństwo, rolę kobiety, a także by określił swoje stanowisko wobec projektu stworzenia w Afryce Północnej “ośrodków pierwszego przyjęcia" dla imigrantów. Pytania stawiano często agresywnie, przerywano odpowiedzi, a przewodniczący Parlamentu, hiszpański socjalista Josep Borrelli, nie bacząc na to, że od przewodniczącego oczekuje się bezstronności, oświadczył: “Jako Hiszpan, nie chciałbym mieć w rządzie ministra sprawiedliwości, który uważa homoseksualizm za grzech, który uważa, że kobieta powinna w domu rodzić dzieci pod opieką męża. Są to słowa, mówiąc krótko, obraźliwe. Buttiglione powinien się zajmować jakimś innymi ważnymi sprawami, np. burakami".

“Nawet buraki zrozumiałyby to, czego nie jest w stanie zrozumieć Borrelli" - zareplikował natychmiast włoski minister Carlo Givanardi.

Polowanie na Torquemadę

W drugim dniu przesłuchania (6 października) Buttiglione miał okazję wyjaśnić punkty, w których nie trafił do przekonania niektórych członków komisji. Dotyczyło to przede wszystkim rodziny, homoseksualizmu oraz różnicy między moralnością i prawem. Stanowisko w pierwszej sprawie niedoszły komisarz wyjaśnił w ten sposób: “Mam wrażenie, że nie zostałem dobrze zrozumiany. Nigdy nie powiedziałem, że chcę rodziny, w której kobieta nie pracuje i zostaje w domu, by wychowywać dzieci. Powiedziałem, że kobiety dzisiaj mają zbyt wiele obowiązków i koniecznie należy rozwijać taką politykę rodzinną, która pozwoli im być matkami i rozwijać własne talenty na płaszczyźnie profesjonalnej. Potrzebna jest właściwa polityka, by to osiągnąć. Powiedziałem, że na rodzinie spoczywa ważna odpowiedzialność, bo ona wydaje na świat dzieci i je wychowuje".

Na temat homoseksualizmu Buttiglione oświadczył, że jest zwolennikiem zasady niedyskryminacji nikogo bez wyjątku. To prawo - ani mniej, ani więcej niż innym - przysługuje także homoseksualistom. W sprawie małżeństw homoseksualnych powiedział: “Jeśli pytanie dotyczy tego, czy powstaną europejskie dyrektywy dopuszczające małżeństwa między osobami tej samej płci - odpowiedź brzmi: nie, bo Unia Europejska nie definiuje małżeństwa". Na 25 krajów członkowskich 22 nie dopuszczają małżeństw homoseksualnych. Nie ma żadnego sposobu uzgodnienia wspólnych dla całej Europy norm dotyczących tej sprawy. Zawsze się uważało, że ich ustalenie należy pozostawić państwom narodowym.

Co zaś do moralności i prawa: “Wierzę, że przedstawione przeze mnie rozróżnienie między moralnością i prawem zostało źle zrozumiane - mówił włoski filozof. - Wierzę w wolność, która nie chce narzucać innym tego, co ktoś uważa za poprawne. Musimy przyjąć, że każdy człowiek ma prawo nadać kształt swojemu życiu zgodnie z własną, osobistą wolą. Nadal żywię głębokie przekonanie, że poszanowanie wolności pozwala budować wspólną Europę, nawet jeśli pojawiają się w niej różne wartości moralne. W przeciwnym razie dyskryminuje się tego, kto wyznaje wartości moralne inne od naszych". Na pytanie, co zrobiłby w przypadku znalezienia się wobec propozycji sprzecznej z jego moralnymi przekonaniami, Buttiglione odpowiedział: “Jestem gotów podjąć próbę dialogu, co jest normalne w demokracji, ale jeśli propozycja byłaby sprzeczna z moimi przekonaniami moralnymi, przeciwstawiłbym się".

Oto, jak skomentował to jeden z włoskich dziennikarzy, Renato Farina: “Filozof z Galliopoli stał się celem ataków z powodu zdań, które wypowiedział poza sferą projektów politycznych. To była pułapka. W parlamencie deputowana Monika Frassoni pytała, co myśli o homoseksualizmie. Buttiglione odpowiedział: »Według mnie, praktyki homoseksualne są grzechem. Ale nie ma to żadnych konsekwencji politycznych i absolutnie nie uważam homoseksualizmu za przestępstwo. Wiele rzeczy można uważać za niemoralne, ale nie mogą być z tego powodu zabronione. Zajmując sie polityką, nie rezygnuje się z poglądów moralnych«. Potraktowano to jak bluźnierstwo. W sanhedrynie wielcy kapłani myśli jedynie słusznej i demokratycznej rozdarli szaty. Daremnie Buttiglione wyjaśniał, cytując Kanta, »krystaliczny rozdział między moralnością i prawem«, daremnie powtarzał, że »nikt nie może być dyskryminowany z powodu orientacji seksualnej«. I tak się zaczęło polowanie na Torquemadę. Wszystko dlatego, że dał wyraz, może w sposób nieco cierpiętniczy, swoim katolickim przekonaniom. Nie powiedział, że chce wprowadzać politykę karną, ale sięgnął do kategorii moralnych. To właśnie stało się dla procesu punktem wyjścia".

Kto jest fundamentalistą

Ostatecznie Buttiglione się wycofał: “Jestem gotów się usunąć - oświadczył - by ułatwić tworzenie Komisji Barroso, której życzę pełnego powodzenia, bo Europa potrzebuje dziś silnej Komisji, która będzie pracowała z Parlamentem i rządami, by wykorzystać wszystkie szanse, które ofiarowuje Konstytucja podpisana na Kapitolu. (...) Polityka, jak w ogóle rzeczywistość ludzka, składa się z tego, co jest prawdziwe, i z tego, co wygląda na prawdę, z elementów racjonalnych i z emocji. Także fale emocji są rzeczywistością, z której w polityce należy sobie zdawać sprawę, i to jest to, co czynię obecnie".

Niezależnie od osobistych uprzedzeń, sympatii i antypatii, nie wchodząc w zasadność szerzonych na temat Buttiglionego insynuacji wydarzenie (incydent?) prowokuje kilka refleksji.

Po pierwsze, czy na forum UE mieliśmy do czynienia z aktem nietolerancji i manifestacją “laickiego fundamentalizmu"? Niektórzy sądzą, że tak. Ali Federico Schultz, przedstawiciel mediolańskiej wspólnoty muzułmańskiej i współautor Manifestu Umiarkowanego Islamu, wydał następujące oświadczenie: “Z punktu widzenia wierzących muzułmanów jest nie do przyjęcia, by kandydatura polityka takiego, jak Rocco Buttiglione, była utrącona dlatego, że się ośmielił wyrazić poglądy inspirowane wartościami religijnymi. Różnimy się z Buttiglionem w spojrzeniu na przerywanie ciąży i inne sprawy związane z religią, ale atak na niego i dyskryminowanie go tylko dlatego, że się odważył dać wyraz swoim przekonaniom religijnym, odnoszącym się do narodzin człowieka i seksualności, jest nie do przyjęcia. Uważamy, że polityk ma prawo ukazywać tego rodzaju wartości. Istnieje w Europie lobby laickie, które we Francji doprowadziło do wprowadzenia okropnego prawa zakazującego noszenia symboli religijnych w szkole. Wydaje się, że Europa wolności religijnej stała się ojczyzną laickiej nietolerancji".

Kolejna refleksja dotyczy sprawy pozornie oczywistej: stosunku do obecnych przecież w UE środowisk Kościołowi niechętnych. Już w tym przypadku było oczywiste, że nikt przytomny nie chciał traktować tej sprawy jako hasła do rozpoczęcia wojny religijnej. Pewnie dlatego za Buttiglionem nie stanęła ani włoska hierarchia, ani Stolica Apostolska, a obrońcy włoskiego ministra kładli nacisk raczej na prawo do wolności osobistych przekonań, aniżeli na aspekt religijny sprawy.

Należy też się zastanowić, na czym ma polegać chrześcijańskie świadectwo wiary w Parlamencie Europejskim. Czy Buttiglione musiał, sprowokowany agresywnymi pytaniami, składać swoje wyznanie nie tyle wiary, co etycznych przekonań? Sam potem przyznawał, że wprowadzanie do politycznej debaty pojęcia grzechu było zabiegiem raczej niefortunnym.

Czy natomiast Europie zagraża “katolicki fundamentalizm", kierujący się zasadą: kiedy byliśmy w mniejszości, walczyliśmy o wolność w imię waszych zasad, kiedy jesteśmy w większości, nie chcemy wam jej przyznać w imię zasad naszych? Casus Buttiglione nie wydaje się tu dobrym przykładem. Przypomnijmy, że przeciwko katolickiemu fundamentalizmowi występuje Jan Paweł II w encyklice “Centesimus annus": “Kościół nie zamyka bynajmniej oczu na niebezpieczeństwo fanatyzmu czy fundamentalizmu tych ludzi, którzy w imię ideologii uważającej się za naukową albo religijną czują się uprawnieni do narzucania innym własnej koncepcji prawdy i dobra" (46). Prawda chrześcijańska do tej kategorii nie należy. Kościół w dialogu ze światem “baczy na każdy fragment prawdy, obecny w konkretnym życiu i kulturze poszczególnych osób i narodów..." (tamże). Dodajmy, że w rozumieniu chrześcijańskim dobro wymuszone siłą przestaje być dobrem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2004