Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Żądanie prostej odpowiedzi w sprawach skomplikowanych niezbyt dobrze świadczy o mądrości pytającego. Odpowiedź „tak” albo „nie” jest sensowna wtedy, kiedy alternatywy się wykluczają. Głupio i szkodliwie jest pytać dziecko, czy bardziej kocha mamusię, czy tatusia, bo ono prawdopodobnie takiej alternatywy wcale nie odczuwa. Gorzej jeszcze, jeśli dla tego rodzaju zabiegów szuka się podstaw w Ewangelii. Owszem, w kazaniu na Górze czytamy: „Niech wasza mowa będzie: tak – tak, nie – nie” (Mt 5, 37), tylko że tam chodzi o mówienie prawdy i wzajemne zaufanie bez podpierania się przysięgą „na tron Boga” lub inne świętości. Komentarz Biblii Poznańskiej tak to objaśnia: „Jezus uzasadnia zakaz przysięgania szczerością stosunków panujących wśród Jego uczniów i ich prawdomównością. Dla nich tak oznacza tak, a nie oznacza nie”. Zamiast się zaklinać, po prostu należy mówić prawdę i słowa dotrzymywać. Sam Mistrz zresztą nie zawsze się skłaniał do prostych odpowiedzi. Kiedy arcykapłani i starsi ludu pytali Go o uzasadnienie przypisywanej sobie władzy i o źródło mocy, On odpowiedział pytaniem, na które tamci odpowiedzieć nie mogli. Wtedy zakończył rozmowę: „Więc i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię” (Mt 21, 23-27). Być może zwolennicy „ewangelicznej prostoty” by uznali, że Pan Jezus jednak powinien był się wtedy przyznać do swojego Ojca Niebieskiego. Czy trzeba jednak przypominać ewangeliczne: „Posyłam was jak owce pomiędzy wilki. Bądźcie więc mądrzy jak węże, a prości jak gołębice” (Mt 10, 16)?