Literatura, czyli przygoda

Małgorzata Łukasiewicz: DZIWNA RZECZ – PISANIE

15.10.2012

Czyta się kilka minut

„Domek literatury powinien być obszerny i rozciągły” – czytamy w szkicu „Było nie było”. – „Owszem, powinien być też w miarę przejrzysty, uładzony, żeby bez większego trudu znaleźć w nim to, czego się akurat szuka. Ale właśnie tylko w miarę, do pewnego stopnia, bo dobrze jest też znajdować w nim to, czego się wcale nie szuka, o czym się zapomniało albo w ogóle nie wiedziało”. Książka Małgorzaty Łukasiewicz stanowi relację z wędrówek po tym domku. Wędrówek, które przynoszą nam, czytelnikom, tyleż przypomnień, ile zaskoczeń.

„Właściwie nie lubimy, kiedy rzeczywistość sama nam się ułoży w konstelację jawnie symboliczną. Wolimy chyba na własną rękę coś pokombinować, wyszukać, ewentualnie naciągnąć, niż przychodzić na gotowe. No, ale czasem nie ma rady, trzeba uznać, że rzeczywistości też dopisuje twórcza fantazja”. To właśnie przypadek pewnej uliczki w Zurychu, przy której w różnych czasach mieszkali: fizjonomista Johann Caspar Lavater, rewolucjonista i autor „Woyzecka” Georg Büchner, prozaik Robert Walser oraz Władimir Uljanow-Lenin, w narożnym zaś domu mieścił się Cabaret Voltaire, pierwsza kwatera główna dadaistów. „Ciasna uliczka była niczym scena, przez którą przewinęły się idee, mody i programy o dalekosiężnej sile rażenia”; w dodatku patronuje jej putto z krzywym zwierciadłem. Po prostu trafił nam się pokerowy „strit z ręki” – żartuje autorka, skądinąd znakomita tłumaczka i monografistka jednego z mieszkańców Spiegelgasse, Walsera.

Znacznie częściej jednak owe konstelacje skojarzeń nie są nam narzucane w sposób tak bezpośredni. Powinowactwa między postaciami, sytuacjami czy dziełami odsłaniają się nieoczekiwanie. Jeden kamyk porusza inne, niedostrzeżony wcześniej drogowskaz każe zmienić kierunek poszukiwań i znaleźć nowe tropy interpretacyjne. „Dziwna rzecz – pisanie” to w warstwie zasadniczej po prostu dziennik lektur, w warstwie głębszej jednak – lekcja czytania świata poprzez literaturę, która okazuje się systemem luster, wzajemnych odbić i niekończących się ciągów znaków.

Nie tylko zresztą literaturę. W „Vis-à-vis” przedmiotem lektury jest obraz Rembrandta „Hendrickje kąpiąca się w rzece”. Punkt wyjścia „Historii bez końca” stanowi natomiast obraz filmowy. Poddanie cyfrowej renowacji „Pociągu” Jerzego Kawalerowicza pozwoliło wyraźniej zobaczyć okładkę książki, jaką czyta w sleepingu Lucyna Winnicka. To „Śmierć Donkiszota” lewicowego pisarza niemieckiego Rudolfa Leonhardta, tom opowiadań o wojnie domowej w Hiszpanii, zresztą w przekładzie Aleksandra Wata. Jakie ponure tajemnice kryje ten mało istotny szczegół filmowej scenografii – sprawdźcie już sami.

Eseje Małgorzaty Łukasiewicz są lekkie, a zarazem niesamowicie gęste: gęste od nazwisk, tematów, problemów ledwie zasygnalizowanych, w taki jednak sposób, że natychmiast chcemy drążyć je dalej. Nadużywa się często zwrotu „przygoda intelektualna” – może lepiej mówić po prostu o przygodzie, o uczuciu radosnego oczekiwania, towarzyszącym nam podczas odwiedzania miejsc nieznanych, albo radosnego zaskoczenia, gdy ktoś odsłoni przed nami tajemnice krajobrazu, z pozoru oswojonego. Flaubert i Henry James, E.T.A. Hoffmann i Thomas Mann portretujący (czy raczej karykaturujący) Gerharta Hauptmanna, Scott Fitzgerald i Salinger, Białoszewski i Magdalena Tulli, Sebald i Kunze, metafora szkła w poezji baroku i metafora spiżarni...

A bohaterem eseju tytułowego jest pisarz mało u nas znany, choć najsławniejsze jego dzieło zostało spolszczone: XVIII-wieczny Szwajcar Ulrich Bräker, znany jako „biedny człowiek z Tockenburga”. Pisanie, podjęte z inspiracji religijnej, stało się dlań szybko czymś niezbędnym. Więcej jeszcze: odkrył, że „pisanie, które miało dopomóc w uporządkowaniu życia, sprzeniewierza się swojej misji i samo przechodzi na stronę życiowego nieładu”. Historia pobożnego samouka z chłopskiej rodziny to świadectwo siły i nieoczywistości literatury, która zawsze pozostanie żywiołem, choćbyśmy najusilniej próbowali uczynić z niej powolny nam instrument. (Biblioteka „Więzi”, tom 278, Warszawa, ss. 168.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2012