Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zmarła 25 kwietnia w Warszawie w wieku blisko stu lat Jadwiga Żylińska, z pochodzenia Wielkopolanka, do ziemi swojego dzieciństwa i młodości żywiła zawsze wielki sentyment. Urodziła się zaś... we Wrocławiu, gdzie jej ojciec, Kazimierz Michalski, doktor medycyny, pracował przed I wojną, i za patronkę otrzymała Jadwigę, żonę śląskiego księcia Henryka i córkę hrabiego von Andechs z Bawarii. Po ślubie z Wiktorem Żylińskim - zaginął po kampanii wrześniowej, czekała na niego bezskutecznie kilkanaście lat - mieszkała z kolei krótko na wschodzie, w majątku Sołopieciszki w Nowogródzkiem. Może dlatego zawsze tak bardzo fascynowały ją wszelkie pogranicza, miejsca, gdzie przenikają się kultury, gdzie stara cywilizacja ustąpić musi nowej - jak w świetnym tomie opowiadań "Do kogo należy świat?".
Kobieta w jej książkach - których akcja rozgrywa się w wielu epokach i miejscach, od neolitycznych osiedli w Anatolii, poprzez starożytne miasta greckie, obóz Gotów gdzieś nad górną Wisłą, średniowieczną Irlandię i Francję, piastowską Polskę czy Europę doby renesansu, aż po czasy nam bliskie - była zawsze podmiotem działającym i świadomym siebie, choć czasem płacącym za to wielką cenę. "Kapłanki, amazonki i czarownice", "Piastówny i żony Piastów", "Hervör i jej bracia", "O świętej Brygidzie, biskupie z Kill Dara" - już same tytuły mówią za siebie. Bohaterką najambitniejszej swej powieści, dwutomowej "Złotej włóczni", uczyniła Żylińska królową Rychezę, żonę Mieszka II, która jest u niej kimś zupełnie innym niż podstępna rzeczniczka interesów niemieckich, jak chciała ją często widzieć polska tradycja historiograficzna.
Debiutowała na początku lat 30., ale po II wojnie pierwszą książkę wydała dopiero w roku 1955, przez cały okres stalinizmu milczała. Wielka przyjaźń połączyła ją jeszcze w latach wojny z Hanną Malewską, choć były tak różne - i jako osobowości, i jako pisarki. Ich korespondencja stanowi wyjątkowe źródło do poznania autorki "Żelaznej korony", współtwórczyni "Tygodnika" i "Znaku". O własnym życiu opowiedziała Jadwiga Żylińska - z ciepłem, humorem, dyskrecją - w dwóch tomach wspomnień. Jedną z ich bohaterek jest ukochana młodsza siostra autorki, przedwcześnie zmarła Malina Michalska, tancerka i założycielka szkoły hatha-jogi. Fascynacja myślą Wschodu nie była obca i samej Żylińskiej, choć przede wszystkim czuła się obywatelką Europy i spadkobierczynią jej kultury.
O tomie opowiadań "Gospoda samobójców", moim ulubionym, napisał kiedyś pięknie Bohdan Zadura: ta książka, złożona z utworów o intrygującej, romantyczno-fantastycznej fabule, podsuwa w istocie myśl, że "życie ludzkie odznacza się swego rodzaju logiką, że poszczególne zdarzenia, zdawałoby się bez związku i sensu, oglądane w perspektywie całości, układają się w jeden łańcuch, zyskując określone znaczenie". Tak właśnie Jadwiga Żylińska widziała przeszłość: jako nieodgadnioną jeszcze mozaikę z okruchów. Tak dzisiaj patrzeć powinniśmy na jej długie i bogate życie.