Kwietna Pani

Anna Niedźwiedź, antropolożka kultury: Kościół chce zapanować nad religijnym żywiołem. Jednak kult Maryi tym próbom się wymyka.

11.08.2019

Czyta się kilka minut

III Ogólnopolski Zlot Matek Boskich,  Jamna, sierpień 2008 r. / PAWEŁ ULATOWSKI
III Ogólnopolski Zlot Matek Boskich, Jamna, sierpień 2008 r. / PAWEŁ ULATOWSKI

ARTUR SPORNIAK: Dlaczego Polacy tłumnie uczestniczą w uroczystości Wniebowzięcia Maryi Panny, choć teologicznie nie jest to najważniejsze święto?

ANNA NIEDŹWIEDŹ: Zacznijmy od pierwszego paradoksu związanego z kultem maryjnym. Mimo iż trudno utrzymać w mocy stereotypowe wyobrażenie Polaka-katolika, to właśnie symbole religijne – najczęściej umocowane w tradycji katolickiej – łączy się z narracją patriotyczną. I postać Matki Bożej odgrywa tu nadal istotną rolę – także poprzez poświęcone jej dni świąteczne. Od 1992 r. 15 sierpnia jest nie tylko świętem maryjnym, lecz również państwowym i dniem wolnym od pracy. Mamy tu dwa elementy, które zestawione razem wciąż w Polsce oddziałują: element religijny i patriotyczno-narodowy. Przywołując tzw. cud nad Wisłą jako związany z religijnym świętem, otrzymujemy mocną opowieść symboliczno-mitologiczno-narodowo-chrześcijańską.

Nie bez powodu w III RP ustanowiono ten dzień Świętem Wojska Polskiego.

Oczywiście. Ale okres komunizmu paradoksalnie wzmocnił powiązania między symbolami katolickimi a wyobrażeniami na temat patriotyzmu. Wystarczy przywołać postacie prymasa Stefana Wyszyńskiego czy kardynała Karola Wojtyły, późniejszego papieża. Obaj mocno stawiali na pobożność maryjną. Z kolei w okresie karnawału Solidarności i potem – podczas stanu wojennego – symbole maryjne były bezpośrednio zaangażowane w walkę polityczną. Przypomnijmy choćby słynną plakietkę z Matką Boską Częstochowską wpiętą w marynarkę Lecha Wałęsy.

Dlaczego ta mieszanka w Polsce tak działa?

Nasze korzenie sięgają kultury agrarnej – w dużej mierze wywodzimy się ze społeczeństwa wiejskiego. Zarówno szlachta, jak i chłopi mieli bliski związek z ziemią. Gdy sięgniemy do materiałów etnograficznych z XIX w., zobaczymy, że w wyobraźni chłopów Matka Boża funkcjonuje niemal jako bogini płodności, bogini ziemi, patronka roślinności i przemian w cyklu przyrody. Do dziś zachowały się dawne nazwy świąt maryjnych: Gromniczna, która chroni w trudnym zimowym czasie, czyli Ofiarowanie Pańskie obchodzone 2 lutego; Strumienna albo Zagrzewna lub Roztworna – bo otwiera się ziemia na Zwiastowanie 25 marca; Jagodna – czyli Nawiedzenie św. Elżbiety, dawniej obchodzone 2 lipca; Zielna – czyli Wniebowzięcie 15 sierpnia, Siewna – Narodzenie Najświętszej Maryi Panny 8 września. Mamy tu cały cykl przemian rocznych – zamykania się i otwierania ziemi, celebrowanie jej płodności, cudu życia.


Czytaj także: Zuzanna Radzik: Nasza siostra


W źródłach folklorystycznych odnajdziemy legendy, w których postać Matki Bożej jest pozaczasowa i pozaterytorialna. Na przykład pojawia się w opowieści o potopie. Na początku czasów panowała wspaniała obfitość – kłosy miały ziarna od ziemi do wierzchołka łodygi. Jednak ludzie coraz bardziej grzeszyli. I Pan Bóg zesłał potop. Wszystko miało być zniszczone. Ale pojawia się Matka Boża, która ratuje ludzi przed ostateczną katastrofą. Gdy już prawie wszystko jest zatopione, łapie kłos na samej górze. Są dwie wersje tej opowieści: w pierwszej prosi Boga, żeby chociaż tyle zostawił ludziom. W drugiej okłamuje Boga, mówiąc, że trzeba wyżywić psa i kota. Stąd powiedzenie, że ludzie żyją na psiej lub kociej doli. Tą opowieścią tłumaczono silne tabu zakazujące zabijania psów i kotów oraz jedzenia tych zwierząt, bo to „zwierzęta Matki Bożej”. Zboże zatem – coś, od czego zależało przeżycie ludzi – zostało według tych ludowych legend darowane przez Matkę Bożą. Ona uratowała ludzi przed gniewem Bożym.

Można też zobaczyć, że postać Maryi jest wpisana w przyrodę. Wiele potocznych nazw roślin odnotowanych w źródłach folklorystycznych miało z nią związek: mamy dzwonki Matki Boskiej, łzy, włoski, rzęsy, koszyczki, lenek, drzewko. Moc niektórych ziół pochodziła od Maryi. Były używane do leczenia, ale także do odczyniania uroków.

Przed tym magicznym rozumieniem Maryi Kościół próbuje się bronić, proponując religijną interpretację. W formule błogosławienia ziół podczas uroczystości Wniebowzięcia słyszymy: „Bukiety kwiatów, roślin zielonych i ziół (…) oznaczają duchową dojrzałość Maryi i bogactwo łask”.

To zrozumiałe, że Kościół chce zapanować nad tym żywiołem i go oswoić. Kult Maryi jednak się tym próbom wymykał i chyba nadal wymyka. Matka Boża była i jest adaptowana przez ludzi w bardzo różnych kontekstach.

Chyba jednak przesadą jest doszukiwać się w kulcie maryjnym śladów kultu Gai – Pramatki?

To dobre pytanie. Trzeba by się zastanowić, na ile ludzie działają zgodnie z głębokimi archetypami. W jakimś wymiarze postać Matki Bożej może stanowić uosobienie takiej symboliki.

Maryja nie rodzi rzeczywistości, tak jak Pramatka – ona co najwyżej pomaga pośrednio przyrodzie odradzać się – np. przez wpływ na pogodę – ze względu na swoją uprzywilejowaną pozycję Bożej Rodzicielki.

W badaniach kulturowych dysponujemy dziewiętnastowiecznymi tekstami, w których Maryja jednak ma moce stwórcze – np. to ona ustanawia słońce i księżyc, ustanawia pagórki w danej okolicy itd. Toczy się na ten temat akademicki spór – jak tego typu teksty możemy interpretować i czy jednak potoczna religijność nie przypisywała jej mocy demiurgicznych.

Na pewno jednak wciąż obecny w naszej religijnej świadomości jest wątek, który z Maryją wiąże rzeczywistość alternatywnego zbawiania. W wierszu ks. Twardowskiego to Maryja wpuszcza grzeszników boczną furtką do nieba.

Reakcją na lęk przed Bożym gniewem była ucieczka do Maryi. Stąd tak jej silna obecność w kontekście śmierci i umierania. Uroczystości Wniebowzięcia towarzyszą rytuały pogrzebu Matki Bożej. W Kalwarii Zebrzydowskiej i w Kalwarii Pacławskiej te rytuały są intensywnie i zmysłowo odprawiane.

Uczestniczyłem w takiej procesji w 1991 r. w niewielkim maryjnym sanktuarium w Borku Starym pod Rzeszowem. W tym samym czasie na Jasnej Górze odbywały się Światowe Dni Młodzieży z udziałem Jana Pawła II. Wyglądało na to, że miejscowej ludności w ogóle one nie interesują – tłumnie zjawiła się na procesji, podczas której figura śpiącej Maryi była znoszona z górnej kaplicy do kościoła w asyście dziewcząt ubranych na biało.

Bo to święto jest wpisane wręcz w doświadczenia rodzinne, jest bardzo ważne tożsamościowo. W Kalwarii Zebrzydowskiej w procesji Wniebowzięcia uczestniczy kilkadziesiąt asyst z różnych wsi i miasteczek. Z reguły udział w tych asystach jest dziedziczony w obrębie rodzin.

Ale mam też rytuały wprost związane ze śmiercią. W niektórych regionach Polski osobie umierającej podkładało się pod siennik zasuszone zioła poświęcone podczas uroczystości Matki Bożej Zielnej. Po co? Żeby po drugiej stronie życia spotkała Matkę Bożą, gdyż ona przeprowadzi ją do raju. Nawet jeśli najpierw trafi do czyśćca, Maryja z niego wyprowadzi. W ludowych opowieściach związanych z Wniebowzięciem Maryja jest Królową niebieskiego dworu. Czasem siedzi sama na tronie w otoczeniu aniołów, ale czasem siedzi na kolanach Boga Ojca, obok stoi Pan Jezus, a nad ich głowami unosi się Duch Święty „jako gołąbek bieluchny” – taki opis pozostawił nam Oskar Kolberg. W każdym razie ma władzę, a jednocześnie jest bardzo bliska, matczyna.

W liturgii pogrzebowej śpiewamy „Salve Regina, Mater misericordiae…” – „Witaj, Królowo, Matko miłosierdzia…”.

Figura Maryi akumuluje dużo wątków, dlatego jest tak popularna. Maryja jest zwykłą i zarazem niezwykłą kobietą. Dobrze ilustruje to jedna z wielu ludowych opowieści: Matka Boża uciekając z małym Jezusem przed Herodem trafia pośrodku lasu do chaty ubogiej kobiety i prosi ją o nocleg. Kobieta ma chorego na wrzody synka. Mówi, że akurat szykowała synkowi kąpiołkę, niech więc Jezuska pierwszego wykąpie. Gdy Matka Boża skończyła kąpać Jezusa, a gospodyni do tej samej wody wsadziła swojego synka, wrzody zniknęły. Najciekawsze w tej opowieści jest to, kim ta kobieta była. Otóż była żoną zbója, a małe uzdrowione zbójątko, gdy dorośnie, ponownie spotka się z Jezusem na krzyżu jako św. Dyzma, czyli Dobry Łotr.


Czytaj także: Elżbieta Adamiak: Maryja jest jedną z nas


W biblii ludowej Maryja jest bohaterką o wielu twarzach – to zarówno potężna Królowa dworu niebieskiego, jak też uboga matka drżąca o losy swego syna, a potem cierpiąca wraz z nim. Świetnie pokazała to w analizie tekstów etnograficznych prof. Magdalena Zowczak, pisząc wręcz o „Pasji Marii”. Oczywiście „biblia” ta czerpała ze starożytnych apokryfów maryjnych i rozmaitych krążących w świecie chrześcijańskim tekstów. Z nich pochodzi opowieść, że po trzech dniach od pochowania Maryi (tu paralela do zmartwychwstania Jezusa) otwarto jej grób i zamiast ciała znaleziono pachnące świeże kwiaty. Tak między innymi tłumaczono powiązanie Wniebowzięcia ze święceniem ziół.

Maryi potrzebujemy – czy potrzebowaliśmy – do obrzędów przejścia w cyklu rocznym. Widać to choćby w powiedzeniach, na przykład „Na Wniebowzięcie pokończone żęcie”.

Jeszcze w XIX w. ludzie pracujący na roli byli całkowicie zależni od natury. Małorolni chłopi naprawdę mogli umrzeć z głodu, gdy gradobicie czy inna plaga zniszczyła plony. Obecność Maryi i różne rytuały, jak okadzanie poświęconymi ziołami chorych zwierząt czy zasianych zagonów, pomagały mierzyć się z tym lękiem.

Ze świętami kościelnymi związane były także różne zakazy, na przykład runo leśne spożywać można było dopiero od Matki Bożej Jagodnej, czyli w lipcu. Czemu one służyły?

Z jednej strony były praktyczne – pozwalały jagodom dojrzeć. Z drugiej porządkowały życie w wymiarze symbolicznym. Porządek natury wpisywał się w porządek boski – nie było natury bez Boga. Natura była przesiąknięta sacrum. Bez poszanowana natury człowiek by nie przeżył. Natura to była sprawa życia i śmierci, a więc jak najbardziej sakralna, obdarzona mocą i sprawczością. Dzisiaj tę świadomość utraciliśmy, bo mamy leki, lodówki, ostrzeżenia przed pogodą. Wydaje się nam, że jesteśmy bezpieczni.

Osoba Maryi zarówno w teologii, jak i w pobożności została dość późno odkryta. Wybuch tej pobożności nastąpił po soborze efeskim, na którym w 431 r. ogłoszono dogmat o Bożym rodzicielstwie Maryi. To był pierwszy dogmat maryjny. A już w 495 r. papież Gelazy wydał dekret wzywający do wstrzemięźliwości w czytaniu apokryfów maryjnych, które powstawały jak grzyby po deszczu.

To zainteresowanie Maryją zaczęło rozwijać się wcześniej – sobór efeski był właściwie jego efektem. Maryja łatwo kojarzyła się z boginiami pogańskimi i to był problem dla Kościoła. Wówczas zaczął rozwijać się też kult relikwii, a przecież jej relikwii nie było. Dlatego zaczęto czcić jej rzekome ubrania, całuny, wstążki, nawet łzy. Są też domki Maryi – w Nazarecie i w Izmirze, czyli dawnym Efezie. No i oczywiście obrazy, które są jej „prawdziwymi wizerunkami”. Tak jak Matka Boska Częstochowska, namalowana według legendy przez św. Łukasza na desce ze stołu z domu Matki Bożej, w który wsiąkły jej łzy. Poprzez takie opowieści obraz staje się relikwią – bo według nich miał bezpośredni kontakt z ciałem Maryi. Znaczące są też historie o obrazach maryjnych wyłaniających się z żywiołów – wyoranych z ziemi, znalezionych w lesie, przyniesionych przez wodę.

Czy postać Maryi oddala się w naszej pobożności wraz z zanikiem kultury agrarnej?

Religijność i kultura religijna zmieniają się zarówno w obrębie katolicyzmu, jak i w szerszych kontekstach. Tymczasem wydaje się, że właśnie ze względu na symboliczną pojemność i wszechstronność Maryi jej postać jest nadal nośna. Antropolodzy odnajdują zainteresowanie Maryją – jej bliskością – nie tylko w zachodnim i wschodnim chrześcijaństwie, ale także w ruchach postchrześcijańskich czy newage’owych.

W chrześcijańskich sanktuariach maryjnych pojawiają się pielgrzymujące muzułmanki. Wszak Maryja – Miriam przywołana jest w Koranie. Okazuje się, że jej postać bliska jest kobietom w różnych kontekstach kulturowych, u niej szukają wsparcia, pociechy, zrozumienia. Przeprowadzono też badania we francuskim sanktuarium maryjnym w Rocamadour, gdzie czczona jest figurka Maryi, jedna z tzw. Czarnych Madonn. Okazuje się, że wśród pielgrzymów jest wiele niechrześcijanek, które czczą Maryję jako boginię płodności. Takie osoby przyjeżdżają także do Lourdes, gdzie kult Maryi związany jest z wodą. Ceremonia ablucji jest ważna w wielu religiach – wiąże się z oczyszczeniem, odnową, uzdrowieniem. Do ­Lourdes przyciąga również wyznawców hinduizmu. To pokazuje, że Maryja jest postacią bardziej uniwersalną, niż może się nam wydawać z perspektywy tradycji katolickiej.

Czy to znaczy, że pobożność maryjna jest uwarunkowana płcią – dla mężczyzn mniej się liczy?

To jest raczej uwarunkowane kulturowo. W Hiszpanii czy we Włoszech w procesje maryjne angażują się mężczyźni. I gdy się robi z nimi antropologiczne wywiady, wcale nie są powściągliwi i nieemocjonalni.

Co nadal pociąga ludzi w Maryi?

Jej bliskość. Dzisiaj aktualne jest to, że jest uchodźczynią, jest biedna, wykluczona, często odbierana jako samotna matka.

Józef gdzieś znika…

Tak. Potwierdzają to badania wśród afrykańskich katoliczek pielgrzymujących do Lourdes – ich jest sporo, bo przez francuskie misjonarstwo to sanktuarium jest mocno rozpropagowane w Afryce. Maryja jest też wstawienniczką w trudnościach z poczęciem oraz we wszelkich chorobach. Tego motywu pewnie nigdy nie zabraknie.

A jak jest odbierana jej dziewiczość?

Z jednej strony Maryja kojarzy się z płodnością, ze zmysłowością – rodzi dziecko, karmi je piersią. Przedstawiana jest jako brzemienna i karmiąca. Ale jednocześnie jest aseksualna. Jej symbolem jest lilia. W tym wymiarze chrześcijaństwu udało się wykorzenić cechy przedchrześcijańskich bogiń płodności, które często kipiały seksem.

Trochę wraca w ruchach New Age. Podejmowane są próby wykorzystania postaci Maryi czy Marii Magdaleny do rytuałów związanych z menopauzą, co w dzisiejszych czasach jest dla kobiet czymś bardzo ważnym. Jedna z badaczek opisała grupę Hiszpanek, które takie nowoczesne rytuały przejścia stworzyły i praktykują.

Czy przyszłością kultu maryjnego nie będzie ekologia?

Religie zawsze były wpisane w ekologię. Rozwój nauki i techniki doprowadził do tego, że zmanipulowaliśmy środowisko i ono teraz upomina się o swoje prawa. Świadomość, że ono nie jest przedmiotem, tylko naszym partnerem, a może nawet czymś więcej, będzie zapewne wzrastać. Ślady Maryi ekologicznej pojawiają się i w chrześcijaństwie, i w nurtach postchrześcijańskich.

Zobaczmy też, co się dzieje tuż obok. W Krakowie coraz większą popularnością cieszy się coroczne wydarzenie organizowane właśnie podczas święta Wniebowzięcia – Cudowna Moc Bukietów. Na Małym Rynku organizowany jest konkurs na najpiękniejszy bukiet. Jest i msza święta, a bukiety są poświęcane. Przy okazji mamy też warsztaty tworzenia zielników, zajęcia florystyczne. Rośnie uwrażliwienie na rośliny, które są wokół nas, które można zebrać na łące czy w lesie. To jakby nowe odkrycie maryjnego święta w kontekście współczesnego zainteresowania przyrodą, a także dowartościowania lokalności. ©℗

 

Dr hab. ANNA NIEDŹWIEDŹ jest antropolożką kultury, wykłada jako profesor w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autorka m.in. książek o katolicyzmie w Ghanie i Polsce.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 33/2019