Boże Ciało: Jezus jak wódz

W Boże Ciało po ulicach miast i wsi Ghany wędruje procesja eucharystyczna, jak w Polsce. Świętowanie jest jednak zupełnie inne.

13.06.2022

Czyta się kilka minut

Kobiety niosą platformę z monstrancją podczas uroczystości Bożego Ciała uliczkami  miasteczka Jema w centralnej Ghanie. / Anna Niedźwiedź
Kobiety niosą platformę z monstrancją podczas uroczystości Bożego Ciała uliczkami miasteczka Jema w centralnej Ghanie. / Anna Niedźwiedź

Tu u nas ludzie noszą swoich wodzów na ramionach wokół wodzów na ramionach wokół wioski. I my nosimy Chrystusa. Boga nosimy – tak procesję Bożego Ciała objaśniała mi Rose, śpiewaczka z parafialnego chóru w jednej z rzymskokatolickich parafii w centralnej części Ghany. Siedziałyśmy wieczorem przed jej sklepikiem. To pora przygotowywania kolacji, najważniejszego posiłku, spożywanego pod koniec dnia, więc Rose rozpaliła węgiel drzewny w przenośnym żeliwnym palenisku i energicznie zabrała się do gotowania.

– I w czasie takiej procesji to ja się naprawdę mogę modlić. Śpiewać i tańczyć – kontynuowała opowieść, a ciepło i dym z prażonej mąki kukurydzianej oraz rytmiczne odgłosy uderzającej o garnek drewnianej łyżki rozchodziły się w wąskiej uliczce. Dokładnie tędy kilkanaście miesięcy wcześniej, w tumanach wzbijanego przez liczne nogi czerwonego pyłu z ubitej glinianej drogi i w rytm grających bębnów oraz muzyki brassbandu, dosłownie przebiegłam wraz ze sporym roztańczonym tłumem uczestniczącym w lokalnej procesji Bożego Ciała. Dziś uliczkę wypełnia codzienna wieczorna krzątanina, ale opowieść Rose ożywia wspomnienia o ekstatycznym korowodzie.


Zobacz także: ŚREDNIOWIECZNE BOŻE CIAŁO. Wizerunki zaskakujące, na pozór kuriozalne lub nawet sprzeczne z oficjalnym nauczaniem Kościoła – jak artyści Wieków Średnich przedstawiali Ciało Chrystusa? >>>>


Śpiewać i tańczyć dla Pana

To właśnie śpiew i muzyka, taniec i ruch są najwyżej cenionymi przez Ghańczyków formami modlitwy i religijnej ekspresji. W tym wieloetnicznym i wieloreligijnym kraju, podobnie jak w całym regionie Afryki Zachodniej, intensywne zaangażowanie ciała w świąteczne celebracje oraz nastawienie na emocjonalność i ekspresywność wspólnotowych rytuałów, stanowi charakterystyczny rys religijności zarówno chrześcijańskiej, jak i związanej z afrykańskimi religiami tradycyjnymi czy islamem. W wielu katolickich parafiach obchody Bożego Ciała trwają kilka dni, a centralna msza i następująca po niej procesja poprzedzone są czuwaniem, modlitwami charyzmatycznymi oraz publicznym dawaniem świadectw. Do kościoła parafialnego zjeżdżają wówczas mieszkańcy z oddalonych o wiele kilometrów od głównych miejscowości wiosek, gdzie na co dzień wspólnoty katolickie organizują osoby świeckie. Nierzadko to ci lokalni liderzy – kobiety i mężczyźni – wspólnie prowadzą ekstatyczną wieczorną modlitwę w przeddzień procesji.

Kiedy Belinda – jedna z założycielek grupy charyzmatycznej w parafii, w której prowadziłam badania etnograficzne – zaczyna intensywnie krążyć przed ołtarzem, dzwoniąc i uderzając tamburynem, wzywając do dziękczynienia za wspólnie przeżywane święto, do jej mocnego głosu natychmiast dołączają kolejne. Powietrze aż gęstnieje od szeptów, mamrotań i krzyków, w rytm których falują ciała modlących się ludzi. Niektórzy unoszą ręce, inni klaszczą, ktoś zaczyna chodzić tam i z powrotem, mówiąc na głos i gestykulując, potem pada na podłogę. Wreszcie po kilkunastu minutach modlitw tamburyn zmienia rytm i zaintonowana przez Belindę pieśń „Aseda” (co w języku twi oznacza dziękczynienie) zespala indywidualne głosy w jednorodny chór. Gdy następują świadectwa, zdaje się, że ­nabożeństwo nigdy się nie skończy. Opowieść toczy się za opowieścią, a słuchacze żywo reagują na wszystkie historie. O cudownym uzdrowieniu wnuczka, o rozwiązaniu domowych problemów z mężem, o ustaniu złych snów po tym, gdy sypialnia została omodlona przez katechistę i skropiona wodą święconą... Jedna z kobiet w podzięce za zdrowie ofiarowuje śpiew, inna na środku kościoła wykonuje ekstatyczny taniec.

Podobne charyzmatyczne modlitwy i czuwania praktykowane są dziś w zasadzie we wszystkich Kościołach aktywnych w Afryce Subsaharyjskiej. Co oczywiste, są domeną prężnie rozwijających się, coraz liczniejszych i popularnych wśród Afrykanów Kościołów pentekostalnych i neopentekostalnych. Ale też tzw. historyczne Kościoły – niegdyś misyjne, obecnie w zasadzie o charakterze postmisyjnym i prowadzone przez lokalnych hierarchów – zdecydowanie otwarły się na duchowość charyzmatyczną. – To naturalne, bowiem ta duchowość bliska jest afrykańskiej psyche. Odnosi się do witalności, rytmu i tańca, do harmonii jako zespolenia duchowości i życia, aktywności i energii – wyjaśnia ksiądz John Kofi Takyi, wikariusz generalny diecezji techimańskiej. I przyznaje, że celebracja życia i sił witalnych w afrykańskich kontekstach współgra również z lękiem przed czarami i złymi duchami. A aktywny i angażujący całe ciało udział w rytuale traktowany bywa jako sposób ochrony i źródło uzdrowienia.


Zobacz także: Ewangeliczny zapis spotkań ze zmartwychwstałym Jezusem stanowi wskazówkę, jak nasze materialne ciała będą funkcjonowały po zmartwychwstaniu >>>>


Z księdzem Takyi rozmawiałam tuż po trzydniowych obchodach Bożego Ciała, którym przewodniczył w parafii w Jemie, w centralnej Ghanie. Jego spostrzeżenia pozwoliły mi lepiej zrozumieć ekstatyczny, mocno żywiołowy i nakierowany na intensywność i totalność doświadczenia charakter miejscowej procesji eucharystycznej. Jako motoryczny rytuał zdominowana była ona przez muzykę i taniec. Widoczny wysoko ponad głowami podest, na którym przedstawiciele parafii nieśli zainstalowaną monstrancję z eucharystią, okrążał centrum miasteczka w otoczeniu biegnącego, tańczącego i podskakującego rytmicznie tłumu. Olbrzymi czerwony parasol-baldachim – wypożyczony od miejscowego wodza – z daleka sygnalizował, gdzie w danej chwili wśród tańczących znajduje się monstrancja. Sam parasol-baldachim wprawiany był również w swoisty „taniec” – kręcił się i unosił oraz opadał wraz z rytmem kroków i muzyki. Obok dominujących dźwięków popularnych standardów wykonywanych przez brassband dudniły bębny. Niesione na głowach migrantów z północy kraju przyciągały przede wszystkim osoby z grupy etnicznej Dagaaba, a kobiety tańcząc wydawały co chwilę charakterystyczne, oparte na bardzo wysokich tonach, zawołania. Z kolei tuż obok bębnów swoje pieśni w języku twi śpiewał jeden z parafialnych chórów miejscowej ludności Akan. Chórzyści ubrani w odświętne sukienki i koszule uszyte z jednakowego materiału wyklaskiwali swoje rytmy i machali białymi chusteczkami, otaczając platformę z monstrancją.

Czasem, gdy jakaś grupa uczestników zatrzymywała się na bardziej intensywne tańce, w wąskich uliczkach robił się zator. Takim tańcom z nieskrywanym podziwem przyglądali się nie tylko uczestnicy procesji, ale też gapie – stojący w drzwiach swoich sklepów i domów muzułmanie oraz chrześcijanie z innych licznych w miasteczku Kościołów. W międzyczasie stół – pełniący funkcję ołtarza – niesiony na głowach kilku wiernych ustawiano w miejscu kolejnego przystanku, a przed dotarciem monstrancji obtańcowywano go, okrążając naokoło i biegając gęsiego. Gdy z tłumu do ołtarza przebijał się kapłan, okadzał ustawianą na ołtarzu monstrancję, błogosławił wiernych, a dym od razu mieszał się z pyłem wzbudzanym przez tańczących.

Chrystus wodzem

Wspomnienia tej oraz innych uroczystości Bożego Ciała często wracały podczas moich badań etnograficznych i rozmów z ghańskimi katolikami. Niektórzy opowiadali mi o ocaleniu przed czarami albo o niezwykłych uzdrowieniach, których mieli doświadczyć dzięki zaangażowaniu w śpiewy i tańce. Wielu wspominało o swojej osobistej relacji z Chrystusem, wręcz o odczuciu Jego realnej obecności i mocy, która się z tym wiąże. Madam Anastazja, która na jednym odcinku procesji wraz z grupą kobiet niosła podest z monstrancją, mówiła, że nagle wszystkie poczuły na ramionach olbrzymi ciężar, „jakbyśmy niosły prawdziwego człowieka”.

Takie materialne, zmysłowe doświadczenia są traktowane przez ghańskich chrześcijan bardzo poważnie. Dodatkowo, dla Anastazji procesja stała się istotnym punktem odniesienia w jej rozważaniach na temat pozycji kobiet – zarówno w obrębie Kościoła, jak i w kontekście afrykańskich tradycji. – To było dla mnie kluczowe doświadczenie, że my, kobiety, możemy publicznie nieść Sakrament – wyznała, gdy wręczałam jej odbitki fotografii wykonanych podczas procesji. Kiedy po śmierci męża jechała do rodzinnej miejscowości na północy kraju, aby dopełnić obrzędy wdowieństwa, wymagane przez tradycję jej rodzimego ludu Kasena, zabrała ze sobą zdjęcia. Jak mówiła, po to, by pokazać krewnym i znajomym, że „kobiety są ważne”.

Obchody Bożego Ciała w Ghanie można analizować na wielu poziomach społecznych i religijnych. Sama procesja stanowi interesujący przykład realizacji idei inkulturacji. Szczególnie po Soborze Watykańskim II Kościół rzymskokatolicki otworzył się na kulturowe zasoby afrykańskich tradycji, a afrykańscy kapłani i biskupi podkreślali potrzebę uwzględnienia kontynentalnej specyfiki w celebracjach liturgicznych. W postkolonialnej Ghanie w procesje Bożego Ciała bardzo mocno włączono symbolikę związaną z postaciami tradycyjnych wodzów. Kiedy w Jemie zobaczyłam biegnący uliczkami roztańczony i głośny tłum, który szczelnie otoczył niesiony na ramionach podest z eucharystią i kręcący się ponad nim ceremonialny wodzowski parasol-baldachim, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że biorę udział w powtórce dorocznego Święta Jamów. To tradycyjna uroczystość związana z pierwszymi zbiorami bulw jamowych, które są jednym z najważniejszych produktów gospodarstw rolników na południu i w środkowej części kraju.


Zobacz także: Cud eucharystyczny w znaczeniu krwawiącego opłatka nie wytrzymuje krytyki rozumu. Prawdziwy cud zachodzi wówczas, kiedy ktoś pomyśli: Połamałem się chlebem eucharystycznym, teraz połamię się chlebem powszednim >>>>


Podczas Święta Jamów centralnym wydarzeniem jest procesja, w której na ramionach mieszkańców niesiony jest siedzący w palankinie i odziany w złote insygnia lokalny wódz-król (w języku twi ɔhene). To on jest łącznikiem pomiędzy światem żywych, przodkami i dającą plony ziemią. Katolickie Boże Ciało pełnymi garściami czerpie z tych odniesień i wodzowskiej symboliki oraz królewskich atrybutów, doskonale rozpoznawanych przez Ghańczyków. Chrystus jako ɔhene zdaje się urealniać i przybliżać – dla wielu nieco abstrakcyjnie brzmiącą – ideę eucharystii. Ponadto licznym Ghańczykom, którzy utożsamiają się z katolicyzmem, lecz nie należą do grupy ­communicantes, procesja daje możliwość odnalezienia się w bliskim kulturowo rytuale w roli aktywnych, pełnoprawnych i w pełni zaangażowanych uczestników.

Jeszcze do niedawna celebracje procesji eucharystycznej w wielu parafiach w Ghanie łączono z przypadającym na ostatnią niedzielę roku liturgicznego świętem Chrystusa Króla. Takie przesunięcie uroczystości Bożego Ciała tłumaczono przede wszystkim warunkami klimatycznymi i kumulacją pory deszczowej w czerwcu, czyli w okresie, na który z reguły przypadają obchody ruchomego katolickiego święta. Dodatkowo symbolika chrześcijańskiego Chrystusa Króla dobrze korespondowała z obrazem akańskiego wodza – ɔhene, a samo Święto Jamów w wielu miejscowościach zaledwie o kilka tygodni poprzedzało listopadową katolicką procesję eucharystyczną.

Dziś, po ostatnich debatach liturgistów, większość ghańskich diecezji zaleca rozdzielanie święta Bożego Ciała od uroczystości Chrystusa Króla i pozostanie przy typowym katolickim kalendarzu. W wielu parafiach procesje urządzane są zatem w niedzielę, dwa tygodnie po Zesłaniu Ducha Świętego, choć nadal część proboszczów wybiera termin listopadowy. Dodatkowo ostatnie dwa pandemiczne lata ograniczyły uroczystości i nawet w tym roku w większych miastach ma nie być czerwcowych procesji.


Zobacz także: Dla nas zwyczajne jak te góry za oknami – mówią o obchodach Bożego Ciała mieszkańcy Jaślisk, które zagrały w „Bożym Ciele” Jana Komasy. – Ale na ekranie: rety, ale to piękne! >>>>


Niezależnie od przyjętej daty obchodów procesje wpisują się w tradycyjne lokalne konteksty. Dla Afrykanów ważne jest, aby świętować zgodnie z własnym duchem. – Dla kogoś z zewnątrz nasze celebracje mogą czasem wydawać się niezbyt poważne, nieco chaotyczne czy nieuporządkowane, ale to właśnie jest w zgodzie ze znanymi formami, z muzyką, ruchem ciał, emocjami – tłumaczył mi jeden z ghańskich kapłanów.

Z kolei w Jemie starsi parafii z dumą pokazywali mi wypożyczony na procesję Bożego Ciała wodzowski parasol-baldachim. Jeden z nich wskazał na wieńczącą parasol złotą figurkę ptaka zwracającego się dziobem w kierunku swojego ogona i chwytającego jajko. To akański znak sankofa – oznacza: „wróć i podnieś to, o czym zapomniałeś”. W Ghanie bywa przywoływany jako symbol powrotu do korzeni i przypomnienie o wartości ­lokalnych tradycji.©

Autorka jest antropolożką kulturową. Pracuje w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Napisała m.in. książkę „Religia przeżywana. Katolicyzm i jego konteksty we współczesnej Ghanie” (Kraków 2015). Obecnie realizuje projekt badawczy dotyczący pozycji kobiet w chrześcijaństwie afrykańskim.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 25/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Nosimy Go wysoko