Kwestia nieustępliwości

U podstaw amerykańskiej polityki wobec problemu terroryzmu leży głęboka sprzeczność. Jest ona groźna, gdyż ułatwia zwycięstwo wrogów Zachodu. Przykładem tej sprzeczności jest sytuacja w Arabii Saudyjskiej i problem rosnących cen benzyny.

20.06.2004

Czyta się kilka minut

Z jednej strony Amerykanie są wzywani przez swych przywódców do toczenia czegoś, co określa się mianem “wojny z terroryzmem" - oczywiście nieustępliwie i odważnie, jeśli trzeba. Prosi się nas, abyśmy poświęcali krew i pieniądze - wszak bez tego nie można toczyć wojen. Z drugiej strony, oficjalną odpowiedzią amerykańskiego rządu na niedawny atak grupy uzbrojonych mężczyzn w Al-Chobar w Arabii Saudyjskiej, w którym zginęły 22 osoby (w tym Amerykanin), było wezwanie wszystkich obywateli USA do opuszczenia tego kraju. Wolno przypuszczać, że gdy kolejna zbrojna grupa zaatakuje Zjednoczone Emiraty Arabskie, amerykański rząd wezwie Amerykanów do opuszczenia także Emiratów - i tak dalej, przez Jemen, Oman, Katar i Bahrajn - tym samym przyczyniając się do spełnienia marzenia Al-Kaidy o wyrzuceniu wszystkich “niewiernych" z całego Półwyspu Arabskiego.

Tymczasem w przeszłości konflikty z terrorystami wygrywano w różnych krajach w sposób przeciwny: przez nieugięty opór wobec wszelkich prób zastraszania, nawet gotowość do poniesienia strat. Oficerowie stojący na czele włoskiej policji nie rezygnowali masowo ze służby, kiedy stawali się celem zamachów lewackich Czerwonych Brygad. Izraelczycy z pełną świadomością odwiedzają bary, restauracje czy sklepy, w których doszło do zamachów terrorystycznych, zaraz po ich ponownym otwarciu. Większość nowojorczyków nie może się doczekać, by na miejscu bliźniaczych wież Światowego Centrum Handlu zobaczyć gmachy jeszcze potężniejsze. Podobne przykłady można wskazać wśród Brytyjczyków, Francuzów i wielu innych nacji.

To nie jest czysta brawura. Nieustępliwość i nie poddawanie się próbom zastraszenia jest nie tylko najlepszą odpowiedzią na terroryzm, ale niemal jedyną metodą naprawdę efektywną. Monitorowanie społeczeństwa, by znaleźć terrorystów, jest nieproduktywne, ponieważ stanowią oni tylko małą część całej populacji i dlatego są nieuchwytni. Równie rzadko zdają egzamin ściśle policyjne metody penetrowania grup przestępczych i umieszczania w nich agentów, ponieważ komórki terrorystyczne są zbyt małe i przez to bardzo hermetyczne. Jeszcze większą rzadkością są “udane" procesy sądowe terrorystów: statystycznie ich liczba jest nieznaczna w porównaniu do terrorystów, zabijanych w starciach z policją czy wojskiem. Właśnie dlatego, że tak trudno wyeliminować pojedynczych terrorystów, terroryzm musi być zwalczany przez stanowczą odmowę bycia terroryzowanym.

Gdyby Arabia Saudyjska była dla obywateli krajów zachodnich przede wszystkim celem wycieczek turystycznych, wówczas oświadczenie Departamentu Stanu USA odradzające podróżowania lub przebywania w tym kraju byłoby sensowne: niech miejscowi zajmują się zwalczaniem terroryzmu, a Amerykanie spędzają wakacje gdzie indziej. Ale dziesiątki tysięcy Amerykanów oraz obywateli państw europejskich, którzy przebywają dziś w Arabii Saudyjskiej, przybyły tam do pracy - wielu z nich jest zatrudnionych przy wydobyciu ropy i gazu, przy rozbudowie infrastruktury i jej utrzymaniu oraz przy bieżącej produkcji. Obecność tych specjalistów - nieodzowna dla ciągłości dostaw ropy z Arabii Saudyjskiej - niezbędna jest dla funkcjonowania całej światowej gospodarki. Fakt, że gospodarka ta powinna być zorganizowana inaczej - tak, aby wyeliminować tę absurdalną zależność - jest tyleż prawdziwy, co w tej chwili nieistotny.

Islamscy ekstremiści i sympatycy Al-Kaidy, autorzy zamachu w Al-Chobar, deklarują, że celem ich jest zmuszenie nie-muzułmanów do opuszczenia Arabii Saudyjskiej. Słowa te należy odczytać jako chęć zniszczenia przemysłu naftowego. Terroryści chcą bowiem obalić dynastię Saudów, pozbawiając ją dochodów ze sprzedaży ropy. Wstrząs zachodniej gospodarki byłby dodatkowym zyskiem. Nie dziwi, że islamskim terrorystom obojętna jest krzywda reszty ludzkości, w tym śmiertelne w skutkach zubożenie państw o najsłabszej gospodarce. Ale równie nieodpowiedzialnie postępuje rząd amerykański, gdy wzywa swych obywateli do opuszczenia Arabii Saudyjskiej. Nie tylko uniemożliwia to obiecywany wzrost wydobycia ropy, tak ważny ze względu na dramatycznie rosnące ceny ropy na świecie, ale wręcz zagraża samemu wydobyciu.

Co z tego wyniknie? Z Półwyspu Arabskiego ucieknie zapewne niewielu pracowników Saudi Aramco, państwowego monopolisty w produkcji ropy: ich osiedla są chronione, korzystają oni z funduszy pracowniczych na podróże oraz edukację i są bardziej świadomi, jak nikłe jest prawdziwe zagrożenie (ataki zdarzają się raz na miesiąc, za każdym razem ginie kilka osób, co sugeruje, że ekstremistów jest niewielu).

Ale wydobyciem i budową instalacji zajmują się też wysoce wyspecjalizowane mniejsze firmy. Z ich punktu widzenia opinia rządu USA jest katastrofalna: oświadczenie, że amerykańscy obywatele powinni opuścić Arabię Saudyjską, zmusza te firmy do wycofania pracowników, ponieważ nie mogą ryzykować wystawiania się na kosztowne pozwy o zaniedbanie.

Przemysł naftowy zwykle działa w trudnych warunkach - od lodowatej Syberii, gdzie zagrożeniem jest głównie przyroda, po Kolumbię, gdzie ropę wydobywa się mimo nieustannych walk z lewacką partyzantką. Jeśli dorośli ludzie chcą pracować w takich miejscach, nie będzie niczym irracjonalnym, gdy zostaną w Arabii Saudyjskiej. Rząd amerykański powinien ich nieugiętość wspierać, a nie osłabiać.

Przełożył MF

Edward N. Luttwak jest politologiem, doradcą w Centrum Badań Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) w Waszyngtonie. Stale współpracuje z “TP".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2004