Ksiądz czy duchowny

Na pozór chodzi tylko o literę, którą jedni wstawiają, a inni opuszczają. Ale różnica między słowami "duchowe" a "duchowne" jest ogromna. Dlatego spór dotyczy zarówno duchownych, jak i wszystkich, którym bliskie są sprawy ducha.

02.02.2010

Czyta się kilka minut

Jezuita ks. Jakub Kołacz w haśle "ćwiczenia duchowe" ("Słownik języka i kultury jezuitów", Kraków 2006) dzielącą jego współbraci kwestię nazewnictwa - "ćwiczenia duchowe" versus "ćwiczenia duchowne" - łatwo rozstrzyga. Czytamy, że określenie "duchowe" jest niepoprawne. Autor pisze, że przed kilku laty "grupa osób związanych z działalnością jezuickich centrów duchowości doszła do wniosku, że określenie »duchowne« może kojarzyć się bardziej z »duchownym« niż z »duchem«, stąd zrodził się pomysł wykreowania nowej terminologii". Dalej spotykamy kolejną ocenę: "z punktu widzenia poprawności językowej obie formy są dopuszczalne, o czym wydają się nie wiedzieć zwolennicy nowej nazwy, którzy dodatkowo posługują się argumentem słowotwórczym, w tym przypadku raczej błędnym i nie do końca przemyślanym".

A na czym polega propozycja autora hasła? Wysuwa jeden argument - tradycji. "Za pozostaniem przy dawnej nazwie przemawia tradycja, stąd nawet jeśli ten termin »duchowe« pojawi się gdzieś w odniesieniu do ćwiczeń ignacjańskich, należy uznać go za błąd językowy".

Siła tradycji

Autor nie widzi, że sobie przeczy. Jego przemyślenia z jednej strony dopuszczają poprawność językową obu form, a mimo to uznają drugą za błąd językowy. Nie dostrzega, że tradycja językowa jest czymś żywym - otwartym na zmiany, związanym z wrażliwością.

Nikt przecież nie neguje, że używa się poprawnie przymiotnika "duchowny" nie tylko w tradycji "Ćwiczeń", ale w odniesieniu do stanu duchownego czy seminariów duchownych, które do niego przygotowują. Natomiast Autor piętnujący błąd językowy w użyciu nowej formy nie wyjaśnia, dlaczego jest ona "raczej" błędna. Nie zadał sobie trudu przemyślenia do końca racji drugiej strony: że skoro "duchowny" jest ograniczony przeważnie do wyróżnionego stanu duchownego, to z dzisiejszego punktu widzenia opacznym jest rozszerzanie tego skojarzenia na "Ćwiczenia" św. Ignacego, które służą rozwojowi życia duchowego - życia w Duchu Świętym - dla wszystkich chrześcijan.

Jednakże nie powyższe braki w argumentacji były najtrudniejsze do zrozumienia. Porusza zwłaszcza pewna siebie konstatacja: "Ostatecznie całe przedsięwzięcie zmiany nazewnictwa nie powiodło się, a lansowane określenie »duchowe« napotkało na opór". Skąd taka pewność? Niestety, wydaje mi się, że podstawą stała się decyzja nie tylko dyrekcji wydawnictwa WAM, ale też redakcji wydawanego w nim "Życia Duchowego". Choćby autor używał określenia "ćwiczenia duchowe", redakcja niezmiennie poprawia to na "duchowne". Co więcej: jeśli autor należący do zespołu redakcyjnego - jak ja - nie zgadza się na to, wówczas w jego tekście przymiotnik jest opuszczany na rzecz samych "ćwiczeń".

Powołanie

Spór dzieli osoby z jednej strony działające w centrach duchowości, z drugiej zajmujące się pracą wydawniczą. Jedni to praktycy, którzy nie tylko odprawili "Ćwiczenia", lecz dzielą się nimi, a drudzy mają nastawienie teoretyczne, skupione raczej na książkach. To właśnie uwrażliwienie na praktyczny wymiar "Ćwiczeń" prowadzi do zauważenia, że mówienie o "duchownym" aspekcie przestaje być adekwatne do tego, co się naprawdę liczy - w osobistym otwieraniu się na życie duchowe - w Duchu Świętym.

Owszem, tradycyjnie mówi się u nas ciągle o "duchownych" i niewątpliwie na to miano zasługują wszyscy, którzy należą do stanu duchownego - w odróżnieniu od świeckich. Ostatnie określenie również uważane jest, i to słusznie, za niewystarczające - z wielu powodów, ale zwłaszcza dlatego, że budzi skojarzenia dualistyczne, przeciwstawiające świat i Ducha, który wszakże przenika wszystko, także sferę świecką. Dzisiaj akcentuje się wspólne powołanie wszystkich stanów istniejących w Kościele.

Każde powołanie chrześcijańskie jest oparte na fundamencie działania Ducha Świętego, którego przyjęcie na chrzcie otwiera życie człowieka na drogę realizowania powołania. Ćwiczenia chcą w tym pomagać. Ich duchowy charakter oznacza nie przeciwstawienie się ciału czy światu lub ograniczenie się do duchownych, ale wskazuje, że najważniejsze jest otwieranie się na działanie Ducha Świętego - by oczyszczało ze wszystkiego, co przeszkadza w odkryciu Boga.

Nie brak dziś świeckich o wiele bardziej duchowych od licznych osób "duchownych". U tych ostatnich daje nierzadko znać o sobie choroba zawodowa - zobojętnienie na sprawy duchowe, którymi zajmują się profesjonalnie - czy to w udzielaniu sakramentów, czy w nauczaniu. Są dobrzy w teorii, wsparci wiarą Kościoła, że udzielane przez nich sakramenty są ważne także wtedy, gdy sami stają się niegodni. Do tego dochodzi przemęczenie czy wypalenie wewnętrzne - jak gdyby przekazywali Ducha, który tylko przez nich przechodzi...

Profesja

Duchowością można się zajmować na różne sposoby. Poza centrami życia duchowego istnieją ośrodki akademickie. Wydawałoby się, że to całkiem odrębne środowiska. Ale wiem z doświadczenia, że najbardziej znany autor i praktyk jezuickiej duchowości w ostatnich dziesięcioleciach był i jest odrzucany przez głównych teoretyków "polskiej szkoły duchowości". Jak gdyby profesorska wizja nie dała się pogodzić z praktyką duchowości, gdzie prawdziwie profesjonalne działanie wymaga nie tyle profesury, ile profesji - w pierwotnym znaczeniu: wyznania, świadectwa życia; w tym sensie profesor to nie tylko ktoś wykładający czy pouczający, lecz osoba poświadczająca sobą to, czego naucza.

Wymowne świadectwo nieprzystawania dwu środowisk duchowości w Polsce daje wydany przez akademickie ośrodki "Leksykon duchowości katolickiej" (praca zbiorowa, red. ks. Marek Chmielewski, Lublin-Kraków 2002). Hasła zostały przygotowane przez wielką liczbę teoretyków duchowości - z ominięciem tych, których teologiczna refleksja jest oparta na praktyce związanej z ośrodkami życia duchowego. Dla mnie jako jezuity było uderzające to, że hasła związane z duchowością św. Ignacego Loyoli zostały powierzone do opracowania pallotynowi...

Wystarczy spojrzeć na bibliografię, by się przekonać, że całą wiedzę autor czerpie z prac jezuitów, praktycznie działających w rekolekcyjnych centrach, poczynając od o. Józefa Augustyna. Jednak pallotyńskie rozważania są pouczające, skoro ten sam autor, używający w swym haśle w odniesieniu do "Ćwiczeń" Ignacjańskich przymiotnika "duchowne"- w ślad za publikacjami wydawnictwa WAM - w swym kolejnym haśle "ćwiczenia pobożności" mówi raczej o ćwiczeniach duchowych, poświęcając sporo uwagi m.in. tematowi: "Ćwiczenia duchowe dzisiaj"...

Miłosierdzie

Życie duchowe potrzebuje ćwiczeń duchowych - otwartych na Ducha Świętego. Nasze racjonalne czasy, zdominowane przez osiągnięcia nauki, potwierdzają rosnące pragnienie pozaracjonalnego doświadczenia, którego szuka się, niestety, w irracjonalności: poradach u wróżek, horoskopach, nie mówiąc o zatraceniu siebie w narkotykach. Poszukuje się dróg na skróty, zapominając, że mistrzostwo w każdej dziedzinie wymaga długiego ćwiczenia siebie.

Na szczęście pojawia się wiele książek o charakterze praktycznym: przewodników i poradników, jak radzić sobie z uczuciami, stresem, jak rozwijać inteligencję emocjonalną czy być asertywnym. Kto jednak poprzestaje na lekturze, przekona się, że to nie wystarcza. Ważniejsze jest praktyczne ćwiczenie się - nie tyle w nowych sytuacjach, ile w uzyskaniu postawy, z której odpowiednie działania będą wypływały same, bez potrzeby nieustannego kontrolowania siebie. Pomocne są kursy, gdzie można znaleźć więcej czasu na praktykowanie poszukiwanej postawy pod okiem doświadczonego przewodnika.

Znaczenie takich kursów doceniają dziś rozmaite instytucje, które oferują je pracownikom, by podnieść ich kwalifikacje zawodowe, ale głównie: ludzkie. Zatrudniani są psychologowie, by pomagali, gdy poziom stresu staje się niebezpieczny. Jednak psyche, dusza, nie wyróżnia człowieka, skoro zgodnie z tradycją grecko-biblijno-chrześcijańską duszę ma wszystko, co żyje - także zwierzęta czy rośliny. Ludzi wyróżnia raczej, jak przypomina Katechizm, "dusza duchowa" czy po prostu duch - osobowy, wolny - dany "bezpośrednio" przez Boga (366), zatem otwarty na Jego Ducha i tylko dzięki Niemu dający się rozwinąć i doprowadzić do pełni. Jako duchy wcielone, w istotny sposób złączone z cielesnością, potrzebujemy właśnie ćwiczenia się. Droga rozwoju duchowości wymaga nie tylko Ducha, lecz i naszego nieustającego działania, w którym integruje się strona cielesna i duchowa.

Wagę ćwiczeń duchowych obejmujących cielesność rozpoznała także filozofia, pojmowana zwłaszcza w Grecji "jako ćwiczenie duchowe" (pisze o tym Pierre Hadot). To wspólne dziedzictwo budzi coraz więcej zainteresowania. Duchowni, także chrześcijańscy, patrzą niekiedy podejrzliwie, jak gdyby tradycje innych religii stanowiły zagrożenie. Tymczasem jest nim raczej odmowa postawy duchowej - otwartej na Ducha, który przenika wszystko, co żyje, i nie daje się zamknąć w jednej religii, jednej wizji świata i człowieka.

Spór o duchowość tylko wtedy ma sens, gdy pośród wielości świata szuka tego, co służy jedności - wolnej od grzesznych podziałów, otwartej na bogactwo Boga "bogatego w miłosierdzie" (Ef 2, 4), skoro "poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie" (Rz 11, 32).

KS. JACEK BOLEWSKI (ur. 1946) jest jezuitą, teologiem, kierownikiem Katedry Antropologii Teologicznej na PWT "Bobolanum", autorem książek z zakresu teologii i duchowości. Wkrótce nakładem Wydawnictwa św. Wojciecha ukaże się "Co po Wenecji. Śladem artystów i świętych".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2010