Krzyż i obiad

13. niedziela zwykła

20.06.2011

Czyta się kilka minut

Krzyż, na którym wykonano na Jezusie z Nazaretu wyrok kary śmierci - na dobrą sprawę nie wiemy, jak wyglądał. Drzewo, pal czy też konstrukcja taka, jak ją tradycyjnie przedstawia w sztuce zarówno chrześcijaństwo wschodnie, jak i zachodnie, a więc mniej więcej w kształcie litery "T". Można się o ten kształt krzyża kłócić, ale po co? Przez parę wieków chrześcijanie obywali się bez tego przedstawienia, symbolu, i w niczym im to nie zaszkodziło, a pewnie i nie pomogło.

Liczba męczenników aż nadto dobrze świadczy o tym, że nie symbolami nasi praojcowie w wierze żyli. A nie pomogło, gdyż nie o bohaterstwo, nawet nie o cierpliwe znoszenie potwornego bólu fizycznego i jeszcze większego bólu psychicznego chodzi. Sprowadzając wymowę krzyża do tego typu przeżyć, ujawniających niezłomność ducha, a następnie wzywając cierpiących z takiego lub innego powodu do naśladowania tej postawy wobec życia i śmierci, można cierpiących wpędzić w jeszcze większe nieszczęścia. Jezus na krzyżu nie umierał z zaciśniętymi wargami ani nie patrzył dumnie z wysokości krzyża na kpiących z jego nieszczęścia, nie patrzył na nikogo z pogardą, a zwłaszcza na tych, którzy Go do takiego stanu doprowadzili. Wrogom, jak i przyjaciołom miał to samo do powiedzenia - jestem z wami! Nie przeciw wam, również wtedy, gdy występujecie przeciwko mnie.

To nie Bóg zażądał śmierci Jezusa, by się udobruchać, by ktoś wreszcie równy Bogu złożył Mu godną ofiarę za grzechy. Bóg "gniewem

się nie unosi, złego nie pamięta". Ofiara Jezusa to nie jednorazowy akt, ale całe Jego życie. On siebie ofiarował, podarował, sprzymierzył się z Bogiem i danego Bogu słowa dotrzymywał przez całe życie. Nie bez pokonywania ogromnych trudności. Słowa "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?" nie należą do najłatwiejszych, jakie przyszło Mu wypowiedzieć. Śmierci Jezusa zażądaliśmy my, ludzie, i Jezus to żądanie spełnił. W ten sposób udowodnił, że ofiarowując siebie Bogu, ofiarował siebie jednocześnie nam, dzieciom Boga.

Mówiąc za Pawłem Apostołem, można stwierdzić, że dopiero naśladując Jezusa w Jego oddawaniu sięBogu i ludziom, odnajdujemy sens krzyża, czyli umierania dla grzechu i powstawania, zmartwychwstawania do życia. Na tym również polega chrzest, jeśli przez niego rozumie się nie sam obrzęd, ale całożyciową postawę wobec rzeczywistości - świata, ludzi i Boga.

Zatem krzyż Chrystusa to nie dwie belki, ból, cierpienie, śmierć - ale my, ludzie, Kościół. To nas Jezus dźwiga i broni, nie przed gniewem Boga, ale przed egoizmem. Dźwiga nas, broni, ale i nieustannie też niepokoi, wprost nęka, byśmy nie poprzestawali na tym, co już jest, na małym, ale sięgali po niemożliwe. Również wtedy, gdy zabieramy się do gotowania obiadu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2011